Ice coffee 1/2

81 8 7
                                    

Mycroft Holmes szedł pustymi ulicami Londynu. Był środek lata i mało kto zdecydował się na pieszy spacer. A już na pewno nie w garniturze. W ogóle on rzadko kiedy chodził na piechotę. Co mu strzeliło do głowy? Nie wiedział. Może po prostu chciał odreagować. Tyle spraw w rządzie, tyle problemów. Jeszcze jego brat. Znów przyciągnął zainteresowanie prasy, tym razem swoim związkiem z Johnem Watsonem. Tak, Sherlock Holmes w związku. Mimo wszystko Mycroft'owi zawsze wydawało się, że to on będzie pierwszy. W sensie, oczywiście nie myślał o związku, skądże znowu, ale... Nieważne. Takie rozmyślania nie miały sensu. Tak samo jak miłość i związki. A to, że jego brat dał się ponieść tym fałszywym złudzeniom szczęścia, to nie jego problem.

Pot skapywał mu z czoła. Durne słońce. Po co w ogóle ono krąży w około Ziemi?

Gdy postanowił, że może jednak zadzwoni po swoją limuzynę, zobaczył go. Szedł szybkim krokiem z papierami w rękach, które wyglądały tak, jakby zaraz miały wypaść, a ubrany był w granatowe dżinsy i zwykłą czarną koszulkę.

Mycroft zawiesił się z komórką w ręku. Jednak zamiast wykręcić numer do asystentki, schował ją i ponownie zerknął w stronę inspektora Lestrade'a. Trzy, dwa, jeden... wszystkie papiery rozsypały na płytki chodnikowe.

Nie wiedział, co go do tego skłoniło, ale podbiegł w stronę inspektora. Schylił się i podniósł kilka kartek. Lestrade też je podnosił, więc zderzyli się lekko głowami.

- Przepraszam. - mruknęli w tym samym czasie.

Mycroft wyprostował się i otrzepał swój garnitur. Nic nie powiedział. Od kiedy on w ogóle pomaga prawie obcym ludziom?

- Dziękuję. - powiedział Gregory. - Nie jest Ci za gorąco? - zapytał, aby podtrzymać rozmowę, chociaż gadka o wszystkim i o niczym z Brytyjskim rządem, wydawała się lekko przerażająca.

- Emm... - zmieszał się Mycroft. - Tak. Trochę. Najczęściej nie chodzę na piechotę. Nie wiem, co mnie do tego skłoniło. W sensie chodzenie jest super, ale nie w taką pogodę. Właściwie to miałem właśnie zadzwonić po limuzynę. - natłok niepotrzebnych słów wylewał się z niego. - Nieważne. - westchnął i skarcił się w duchu za takie nie ogarnięcie. Przecież Gregory Lestrade to tylko inspektor tutejszej policji i przyjaciel Sherlocka, Mycroft nawet nie znał go osobiście.

Inspektor zaśmiał krótko.

- Skoro, jak mniemam z twojej wypowiedzi, masz chwilę, to chodźmy na mrożoną kawę. Ja stawiam.

Holmes nie wiedział, co odpowiedzieć. Normalnie skłamałby, że nie ma czasu i musi załatwić ważną sprawę, tak jak za każdym razem, gdy ktoś zapraszał go na kawę, ale tym razem... tym razem było inaczej. Wszystko tego dnia było inaczej. Zrobił tyle rzeczy, których normalnie by nie zrobił, więc czemu by i nie pójść na mrożoną kawę z inspektorem Scotland Yardu?

- Dobrze. Chodźmy. - powiedział i ruszyli w stronę kawiarni. - I tak dzisiaj już, coś ze mną nie tak.

- Czy wyjście z kimś na kawę to przestępstwo? - zaśmiał się inspektor.

- Tak. Jeszcze chwila i zacznę okazywać publicznie uczucia.

- Och, nawet Sherlockowi się udało, może tobie też się poszczęści i znajdziesz sobie kogoś.

- Tak, też nie mogę uwierzyć, że mój młodszy braciszek jest w związku.

I całą drogę do kawiarni rozmawiali o Sherlocku, Johnie i związkowych sprawach. Gdy doszli na miejsce, Gregory zamówił dwie mrożone kawy. Siedli przy stoliku z napojami w rękach.

- Nie sądziłem, że kiedyś przypadnie mi ten zaszczyt picia kawy z Mycroftem Holmesem. - stwierdził Lestrade i uśmiechnął się.

W tym momencie Mycroft stwierdził, że jego towarzysz ma naprawdę ładny uśmiech. I śmiech. I oczy. Ogólnie jest ładny.

- A ja nie sądziłem, że to mi się spodoba. Takie... zwyczajnie i proste rzeczy, to coś, czego zazwyczaj nie robię. - powiedział, karcąc się w duchu za wcześniejsze myśli, które przechodziły mu przez głowę

- Możemy, kiedyś to powtórzyć, jeśli chcesz. - zaproponował inspektor.

- Z przyjemnością.

***

Mycroft Holmes wpatrywał się w komórkę, tak jakby od tego zależało jego życie. Bo może właśnie zależało. Napisać, czy nie napisać?

Kontakt do Gregory'ego Lestrade'a miał otwarty, nawet już zaczął pisać wiadomość, ale ją skasował. Minęło trzy dni od ich wspólnej kawy, a on nie mógł przestać myśleć. To nie było tak, że nigdy nie był z kimś na kawie. Ludzie po prostu jeśli go gdzieś zapraszali to w interesach, zawsze mieli jakąś sprawę, problem, tudzież ewentualnie chcieli mu coś wynagrodzić. A inspektor kupił mu zimny napój w zwyczajnej podzięce za podniesienie kilku kartek papieru z ziemi. Ich rozmowa w kawiarni i w drodze do niej była o wszystkim i o niczym. Temat Sherlocka, temat spraw natury kryminalnej i innych takich rzeczy, które były takie zwyczajne. Właśnie, zwyczajne. Nie było nic dziwnego w takiej rozmowie i wspólnym piciu kawy, to przecież nic nadzwyczajnego. Więc czemu Mycroft Holmes czuł, jakby właśnie było całkiem odwrotnie? Jakby tą wspólną kawa miała mieć wielki wpływ na rzeczywistość?

Może chodziło o to, że Mycroft robił nadzwyczajne rzeczy cały czas (w końcu był geniuszem, mającym władzę nad Rządem Brytyjskim i brata, który jest wysoko-funkcjonującym socjopatą), więc tak zwyczajna sprawa jak kawa i pogadanka stała się czymś wyjątkowym?

A może to osoba z którą tą kawę pił była wyjątkowa?

Co to za pytanie, oczywiście, że była. Gregory Lestrade, inspektor Scotland Yardu był niesamowitym człowiekiem. Nie dość, że sprawił, że osoba, która nigdy nie zauważa takich rzeczy, zwróciła uwagę na czyjś piękny uśmiech, piękny śmiech i przepiękne oczy, to jeszcze był geniuszem. Tak, bo chyba tylko geniusz mógłby uruchomić w Mycrofcie takie emocje.

O cholera.

Momentalnie podniósł się z fotela. To niemożliwe. Takie uczucia... To do niego nie podobne. Tak samo, jak nie podobne było wszystko, co zrobił tego pamiętnego upalnego dnia. Gdyby tylko nie poszedł na piechotę...

Ale stało się. Zrobił wszystko, co zrobił, i mimo, że to teoretycznie nic nieznaczące rzeczy, znaczyły wiele. On nigdy nie pomaga w podnoszeniu jakiś kartek, on nigdy nią chodzi na przypadkową kawę, żeby po prostu pogadać. A zrobił to i właśnie dlatego teraz stał w salonie, nie dowierzając we własne uczucia.

Bo chyba ktoś mu się spodobał. W taki romantyczny sposób.

ice coffee. MYSTRADE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz