Siedziałam na balkonie wpatrując się w gwieździste niebo. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Wiedziałam, że jutro musze znowu wstać o 6:00. Przecież musiałam iść do szkoły. Jeśli opuściła bym choć jeden dzień bez wiedzy rodziców, zabili by mnie. Nie żartuje. Moi rodzice mnie nienawidzili i oczekiwali, że będę cholernie cudowną córeczką. Jednak to że starałam się uzyskać perfekcję im nie wystarczało.
***
Leżałam w swoim wygodnym łóżku aż zadzwonił cholerny budzik. Z irytacją walnęłam budzik, który gwałtownie wylądował na podłodze. Ledwo przytomna wstałam i podniosłam budzik, który dalej dzwonił. Wyłączyłam go i odruchowo rzuciłam się na łóżko. Tak strasznie mi się nie chciało. Po jakiś 10 minutach stwierdziłam że to czas aby zacząć się szykować. Podeszłam do dużej białej szafy i wyciągnęłam mundurek. Włożyłam na siebie białą koszule, na to czerwono-czarną kamizelkę. Potem założyłam tylko spódniczkę, podkolanówki i czarne, lśniące pantofle. Włosy natomiast spięłam wy niski kok. Kiedy już byłam ubrana, zrobiłam tylko lekki makijaż. Mianowicie użyłam tylko mascary i lekkiego różu. Podeszłam do lustra i spojrzałam na siebie. Nie czułam się ładna. Miałam tyle kompleksów, że nie dało ich się naliczyć. Szybko odeszłam od lustra i pobiegłam na dół. Wbiegłam do kuchni oraz zrobiłam sobie kanapki. Niestety po jakimś czasie do kuchni weszła mama.
- Gorzej nie dało się uczesać?- powiedziała
- Co jest z moimi włosami nie tak?- odpowiedziałam. Starałam się mówić spokojnym tonem, bo wiedziałam na co ją stać.
- Po pierwsze to nie pyskuj gówniarzu. Po drugie to wyglądasz jak szmata.
- Nie pyskuje? Spytałam się tylko co z moimi włosami jest nie tak.
- Powiem ojcu jak się odzywasz do matki. Tak ci przyjebie że będziesz chodzić jak robocik w jebanej fryzurze- syknęła.
- Dobrze mamo. Już wychodzę. Kocham cię- powiedziałam. Tak naprawdę jej nie kochałam. Ale cóż.
- A ja ciebie nie :) masz się uczyć dobrze. Masz mieć zawsze najlepsze oceny i być najlepsza. Muszę mieć czym się chwalić. Albo jesteś posłuszną mądrą córką albo wylecisz z tego domu szybciej niż myślisz. Niestety do zobaczenia.
Jak ja jej nienawidziłam. Chciałam się jak najszybciej wyprowadzić. Taki miałam plan. To taki prezent dla mnie na 18. W końcu osiemnaście lat miałam za 4 miesiące. Musiałam jeszcze znieść ten czas, ale nie wiem jak.***
Stałam przed wejściem szkoły. Nie chciałam tam wchodzić. Może i miałam zajebistą reputacje. Wszyscy chłopcy się we mnie bujali a każda laska latała za mną jak pies. Po prostu według innych byłam tą „piękną", „seksowna" lub „zachwycającą". Udawałam w szkole spokojną i idealną jednak w środku byłam zniszczona psychicznie. Nienawidziłam siebie do tego stopnia ze byłam wstanie się zniszczyć. Skończyć ze sobą. Raz na zawsze. Weszłam do szkoły i włożyłam rzeczy do szafki. Następnie udałam się na lekcje. Pierwsza była chemia. O Dziwo zleciała bardzo szybko tak jak pozostałe lekcje. Po lekcjach poszłam po zbędne rzeczy z szafki i właśnie zamierzałam wyjść jednak przeszkodziła mi pewna osoba. Gwiazda tej szkoły. Margaret.
- Witaj Brook! Jak tam nasza zajebista kumpeleczka. Ahhh No takk. Napewno ta zjebana dziewczyneczka nie jest naszą kumpelą!- powiedziała
- Wydaje mi się że trochę za głośno szczekasz jak na swoją rasę. Hmmm jak cię zwą? Suka? A nie. Suka to też twoja rasa.- syknęłam. Stwierdziłam że ten byle jaki pocisk z mediów się nada.
- ohhh nie wiedziałam że nasza mała Brook przeklina. Słodko. Ciekawe czy jej mama o tym wie. A może ojciec?
- ZAMKNIJ SIĘ!- wrzasnęłam.
- Zluzuj słodka. Nie będę marnować na ciebie czasu.- odpowiedziała po czym poszła. Jeszcze z dała słyszałam chichoty jej kumpel jednak nie chciałam już więcej się kłócić. Niestety mojej najlepszej przyjaciółki akurat nie było w szkole z powodu choroby. Złapała jakąś grypę. Miałam dość. Zmęczona wróciłam do domu. Tam jednak nie było lepiej. Był ojciec. Kiedy go zobaczyłam odrazu przeszły mnie ciarki. W tej chwili chciałam zniknąć. Rozpłynąć się w powietrzu. Pobiegłam jak najszybciej do swojego pokoju aby odrobić prace domowe i się poużalać nad sobą. Odrobiłam szybko prace domowe. Kiedy spojrzałam na telefon leżący obok była już 16:00. Za dosłownie 30 min miałam lekcje pianina a potem korki z matmy. Jak można się domyślić nie chciało mi się. Co nie? Gdybym miała prawo wyboru w tej sprawie napewno nie chodziła bym na te dodatkowe zajęcia. Ale cóż. I tak zamierzałam olać ostatni rok szkoły i wyprowadzić się. To była jedyna rzecz która mnie pocieszała.***
Byłam już po dodatkowych zajęciach. Przebrałam się w piżamę i położyłam na łóżku. Sięgnęłam po słuchawki z szafki oraz włączyłam playliste na spotify. Akurat włączyła mi się ulubiona piosenka „murder in my mind". Zaraz potem zaczęłam śpiewać.
- Clip, extra clip, he so swift, in my sock, see- podśpiewywałam. Znałam prawie całą piosenkę na pamięć. Uwielbiałam ją.
-Tryna put some bodies on my brand-new Glock, G
Niggas runnin' up talkin' 'bout, „Drop that fuckin' cheese off'.
Podśpiewywałam sobie cały czas jakieś piosenki a najbardziej wydarłam się zdecydowanie na „Genius"
- I'm a ge-ge-ge-ge-ge-ge-genius!!!!!!- zdecydowanie kolejna fav piosenka.***
Po jakimś czasie odłożyłam telefon. Mogła bym słuchać muzyki godzinami. Lubiłam to. To było jedyne co sprawiało mi przyjemność. Postanowiłam przebrać się w piżamę i położyć się spać. Bo przecież jutro znowu szkoła. Ten sam dzień. Te same słowa i zdania. Ta sama atmosfera. Te same lekcje i zajęcia dodatkowe. Czy kiedyś będzie dzień inny? Czy kiedyś wydarzy się coś innego? Jeszcze są szanse.
CZYTASZ
Już nie będę sama
Romance17 letnia Brooke przeżywa trudną sytuację w rodzinie. Rodzice dziewczyny przy każdej możliwej okazji pogrążają dziewczynę i wyżywają się na niej. Jednak po ukończeniu 18 lat ta wyprowadza się z domu i układa życie na nowo. Dziewczyna jednak przeprow...