Rozdział 16

1.4K 50 1
                                    

Przemieniłam się w wilka i wybiegłam na drogę przed domem. Wiedziałam, że muszę walczyć.

Jeden wilk, cały czarny wskoczył przede mnie aby obronić mnie przed atakiem tego drugiego.

Aaron

Brązowy wilk należał do Arthura. Był mniejszy odemnie, ale nadal wykazywał się siłą. Miał wielką plamę krwi na grzbiecie zalewne po pazurach Aarona.

- Lepiej z tąd odejć - warknął na mnie Aaron w myślach.

- Nie zostawię cię. Muszę pomóc - odpowiedziałam pewnie.

Sama się zdziwiłam mocą mojego głosu. Nigdy jeszcze nie brzmiał tak pewnie.

Usłyszeliśmy jak Arthur się śmieje. Spojrzeliśmy na siebie i zgodnie rzuciliśmy się na niego.

Zaczęliśmy walczyć, zadając mu groźne rany. Ja atakowałam z prawej a Aaron z lewej. Szło nam dobrze.

Arthur wyglądał jakby zaraz miał umrzeć. Nie chciałam na to patrzeć. Odeszłam na bok, aby Aaron wszystko dokończył.

Zaczełam myśleć o klatce do której do wsadzimy. Już po chwili taka się pojawił łapiąc w swoje sidła Arthura i jego sprzymierzeńców. Poczułam jak świat zawirował.

Przemieniłam się w człowieka i upadłam na ziemię. Aaron szybko do mnie podbiegł. Wziął mnie na grzbiet i wbiegł do domu. Zaprowadził mnie do lekarza i położył na łóżku.

Zanim odpłynęłam zobaczyłam zmartwiony wzrok najpiękniejszych, niebieskich oczu.




***



Obudziłam się z dziwnego snu. Całe ciało mnie bolało i czułam ucisk na klatce piersiowej.

Spojrzałam w dół i zauważyłam burze brązowych włosów leżących mi na brzuchu. Powoli wyciągnęłam rękę i ją w nich zatopiłam. Aaron od razu zaczął mruczeć z przyjemności.

W pewnym momencie zerwał się z miejsca i spojrzał na mnie zaskoczony.

- Obudziłaś się - powiedział z ulgą.

Uśmiechnełam się widząc jego szczęście.

- Tak, a przytulisz mnie? - spytałam z nadzieją.

Od razu to wykonał i mnie przytulił. Objął mnie delikatnie za ramiona i przyciągnął do siebie tak abym nie mysiała się za wiele ruszać.

Nie zważając na lekki ból wtuliłam się w niego. On stanowił dla mnie bezpieczeństwo.

Po chwili do pomieszczenia wszedł lekarz.

- Witaj Alfo, Luno - skinął głową - Muszę wykonać parę badań.

Pokiwałam głową i lekko się odsunełam do Aarona. Lekarz wykonał potrzebne badania i zanotował coś na kartce.

- Kiedy będę mogła wyjść? - spytałam - I ile w ogóle tu byłam?

Aaron złapał mnie za dłoń aby zwrócić moją uwagę.

- Jeden dzień, musiałaś odpocząć po użyciu mocy.

Pokiwałam głową. Ostatnim razem też byłam zmęczona chidź zrobiłam niewiele. A teraz wyczarowałam wiele klatek. Nadal temu nie dowierzam.

- Luna będzie mogła wyjść ze szpitala nawet zaraz - poinformował lekarz i opuścił pokój.

Ucieszyłam się. Chciałam już się położyć we własnym, wygodnym łóżku.

- Chodź skarbie. Zniosę cię, nie możesz się przemęczać.

Wywróciłam oczami, ale dałam się podnieść z miejsca przez jego silne ramiona.

- Bez przesady umiem sama chodzić - poinformowałam.

Ułożyłam głowę na jego ramieniu obserwując jak powoli zmierza do naszego pokoju.

- Od teraz zawsze cię będę nosił na rękach.

Zaśmiałam się. Kto by nie chciał?

Weszliśmy do pokoju i Aaron położył mnie ostrożnie na łóżku.

- Odpocznij, jutro porozmawiamy o tym co zrobiłaś.

Pocałował mnie lekko w usta idąc do garderoby. Po chwili wrócił z jedną ze swoich bluzek i pomógł mi się przebrać.

- A co takiego zrobiłam? - spytałam gdy już leżeliśmy przytuleni do siebie.

- Dużo zrobiłaś - odpowiedział i pocałował mnie w skroń.

To chyba jego nawyk przed zaśnięciem.

Niewiele myśląc pogrążyłam się w śnie.

Wrodzony Wilk ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz