Sub specie aeternitatis - z punktu widzenia wieczności. Łacina- wielkie sentencje filozoficzne z jakiegoś powodu zawsze przyspieszały bicie jej serca. Z punktu widzenia wieczności, nie miało to zbyt wielkiego znaczenia, natomiast świat Laury od zawsze kolorować potrafiły słowa i tylko słowa.
-sub specie aeternitatis - powtórzyła pod nosem, usilnie próbując zapamiętać pisownię.Pół godziny później odłożyła książkę na parapet i postanowiła podnieść się z łóżka. Powoli podeszła do szafy, czując na swojej skórze przyjemnie rozgrzewające promienie słoneczne, które każdego ranka wpadały przez okno. Opalona dłoń dziewczyny powędrowała w głąb szafy, po czym wyciągnęła z niej jasną, przewiewną sukienkę - prezent od rodziców.
rzeczy stają się piękne, gdy myślimy o nich z utęsknieniem - Pomyślała. Nie miała pojęcia skąd w jej głowie pojawiły się ów słowa. Były niespodziewane, w końcu nie przywiązywała do sukienki wartości sentymentalnej. To nic - podświadome myśli atakowały ją bez zapowiedzi każdego dnia.
Ubrana, Laura wyszła na balkon. Nie masz prawa palić.
Uśmiechnęła się pod nosem. Osiemnaste urodziny to nie tylko siedem bukietów kwiatów, aktualnie suszących się u niej w pokoju. Osiemnaste urodziny to przywilej wolności. Odpaliła papierosa i drżącymi dłońmi oparła się o ścianę. Trzymam siebie samą tak, długo, jak tylko będę w stanie. Dziś nie puszczę.- pomyślała.~*~*~
Po śniadaniu, składającym się z kromki chleba ziarnistego z dżemem, oraz dużego kubka kawy, Laura wybrała się na spacer.
Był częścią jej codziennej rutyny, był desperacką próbą odnalezienia toru swoich myśli. A oto, co odnalazła tego sierpniowego popołudnia:Za dwa miesiące wyjeżdżam na studia. Muszę rozejrzeć się za przystępnym cenowo mieszkaniem. Wyjeżdżam na studia - i znów będę sama. Tak, zatracę się w tej samotności, pozwolę, żeby stała się moją istotą. Znowu dramatyzuję. Julia i Aneta jadą do Wrocławia, jadą do Wrocławia a ja odwiedzę Warszawę i zagubię się w tym mieście raz jeszcze. Jadą do Wrocławia i przyświecać im będzie istota jesieni - prowadzone przez kawę cynamonową, wiatr i sterty książek będą we Wrocławiu i nauczą uśmiechać się na nowo, po wrocławsku, a ja będę w Warszawie. Będę w Warszawie, tak, muszę znaleźć mieszkanie, muszę kupić czajnik elektryczny, muszę pamiętać o zabraniu dokumentów, muszę
krzyczeć.
Laura przystanęła. Poczuła lęk tak silny, tak uderzający, że cofnęła się o trzy kroki w sobie.
Wiecznie w tyle.~*~*~
Obiad, obiad
Letni obiad- pomidory ze śmietaną, letni obiad - smażone szparagi, kompot z truskawek od babci. Drewniane krzesła. Śpiew ptakówPrzy stole rozmawiała z rodziną i czuła, że dryfuje daleko poza domem,
gdzieś, gdzie sama jeszcze nie dotarła.
/// nowy rozdział we wtorek! bisous!
ps. Laurę czeka kilka spacerów - wizyta w sklepie, wizyta w urzędzie, przechadzka nad rzeką. Każdy spacer nawiedzą nowe słowa. Słowa budują rzeczywistość :)
CZYTASZ
wrzątek
Historia CortaLaura - dziewczyna żyjąca niemalże na skraju istnienia. Siedem tygodni, oraz siedem refleksji osoby wkraczającej w dorosłość. Osoby podświadomie przerażonej, próbującej odnaleźć oddech. o oddech bywa ostatnio ciężej.