Od tego feralnego dnia minęło 7 lat. Armin przez te lata dorobił się ogromnej fortuny, stał się jednym z pięciu przywódców czarnej zagłady dusz. Był na Florydzie, czekał siedem jebanych lat, aż karma go znajdzie i zabije. Max i Hiroshi cały czas byli poddawani ciężkim treningom fizycznym i psychicznym, by potrafili znieść presję spotkania się z ich karmą. Byli gotów, czekali uzbrojeni i pełni adrenaliny.
•••
-Kurwa, głupia idiotka.Splunąłem i wyszedłem z lasu w poszukiwaniu mej ukochanej Arletty. Uciekła ode mnie, fakt. Owszem porwałem ją, ale to było z miłości. Nie chciałem by ktoś inny ją miał, nie pozwolę na to. A skoro ona nie może mnie pokochać, to ją zabiję, proste. Boi się mnie, lecz nic o mnie nie wie, nie ma pojęcia co mi się stało, ale nieszkodzi. Ważne, że ja wiem o niej wszystko. Przez 5 lat śledziłem ją dzień w dzień, a ona nie potrafi tego docenić. Rozmyślałem gdy nagle coś mignęło mi z lewej strony. To była ONA. Moja mała śliczna Ari, piękna szczupła białowłosa z brązowymi oczyma. Kieruje się jedną pierdoloną zasadą w życiu, jeśli czegoś chcę to dostaję to.
-Znalazłem cię.
Wymruczałem do ucha mojej lubej, w odpowiedzi otrzymałem tylko jej przeraźliwy krzyk. Złapałem ją za nadgarstki i zaprowadziłem z powrotem do lasu. Założyłem jej nadgarstki na drzewo i zacząłem ją czułe całować w usta, pomału zaczynałem składać pocałunki na jej szyi, aż w końcu dotarłem do ramion. I pewnie poszedłbym o krok dalej gdyby ta nie zaczęła się nagle wyrywać, płakać i prosząc bym przestał ją dotykać oraz żebym się od niej odsunął.
-Zapomnij, że chodź jedną z tych rzeczy zrobię. Dlaczego nie możesz po prostu mnie pokochać?! Dlaczego nie możemy być razem szczęśliwi?!
-Szczęśliwi? My? Stalkowałeś mnie, śledziłeś, pozbawiłeś przyjaciół i rodziny. Porwałeś mnie, biłeś i głodziłeś, a gdy zapragnąłeś czegoś więcej, postanowiłeś mnie posiąść. Zgwałciłeś mnie, równocześnie spładzajac we mnie swoje dziecko. A gdy byłam miesiąc przed porodem zmusiłeś do poronienia przez wieczne afery i stresowanie mnie. Na moich oczach zabiłeś nasze, nie, moje dziecko. Jesteś potworem, nie chcę cię więcej widzieć.
Po tych słowach wyrwała się z mojego uścisku i uciekła głębiej w las. Wkurwiła mnie i to niemiłosiernie, lecz mimo wszystko nie dam jej uciec, a co lepsze zabije ją z jeszcze większą przyjemnością. Ruszyłem powolnym krokiem w poszukiwaniu mojej ukochanej. Chodzę tak już z 20 minut i co jakiś czas przystaję i nasłuchuję gdzie podziało się moje słoneczko, usłyszałem nieopodal szelest liści w krzakach, więc podchodząc bliżej powiedziałem:
-Ari gdzie jesteś? Ari!
Krzyknąłem, naprawdę miałem już dość gdy parę metrów ode mnie zobaczyłem jak coś a raczej ktoś porusza się za drzewem. Jestem jej końcem chodź ona o tym nie wie.
-Ohh słoneczko moje biedne, masz całe stopy we krwi-Odsuń się ode mnie. Nie zbliżaj się Proszę.
-Na to już trochę za późno.
Chwilę później było słychać opadające na ziemię truchło. Wziąłem swój nóż i wróciłem do domu uprzednio przed tem podpalając ciało dziewczyny.
Nigdy z niczego nie czerpię tak wielkiej satysfakcji jak z zabijania młodych dziewcząt. Uwielbiam ich krzyki i marne prośby by ich nie zabijać, szkoda ładna była. Po tych przemyśleniach udałem się do domu aby znaleźć nową ofiarę...•••
-Jak sytuacja?-Kolejna dziewczyna martwa. Tym razem w lesie. Brutalnie pobita widać ślady gwałtu i poronienia.
-Jak zginęła?
-Poderżnięte gardło oraz pięć ran kłótych w klatkę piersiową.
-Cholera szefie jeśli to jest on to nie mamy szans nawet w większej grupie.
-Nie interesuje mnie to, macie go znaleźć i przyprowadzić do mnie, jeśli wykonanie mojego polecenia sprawia wam trudność żołnierzu to zawsze mogę sprawić że było to twoje ostatnie polecenie.
Powiedziałem i wymierzyłem bronią w jednego z moich ludzi. Oddałem jeden strzał. Padł martwy. Reszta w popłochu wróciła do swoich zajęć chcąc uniknąć śmierci z moich rąk.
Jest blisko czuję to, problem nastaje jednak gdy w naszym mieście giną młodej kobiety a my nic nie możemy z tym zrobić. Pomimo wielu znajomość po jednym czy dwóch na stan to nadal nie potrafimy go znaleźć. Tacy ludzie jak on są strasznie problematyczni, ale spokojnie właśnie po to go szukamy. Mam zamiar przeprowadzić na nim liczne eksperymenty a gdy przetrwa wszystkie, stanie się jednym z moich żołnierzy w armii niepokonanej. Natomiast jeśli tknie chociażby jeszcze jedną kobietę z tego miasta osobiście go wypatroszę, nie zważając na to jak dobrym jest mordercą. Pomimo tylu lat które przeżyłem na świecie nie spotkałem się jeszcze z tak brutalnym morderstwem, byli ludzie którzy torturowali swoje ofiary, ale żaden morderca nie zrobił nikomu to co on.
Niewielu dałoby radę stawić mu czoła jest jednak mały haczyk, moi ludzie są tak wyszkoleni, że nie robi to na nich żadnego wrażenia. On na swoim koncie ma już parę ofiar od sześcioletniej dziewczynki po czterdziestoletnią kobietę. Wszystkie kobiety nic nie łączyło, żaden trop do momentu w którym nie zauważyliśmy, że każda kobieta nie ma oka a w oczodole zostaje paskudnie zrobiona rana. Nie miałem pojęcia, że można być tak bezdusznym do momentu gdy nie odkryłem jego gorszej czarnej strony. Otóż wszystkie kobiety miały wyrywane oczy gdy jeszcze żyły. Żadna z nich nie ma odcisków palców czy czegoś takiego, on robi to specjalnie, nie chce się wychylać lecz nie wie że jesteśmy tylko o jeden krok za nim. Dla niego to jest aż jeden krok a dla nas to malutki kroczek który może zmienić bieg wydarzeń następnej kobiety. Jeszcze zobaczysz znajdę cię...