Jessamine Heyes, tutaj, na ich progu.
- Amorku, nikt po ciebie nie dzwonił.
Kobieta przez chwilę wydawała się wytrącona z równowagi. Fox dyszał ciężko, opierając się przedramieniem o framugę drzwi. Wiedział, że ociekał i śmierdział potem, włosy miał też od niego mokre. Odsunął ja palcami z twarzy, ale uparcie opadały do przodu. Dawno pozbył się koszulki, a na macie nie ćwiczył w butach. Odzyskiwał oddech równie powoli, co kobieta.
Nie był złośliwy, ale miał ochotę uśmiechnąć się na jej urocze zaaferowanie. Obrzuciła go uważnym spojrzeniem, trochę dłużej zatrzymując się na sutkach. Pomimo widoku kolczyków szybko udało jej się odzyskać animusz. Nie mógł tylko oderwać spojrzenia od koniuszka jej nosa, który wciąż był lekko zaczerwieniony.
- A ktoś powinien - odparła, ton miała lekki i naznaczony humorem, chociaż napięcie w jej oczach mówiło inną historię. - Nazywam się Jessamine Heyes, przez wasz „czas weryfikacji" wykradziono ważny scenariusz.
Uśmiechnął się mimowolnie. Oczywiście że wiedział, jak się nazywała. Zapamiętał kontury jej twarzy, piękno bujnych, kręconych włosów i te oczy. Spojrzenie, w którym kryła się świadomość. Teraz patrzyła na niego z cieniem wyzwania, każde słowo sprowadzało ją do swojego celu. Jeśli jego wygląd wywarł na niej jakieś wrażenie, teraz nie było już po nim śladu.
Fox przekrzywił głowę, świdrując ją spojrzeniem.
- W czym problem? - zdziwił się. - Wiele firm i osobistości potrzebuje naszych usług. Mamy prawo dobierać sobie klientów z rozwagą.
Humpfnęła. To był dziwnie uroczy dźwięk, ciężko było zachować powagę przez rosnące zirytowanie. Miał jednak rację: nie odpowiadali za nic, co wydarzyło się w czasie przed przyjęciem zlecenia. Zawsze starali się działać i weryfikować zleceniodawców jak najszybciej, w końcu mieli działać na korzyść nie na szkodę. Widać jednak było jak bardzo kobieta jest wzburzona tym, co się stało. Nie sprawdzał co dziś działo się w sieci - nawet Fox wiedział, że trzeba zbalansować pracę oraz odpoczynek.
Chłopaki i tak nie pozwoliliby mu siedzieć non stop przy komputerze. Sam Fox już też nie miał na to ochoty.
- Z rozwagą czy złośliwością?
- Zależy czego wymaga sytuacja - odparł, pochylając do przodu głowę. - Czego najbardziej potrzebujesz, Jessamine?
Sam siebie wytrącał z równowagi, ale desperacka potrzeba żeby ją podenerwować była silniejsza niż uprzejmość. Zmrużyła oczy walcząc nad odpowiedzią, nie miał pewności czy wolała wybrać dyplomatyczną czy odpowiednio opryskliwą.
- Chętnie ci... - urwała, gdy Luca chwycił za klamkę, otwierając szerzej drzwi. Fox wiedział, że uśmiechnął się do niej uprzejmie, ponieważ jej oczy zmrużyły się z podejrzliwością.
- Czy możemy pani w czymś pomóc? - zapytał, niby przypadkowo szturchając Foxa w żebra. Wyprostował się odrobinę, zaciskając usta. - Och, pani Heyes, prawda?
Przytaknęła, sprężyste loczki przytrzymywane przez jasną opaskę podskoczyły z werwą.
- Naprawdę potrzebujemy... ja potrzebuję waszych usług. - Powiedziała z napięciem w głosie. - Rozumiem, że macie pewne problemy z Nine, ale to poniekąd moja personalna prośba.
Gorący oddech Luca owiał kark Foxa, gdy westchnął głęboko. Obrócił twarz w bok, łapiąc spojrzenie przyjaciela. Przyglądał się Jessamine z ostrożną uwagą, badając jej wysoką, pełną napięcia postać. Zadarła wysoko głowę, chociaż sięgała im do podbródków, wydawała się przez to wyższa.
![](https://img.wattpad.com/cover/340137840-288-k170326.jpg)
CZYTASZ
Winning show. W niebezpieczeństwie [+18]| Why choose✅
Storie d'amoreWersja przed korektą, przepraszam za wszystkie błędy🙏 🔞reverse harem, wymuszona bliskość, czterech ochroniarzy, hate-love, fast i slow burn, "co tylko zechcesz", "tknij ją a...", "naprawdę napisałaś dla mnie scenariusz porno?"🔞 Jessamine Heyes je...