Shey na wakacjach

255 4 0
                                    

(Opowiadanie, które wzięło udział w instagramowym konkursie Herytiery na najlepsze opowiadanie z bohaterami serii Hell. Nie zajęła żadnego miejsca, ale podoba mi się ogólny zarys historii. Zachęcam do czytania i przesyłam buziaczki.)

- Jesteś pewien, że spakowałeś wszystko, o co Cię prosiłam? – po raz setny spytałam Nate'a, sama wpychając do torby piątą parę dresów. Czy założę podczas wyjazdu chociaż jedną? Prawdopodobnie nie, ale przezorny zawsze ubezpieczony.

- Zaraz ukręcę Ci łeb. I naprawdę gówno będzie mnie obchodzić, że jesteś moją żoną – odwarknął mężczyzna zachrypniętym głosem. Zerknęłam przez ramię i widząc malujące się na jego perfekcyjnej twarzy poirytowanie, mimowolnie się uśmiechnęłam.

Nathaniel Gabriel Shey stał w progu, nonszalancko oparty o framugę drzwi. Długie, smukłe ręce okryte czarną, rozpinaną bluzą założył na piersi. Chciałam parsknąć śmiechem, gdy dostrzegłam pomiędzy nimi biały napis Send nudes na jego koszulce. Wspomnienia uderzyły do mojej głowy, ale szybko się ich pozbyłam. Mój wzrok powędrował na szyję mężczyzny. Patrzyłam zauroczona, jak jego wystające jabłko Adama nieznacznie się porusza, gdy przełknął ślinę.

A potem spojrzałam na jego twarz. Tę idealną, nieskazitelną twarz, którą musiał wykuć sam Michał Anioł. Mocno zarysowana żuchwa, wystające kości policzkowe i prosty nos. Te nieduże usta, które dawały tyle rozkoszy. Mimo wielu walk i bójek, na jego skórze nie można było dostrzec ani jednej szramy. Kilka czarnych kosmyków włosów opadło mu na czoło, dodając uroku i pewnej dozy tajemniczości. Mogłam oglądać tę twarz bez końca i każdego dnia poznawać na nowo.

Odetchnęłam głęboko, wiedząc, co zaraz nadejdzie. Znaliśmy się tyle lat, przeszliśmy tak cholernie dużo, ale one wciąż były dla mnie zagadką. Przeniosłam oczy jeszcze wyżej i spojrzałam wprost w czarne tęczówki, w których nie widać było dna, a które wciągały mnie w siebie za każdym razem, gdy w nie patrzyłam. Źrenice smukle się z nimi zlewały, tworząc nieodkrytą głębinę. Te oczy, tak niespotykane i magnetyzujące, dopełniały aury tajemniczości, jaką rozsiewał wokół siebie mężczyzna. Ale co było najważniejsze – tylko ja potrafiłam wyczytać z nich emocje, jakie się w nim kłębiły. Dla innych były tak bardzo puste i niepokojące.

- Ziemia do Victorii – Nate pomachał dłonią przed moimi oczami. Pomrugałam szybko, powracając do rzeczywistości. – Słyszałaś, co do Ciebie powiedziałem?

- Jasne – odchrząknęłam, uciekając oczami w bok. Tak bardzo nie lubiłam i nie umiałam kłamać, a Nate szybko potrafił wyczuć, gdy mówiłam nieprawdę.

- To co powiedziałem? – mężczyzna odbił się od ściany i zrobił dwa kroki w głąb naszej sypialni. Stanął tuż nade mną, świdrując mnie z góry czarnymi jak noc oczami. Zapach jego wody kolońskiej pomieszany z papierosowym dymem owiał przyjemnie moje ciało.

Uporczywie wpatrywałam się w paznokcie pomalowane czarnym lakierem, nie chcąc unieść głowy. Wiedziałam, że jeśli to zrobię, przegram na starcie. Przełknęłam ślinę, uporczywie próbując się domyśleć, co przed minutą powiedział mój mąż. Już otwierałam usta, żeby palnąć pierwszą lepszą rzecz, jaką ślina przyniosła mi na język, ale w ostatniej chwili zostałam uratowana.

- Mamo! Mamo! Musimy zabrać jeszcze piłkę! – do sypialni wbiegł nasz czteroletni synek Isaac.

Kosmyki jego czarnych włosów sterczały w każdą stronę, a szara koszulka z naszytym pingwinkiem ubrudzona była czymś przypominającym truskawkowy jogurt. Stanął tuż przede mną, w malutkich dłoniach trzymając pomarańczową piłkę do koszykówki wielkości jego głowy. Jego uroda zwracała uwagę wszystkich, tak jak w przypadku jego ojca. Tylko brązowo-zielone tęczówki wskazywały, że jest moim synem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 25, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OneshootyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz