Gabriel POV'S
-Halo Victoria?!- krzyknął do słuchawki.- Co tam się dzieje?!
-Jest tam.- powiedziałem zły do taty który wciąż mówił do słuchawki.
-Rozłączyła się cholera.- rzucił telefon na biurko.
-No i co teraz? Mówiłem kurwa że tak będzie.
-Mówiłem ochroniarzom że jak będzie taka sytuacja to mają ją zawieźć na lotnisku i ma przylecieć.
-Słychać was na drugim końcu domu.- weszła mama do gabinetu i widząc naszą złość lekko się zdenerwowała.- Co się dzieje?
-Nic.- powiedział tata.
-Właśnie że coś się dzieje.- powiedziałem mamie po czym odwróciłem się do taty.- Tato to jest mama Victorii musi wiedzieć.
-Co muszę wiedzieć?- zapytała już bardziej podenerwowana i usiadła na krześle obok mnie.- Coś się stało Victorii?!
-Milo Saint wyszedł z więzienia za kaucją ojca i był u nas w domu w Los Angeles, najprawdopodobniej śledził Victorię.- powiedział tata wpatrując się w jeden punkt na biurku.
-Zrobił jej coś? Powiedźcie że nie proszę.- powiedziała łamiącym się głosem.
-Nie wiemy.- odpowiedziałem bo widziałem że tacie ciężko to przejdzie.
-Japierdole, po co jej pozwoliliśmy tam wracać.- położyła łokcie na blacie biurka i oparła głowę o dłonie.
-Spodziewałem się że wyjdzie dlatego wtedy kupiłem jej najbliższy bilet żeby była jak najdalej stąd.- odezwał się tata.
-I nic mi nie powiedziałeś?- wstała ze złości mama.
-Nie chciałem ciebie denerwować.
-To jest nasza córka i od kiedy poprawiamy nasze relacje chyba mam prawo wiedzieć co grozi mojemu dziecku do cholery!- krzyknęła.
-Ale proszę was nie kłóćcie się to nie jest odpowiedni moment.- uspokoiłem obojga rodziców.
-Co robimy teraz?- zapytała już spokojna mama.
-Czekamy na wiadomość od ochroniarzy albo Victorii nic innego nie możemy zrobić.- powiedział.
-Świetnie.- powiedziała mama i wyszła w nerwach.
Victoria POV'S
Odwieźliśmy McKenzie do domu i ruszyliśmy jak najszybciej na lotnisko. Po chwili już siedziałam na miejscu zapięta pasami.
Miałam zakomunikować tacie że jestem cała i zdrowa ale przez to że nie powiedział mi o tym że tamten wyszedł chciałam mu dać nauczkę.
Po parunastu godzinach lotu, wylądowaliśmy w Barcelonie, wychodząc z samolotu poczułem świeże powietrze Hiszpanii i wiedziałam że znowu tu jestem. Jestem w mieście gdzie moje życie się odmieniło nie odwracalnie.
Weszliśmy do samochodu wynajętego i pojechaliśmy pod posiadłość gdzie była moja rodzina. Wyszłam z pojazdu i szybko weszłam do domu kierując się do salonu ale nikogo nie było. Panowała tu cisza, taka sama jak weszłam do domu w Los Angeles.
-Victoria nic ci nie jest.- usłyszałam kobiecy głos który należał do mojej mamy. Odwróciłam się do niej a ona mocno mnie przytuliła.- obiecuje ci że nic nie wiedziałam o tym, dowiedziałam się parę godzin temu.
-Gdzie tata?- zapytałam zła.
-On chciał dobrze musisz wiedzieć.- uspokajała mnie mama puszczając mnie z objęcia.
CZYTASZ
Today, Tomorrow and forever
Fanfiction18-letnia amerykanka wyjeżdża na rodzinne wakacje odpocząć od swojego życia w Los Angeles. Przed wyjazdem spotkała ją dość ciężka sytuacja z którą musiała zmagać się przez jakiś czas na wyjeździe. Chcąc się rozerwać spędza dzień z starszym bratem, z...