Sygnał dotarł do jej mózgu z opóźnieniem. Milisekundy, podczas których świat zadrżał, zgasł i wybuchł na nowo.
Laura sparzyła się wrzątkiem. Nieudolna próba zaparzenia herbaty jaśminowej - niby nic takiego, jednak ta nicość jakby próbując się wyrwać ze swej roli, wsiąkła w jej wnętrze i wypełniła ją wszystkim. Odgłos rozlanej wody zmącił niezachwianą ciszę w pomieszczeniu. Milisekundy.
Dziewczyna krzywo spojrzała na swoją dłoń. Widniała na niej czerwona smuga, pozostałość po zawartości czajnika, która znajdowała się obecnie na wyłożonej żółtymi kafelkami podłodze.
Kuchnia utopiona była w skrzącym się świetle zachodzącego słońca. Laura rozejrzała się czujnie, po czym szybko sięgnęła po ścierkę przewieszoną przez krzesło. Czuła się tak samotna.
Czuła się tak samotna - idiotyczne stwierdzenie, nie sposób było jej o tym myśleć bez wyrzutów sumienia. Była otoczona ludźmi, przez całe jej życie nieustannie napływali z każdej strony, natarczywie dobijając się drzwiami i oknami. Tak przynajmniej czasem to odczuwała. Nie była ekstrawertyczką, nie określała się jednak też jako typ samotnika. Miała przyjaciół.
Od zawsze istniała jednak bariera.
Bariera tak wszechobecna i nieprzekraczalna, iż nie umiała oddychać. Czuła się atakowana, obdzierana ze skóry, aż do kości, aż do ich szpiku, który także był . Obojętny. Na wpół istniejący.
Laura nie umiała oddychać - sama, wśród bliskich, nieustannie czuła, że jest o krok za daleko od wszystkiego, co rzeczywiste. O krok za daleko od źródła. O krok za daleko od siebie samej.
- Chyba zostanie mi blizna - pomyślała, oglądając ponownie dłoń.
CZYTASZ
wrzątek
Short StoryLaura - dziewczyna żyjąca niemalże na skraju istnienia. Siedem tygodni, oraz siedem refleksji osoby wkraczającej w dorosłość. Osoby podświadomie przerażonej, próbującej odnaleźć oddech. o oddech bywa ostatnio ciężej.