Rozdział 2 (Magazyn)

24 1 0
                                    

Dziewczyny szły zdyszane po ucieczce przed strażnikiem, Kito która miała plecak poprosiła Łódź by wyjęła z niego latarkę, szybko zapaliła ją i podała koleżance. Grzegorz spojrzała na Kito, jej krótkie brązowe włosy pięknie komponowały się z prawie czarnymi oczami.
- "Łódź, może ma rację?" - spytała Grzegorz samą siebie w swoich myślach. - "Może się we mnie zakochała?" Ponownie spytała. Postanowiła że do niej zagada, ale w innym temacie.
Grzegorz - Kito? A tak ogółem gdzie jesteśmy?
Kito - No w magazynie, nie widzisz? Spytała podejrzliwie świecąc jej w oczy
Grzegorz - No ten, ja widzę tyl... Mrużąc oczy próbowała jej odpowiedzieć ale kumpela jej przerwała.
Kito - Ile widzisz palcy? Spytała, pokazując jej cztery palce u swojej ręki.
Grzegorz - No cztery. Po pierwsze, przecież wiesz że dwa tygodnie temu byłam u okulisty a po drugie nawet ślepy by widział że jesteśmy na zapleczu.
Kito - No tak masz rację.
Grzegorz - no widzisz. Po klepała Przyjaciółkę po plecach i poszła przed nią w gąszcz stelaży pocierając oczy.
Kito- "przecież to ona sama spytała "gdzie jesteśmy" dziwne, dziwne." Pomyślała.

Magazyn był duży, wydawał się wręcz nieskończony, dziewczyny otaczały stelarze i pudła w różnych rozmiarach, na półkach stały również zafoliowane komody, szafy, kanapy i tym podobne.
Przyjaciółki szły w ciszy po przez hurtownie która otaczała je z każdej strony, przypominała im ogromny labirynt.

Wtem Kito wpadła na pewien pomysł.
Kito - Pst, Grzegorz. Zagadała szeptem.
Grzegorz - Tak? Spytała tym samym tonem.
Kito - Dawaj wystraszymy Łódź.
Grzegorz - No dobra. W końcu się na niej zemścimy za te 3 lata dogryzania mi. Powiedziała triumfalnie.
Kito - No okay ale bardziej chodziło mi o taki drobny, żart by tak się tym nie stresowała.
Grzegorz - Ale tym ba...
Kito - bądź cicho. Uciszyła koleżankę przykładając jej palec do ust.

Zwolniły tempa sprawdzając czy Łódź zauważy ich zniknięcie. Dla ich szczęścia trzynastolatka się nie zorientowała więc Kito i Grzegorz stanęły w miejscu.
Grzegorz - Więc, co planujesz?
Kito pomyślała chwilę i odpowiedziała
- Zrzucimy parę pudeł, następnie skręcimy w tamtą uliczkę. - wskazała na drogę po ich lewej stronie przed Łodzią i wzięła oddech. - potem skręcimy w jej stronę i powiemy że strażnik idzie w naszą stronę. Wiem że słaby pomysł ale lepszego nie mam. Wypuściła ostatki powietrza w płucach i wzięła głęboki oddech.
Grzegorz - Dla mnie to spoko pomysł. Uśmiechnęła się do niej.
Kito - To co zaczynamy?
Grzegorz - Tak. Złapała ją za rękę.
Kito - Ale bez takich. Wyrwała się z uścisku dłoni przyjaciółki.
Grzegorz - Okej. Ponownie się uśmiechając.
Kito - o co jej chodzi? Pomyślała i poszła za nią.

Gdy doszły do wyznaczonego miejsca przez Kito zabrały się do planu działania. Kito zepchnęła kilka pudeł, chuk był na tyle duży że Łódź odwróciła się w natychmiastowym tempie.
Łódź - Co do? Dziewczyny!? Co wy robicie? Strażnik może tu być. Powiedziała poddenerwowana.
Grzegorz- No, my ten, tego, no em...
Kito - potknęłam się o rozwiązaną sznurówkę i wpadłam na kartony.
Łódź - yhm... Odwróciła się i poszła dalej.

***

Nagle usłyszała przerażający chałas
... - Co się tam dzieje? Spytała na głos samą siebie.
Wychyliła głowę z wiszącą nad ziemią bazy. Rozejrzała się dookoła siebie. -Ciekawe kto to? - Spytała zaciekawiona -A co jeśli to strażnik? Nie chcę by mnie złapał i ... - Jej rozmyślania przerwał głos, ale nie zmęczony życiem ton mowy struża. 
-To nie on - uspokoiła się dźwiękiem nastoletniej rozmowy którą słyszała.
-Ale zapewne się zgubili- Zsuneła się sprawnym ruchem z wysokości, poczuła szczypanie wnętrza dłoni, spojrzała na swoje ręce były na nich lekkie zadrapania od ciągłego zjeżdżania po prętach, właśnie jedno z nich zaczęło lekko krwawić. Wydała z siebie ciche syknięcie które rozniosło się echem po magazynie.
... - Jak wrócę będę musiała to opatrzyć.

Nocne Wyzwanie: OTWARCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz