Miasto wspomnień

33 1 0
                                    

(Praca, którą zgłosiłam do tegorocznego, powiatowego konkursu Odcienie. Niestety, nie otrzymałam informacji zwrotnej, czy zajęła jakieś miejsce, ale i tak postanowiłam, że się nią z wami podzielę. Jest dla mnie niezwykle ważna i zawiera w sobie prawdziwe uczucia do pewnej osoby. Zachęcam do przeczytania i przesyłam buziaczki.)

Miasto wyglądało tak samo jak w dniu, w którym je opuściłam. Białe, nowoczesne bloki górowały nad kolorowymi pochodzącymi z czasów komunistycznych. Gdyby nie fakt, że mieszkało w nich tysiące rodzin, pewnie już dawno byłyby zrównane z ziemią, a na ich miejscu zbudowano by nowe wieżowce. Patrząc na różowo-pomarańczowe prostokąty, musiałam przyznać, że dodawały otoczeniu dziwnego uroku. Przynajmniej nie wtapiały się w tło jak te białe gmachy.

Z lekkim sentymentem patrzyłam na blok, w którym mieszkała ona. A przynajmniej mieszkała, gdy jeszcze chodziłyśmy razem do liceum. Nie widziałam jej od pięciu lat. Od pięciu lat nie dostałam od niej żadnej wiadomości. Kiedyś nie potrafiłyśmy bez siebie żyć. Była moją najlepszą przyjaciółką, moją ostoją, moim największym oparciem. Skoczyłybyśmy za sobą w ogień.

Ale pojawił się on i wszystko się zmieniło.

Nie pokłóciłyśmy się. Po prostu zaczęłyśmy się od siebie oddalać, aż w końcu nasza relacja przestała mieć jakiekolwiek znaczenie dla nas obu. Próbowałam to ratować, ale było już za późno. I widząc, że nic już nie będzie tak jak dawniej, po prostu odpuściłam. Przestałam walczyć, bo byłam zbyt słaba i zaślepiona nim. A kiedy odszedł, zostałam kompletnie sama. I to właśnie ta samotność stała się moją nową, najlepszą przyjaciółką.

Bo najgorzej jest wybrać: odpuścić czy starać się dalej?

Gdzieś w oddali zabrzmiała muzyka. Nadstawiłam uszu, próbując wyłapać znajomą mi melodię. Moje wargi zadrżały gwałtownie, a w ustach zaschło. Rozpoznałam tę piosenkę, aż za dobrze. Pamiętałam, kiedy do niej tańczyłam. Kochałam spotykać się na próby poloneza, bo mogłam spędzić więcej czasu z ważnymi dla mnie ludźmi, mimo iż równało się to z nagłymi wybuchami irytacji i wracaniem całkowicie padniętą do domu.

Ale najważniejsze było to, że mogłam spędzić więcej czasu z nim.

Potrząsnęłam głową, wyrzucając z głowy te karygodne myśli. Nie wróciłam tutaj, żeby przypominać sobie o nim. Minęło pięć lat. Pięć długich, cholernie ciężkich lat, w ciągu których jego obraz przewinął się przed moimi oczami zdecydowanie zbyt wiele razy. Nie zamierzałam znów popadać w paranoję tylko dlatego, że wszystko, co widziałam, łączyło mnie z nim. Potrzebowałam oczyszczenia i moim celem było je otrzymać.

Nogi same zaprowadziły mnie w miejsce, którego nie lubiłam odwiedzać. Mijając cmentarną bramę, zaczynałam czuć panujące tu żałość i smutek. Wzdrygnęłam się z niesmakiem. Nie lubiłam czuć tak negatywnych emocji, a będąc na cmentarzu, nie mogłam od nich uciec. Starając się rozmyślać jak najmniej, skierowałam się dobrze znaną mi drogą do jedynego grobu, który mnie interesował.

Stanęłam nad marmurowym nagrobkiem, siłą woli próbując nie patrzeć na umieszczone na nim zdjęcie. Mój wzrok powędrował na wyryty dłutem napis, lekko przyprószony złotymi drobinkami.

01.08.1980-14.12.2018

Matka, córka, siostra, żona

Wieczny odpoczynek racz jej dać, Panie

Przełknęłam cisnące się do oczu łzy i otarłam nos rękawem bluzy. Chłodny wiaterek strącił z grobu leżące na nim uschłe płatki chryzantem. Stojąc nad nagrobkiem własnej matki, nie czułam kompletnie nic. Nie chciałam wracać pamięcią do momentu, w którym dowiedziałam się, że więcej jej nie zobaczę. Zacisnęłam powieki, bo w uszach zadzwonił dźwięk mojego przeraźliwego krzyku. W tamtej chwili czułam się, jakby cały świat się zawalił. Nie wiedziałam, czy zdołam podnieść się po tak dotkliwej stracie.

OneshootyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz