Rozdzał 6

5.7K 461 15
                                    

Luke Hemmings. Kim w ogóle jest dla mnie Luke Hemmings? Tak, właśnie o tym myślałam, chyba w szczycie desperacji, kiedy postanowiłam wpisać jego imie i nazwisko w Google.

Zaczełam powoli bać się samej siebie. Jeszcze niedawno narzekałam, że Alice ześwirowała na punkcie Caluma, a teraz sama szukam informacji o chłopaku, z którym chodzę do jednej szkoły w internecie. I tak naprawdę, to nie wiedziałam, co chciałam znaleźć, a on nawet Facebooka nie miał. Był... był Lukiem licealistą, tyle wiedziałam. Ten koleś to największa zagadka tego miasteczka, a mieszka tu podobno od zawsze. Dziwne, bo jego rodziny nie widziałam nigdy, a z tego, co udało mi się przypadkiem wyciągnąć od Michaela, to nie żył tutaj sam.

Miałam tego dość. Pieprzony on i pieprzona ja, bo mnie obchodził.

Miałam ochotę w coś kopnąć, po prostu uderzyć, jednak nie zdążyłam tego zrobić, gdyż dobiegł mnie krzyk matki:

- Lacey, Michael przyszedł!

Westchnęłam. Jeszcze tylko jego mi brakowało do szczęścia kompletnego. Za to moja mamusia była najwyraźniej super, hiper szczęśliwa, że jej córka i syn jej chłopaka utrzymują kontakt, bo gdy zeszłam na dół, częstowała go chyba cała zawartością naszej lodówki.

Mamo, czy ty liżesz dupę nastolatkowi?

- Cześć. - Zmarszczyłam brwi, kiedy zobaczyłam ten uroczy obrazek.

Za to Clifford zdawał się cieszyć z mojego przyjścia i wybawienia, które miało go spotkać.

- Cześć, muszę z tobą pogadać. Na osobności... - Zerknął na moją mamę i posłał jej uśmiech, chyba nie chcąc być nieuprzejmym. - Przepraszam. 

Ona zrozumiała aluzje i zajęła się wycieraniem blatu, jakby to była najbardziej niecierpiąca zwłoki rzecz do zrobienia w tym domu.

- Jasne, wy dzieciaki macie teraz swoje sekrety.

Uniosłam brew przyglądając jej się. Z wiekiem coraz bardziej upodabniała się do babci.

Spojrzałam na Michaela.

- Chodź na górę.

Poszliśmy na piętro, prosto do mojego pokoju, gdzie zajęłam miejsce na łóżku, a Michael usiadł przy moim biurku na obrotowym krześle.

- Mamy mały problem... - zaczął dość dramatycznie, po chwili ciszy, podczas której rozglądał się po mojej sypialni. - Mój ojciec... - westchnął. - Wczoraj widziałem u niego w szafce małe czerwone pudełeczko... 

No i ja, jak to ze mną często bywa, nie zrozumiałam od razu. Chwile analizowałam, to co mi powiedział, szukając powodu, dla którego poczuł się w obowiązku mnie o tym poinformować. Kiedy w końcu dotarło do mnie, co to może oznaczać spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.

Nie, nie, nie. Tak nie mogło być. Przecież nawet ze sobą nie mieszkają, tylko chodzą na randki... Tylko randki! To nie mógł być aż tak poważny związek, aby od razu brać ślub. Przecież ludzie decydują się na takie kroki po latach. Tym bardziej, że oni obje już raz byli po ślubie.

- Chyba nie myślisz, że twój tato mógłby... - Przerwałam, gdy wzruszył ramionami.

- Właśnie nie wiem, co mój ojciec mógłby, a czego nie.

Westchnęłam ciężko. 

Nie zrozumcie mnie źle, życzyłam mamie wszystkiego, co najlepsze. Chciałam jej szczęścia, chciałam aby poukładała jeszcze sobie życie... Ale nie teraz. Może to zdawać się być nieco egoistyczne z mojej strony, ale wolałabym, aby stało się to po mojej wyprowadzce z domu. Nie mogłabym patrzeć na mamę z innym facetem, niż tato. Już ciężko mi przyjąć do wiadomości samo to, że spotyka się z innym mężczyzną Ojciec Michaela jest porządnym, miłym i wesołym człowiekiem. Naprawdę go lubię, lecz nie potrafiłabym w tamtej chwili zaakceptować go jako... ojczyma? Jak to w ogóle brzmi.

Under → L. Hemmings ✔ [EDYTOWANY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz