2

16 3 0
                                    

Jak mówiłam że poniedziałki są dla mnie bardziej pechowe niż te piątki 13-stego to uwierzcie miałam rację. Na algebrze pani Black na początku dała niezapowiedzianą kartkówkę, potem na stołówce ktoś we mnie wszedł i wylał na moją bluzę swój sok porzeczkowy, a na wf jak graliśmy w siatkę zrobiło mi się słabo i zemdlałam. Więc takim oto sposobem siedzę teraz u pani pielęgniarki i pije wodę bo pan Smith powiedział że nie wpuści mnie już dziś na boisko przez tą sytuację.
- Arianno jak się czujesz? - podeszła do mnie pielęgniarka pani Clara, jest po piędziesiątce i wszyscy w szkole traktują ją jak swoją babcie bo jest kochaną i troskliwa kobietą.
- Już mi o wiele lepiej, mogła bym iść już i pozbierać swoje rzeczy z szatni bo to moja ostatnia lekcja? - spytałam
- Tak dziecino możesz iść ale pamiętaj, jak się źle poczujesz od razu do mnie masz przyjść! - powiedziała - A tu masz na osłodę dnia batona czekoladowego.
- Dziękuję pani, dowidzenia - odpowiedziałam i wyszłam z gabinetu i chciałam ruszyć w stronę szatni jednak coś mi przeszkodziło, a raczej ktoś kogoś męska klatka
- Jestyś!! Jak się czujesz słońce?! - piskliwy krzyk Mata rozniósł się po korytarzu.
- Jest dobrze nic mi nie jest - rzuciłam i chciałam przejść, ale jego osoba mi to uniemożliwiła.
- Dobrze? NIC CI NIE JEST?!! ARIANNA TY ZESŁABŁAŚ!!! JUŻ DRUGI RAZ W TYM MIESIĄCU!!! - krzyknął już lekko poddenerwowany
- To nic takiego po prostu dziś jest gorąco i pewnie dlatego... - próbowałam go uspokoić
- To nie jest nic takiego! Musisz iść do lekarza bo to mnie zaczyna martwić - posmutniał od razu
- Ej! Spokojnie Matt wszystko będzie dobrze, pójdę do lekarza tylko narazie nie mam kiedy mama w tygodniu ma duży natłok pracy i muszę zajmować się młodym - kolejne kłamstwo... Nie do końca bo mama rzeczywiście ma więcej pracy ale wraca w takich godzinach że bym mogła iść do lekarza... Jednak nie chce mimo wszystko odwiedzać tego miejsca
- Eh no dobrze mam nadzieję że serio tak zrobisz - odrzekł - idziesz do szatni teraz? - kiwnełam głową - to idę z tobą i może przyjdę dziś do ciebie po szkole? Dawno nie widziałem się z Cameronem a mam dla niego kilka zabawek
- Wsumie to dobry pomysł on też stęsknił się za tobą, a dziś też jadę po niego do przedszkola to możesz podjechać ze mną
- Jestem za tym! To będę gdzieś o 15 u ciebie pasuje moja lady?
- Dobra będę czekała Romeo - zaśmiałam się by już rozluźnić całkowicie atmosfere
Poszliśmy z Matem do szatni a w międzyczasie dostałam SMS od Liv, że nie wraca ze mną bo jedzie robić projekt do dziewczyny z którą chodzi na włoski. Po spakowaniu rzeczy do torby pożegnałam się z Matem i poszłam w stronę auta.
Po 15minutach byłam już w domu przebrałam się w top na krótkim rękawie i szare dresy, zrobiłam sobie kawę, siadłam na tarasie by poczytać książkę bo miałam jeszcze trochę czasu do przyjazdu Mata.

O równej 15 usłyszałam chuczne przybycie mojego przyjaciela. Wszedł do mnie do domu jak do siebie i od razu poszedł grzebać do lodówki. Mówiłam już jaki z niego jest straszny głodomor? Jeśli chodzi o moją przyjaźń z Matem to znamy się od dziecka, nasze mamy się ze sobą przyjaźnią. I mimo że się kłócimy czasem jak to przyjaciele to zawsze staniemy za sobą murem. To samo jest jeśli chodzi o Livie też znamy się od dziecka, i mama moja i Mata przyjaźnią się też z mamą Liv. I choć kocham ich całym sercem i są dla mnie jak rodzeństwo to nie chce ich martwić niczym ze mną związanym, nie chce być dla nich problemem bo już dużo mi pomogli.
-... Ari! - machnął mi ręką przed twarzą Matt - żyjesz ty? Mówię do ciebie od 5 minut a ty patrzysz na mnie jak na greckiego Boga... Nie żeby mi to przeszkadzało bo wiem że jestem przystojny ale no jednak przystopuj maleńka
-Co mówiłeś? - udałam że totalnie nie wiem co powiedział o swoim wyglądzie
- Yhhh ale ty jesteś! Dobra mniejsza zbieramy się?
- Tak chodźmy
Poszliśmy do holu ubrać buty, ja zgarnęłam z szafeczki jeszcze okulary bo dziś Dallas pogoda dawała popalić. Wsiedliśmy do auta i po 10minutach byliśmy pod przedszkolem Camerona. Już na wejściu do środka słychać było donośny śmiech dzieci i ich piski. Weszliśmy do jeden z salek i miałam wołać Cama gdyby nie to że on sam w sekundę znalazł się koło Mata i zaczął przytulać się do jego nogi.
- Cześć młody - powiedział Matt i wziął Cama na ręce
- Mattt!!! Tęskniłem!! - powiedział maluch i przytulił się do niego
- Pani Arianno proszę przekazać mamie, że w środę za tydzień jedziemy do teatru z dziećmi i trzeba wpłacić 3dolary najlepiej do końca tego tygodnia - zaczepiła mnie opiekunka
- To ja już może zapłacę bo mam przy sobie pieniądze - rzekłam i wyciągnęłam podana kwotę
- Dobrze to dziękuję w takim razie - odpowiedziała i wzięła ode mnie pieniądze - to do zobaczenia jutro Cami! - pomachała do Camerona i się uśmiechnęła
- Pa ciociu do jutra!! - rzucił mały i machał energicznie jak wychodziliśmy z salki do szatni
W drodze powrotnej do domu Matt i Cameron rozmawiali o tym co dziś się działo w przedszkolu. I że Matt musi poznać Camerona kolegę bo jak to Cam stwierdził "MATT JESTEŚ IDEALNYM KOLEGA DLA DIEGO! ON TEŻ LUBI TAKIE AUTA JAK JA I TY!" Jak to usłyszałam to aż mnie to rozczuliło bo Cam był strasznie przywiązany do Matta tak jak i do Liv. A że chciał poznać Mata z jakimś kolegą z przedszkola to już w ogóle było coś. Nie zrozumcie mnie źle, ale Cam jest dzieckiem które nie umie złapać kontaktu z dziećmi przez to że często jest nieśmiały, więc to że ma kolegę to naprawdę duża poprawa.
Gdy byliśmy już w domu Cam z Matem poszli do jego pokoju by zobaczyć prezent jaki dostał od Mata, a ja za ten czas wzięłam się za podgrzanie sosu do makaronu i nalanie soku do szklanek. Po chwili już obiad był gotowy.
- Cameron!! Matt!! Chodźcie obiad gotowy!! - krzyknęłam i jak na zawołanie słyszałam jak biegną po schodach - siadajcie macie nałożone
- A ty? - obydwaj w tym samym momencie spytali się
- Ja?? - zapytałam zaskoczona chodź wcale nie byłam - ja już jadłam przed przyjściem Mata nie jestem narazie głodna - i kolejne kłamstwo. Chociaż widziałam że ciężko było uwierzyć temu starszemu to jakoś dał się przekonać
- No dobra - rzekł Matt i zaczął jeść swój makaron.
Po obiedzie Cameron poszedł do pokoju pobawić się zabawkami a ja z Matem zajęliśmy salon i oglądaliśmy jakiś durny kanał kulinarny w tv.
- Arii i jak z tą imprezą idziesz co nie?- A już myślałam że zapomni i będzie z głowy jednak myliłam się
- Muszę? Nie chce mi się tam iść... Nie znamy nikogo jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytałam
- Jak to jak? Będzie tam pół szkoły napewno bo dziś na stołówce słyszałem już plotki że Aron robi imprezę - rzucił luźno - napijemy się trochę i już nie będzie tak sztywno i będziesz bawić się lepiej - dopowiedział jakby mówił o pogodzie
- No nie wiem...
- No proszę... A co jak spotkam tam miłość swojego życia?! Musi być ktoś kto mi doradzi czy warto w to brnąć!! Obydwoje wiemy że nawet to jak bardzo kochamy Liv nie zmieni tego jaki ma zły gust miłosny i ona mi nie doradzi... No proszę Arii mam Ci tu na kolana paść i cie błagać? - zapytał śmiertelnie poważny
- Wsumie - udałam że się zastanawiam - no mógłbyś - chłopak jak na zawołanie padł na kolana przede mną i zrobił minę jak kot że Shreka
- Arii No... - zaczął lecz nie dane mu było dokończyć
- Arianna coś ty mu kazała zrobić że biedny teraz musi klęczeć? - głos mojej mamy rozniósł się po salonie
- Ja?! Nic a nic mamuś - powiedzialam całkowicie poważnie
- Tak ja już cie znam... Matt kochanie wstawaj z tej ziemi i uwierz mi nie ważne o co prosiłeś tą damę przed sobą to ona i tak się już zgodziła - zaśmiała się mama
- Wiem ciociu wiem - Matt zaczął się śmiać. A moja mama jak zwykle miała rację bo już po chwili z moich ust wyleciały te słowa.
- Dobra zgadzam się! - powiedziała do niego
- Tak!!! Już mówiłem jak cię kocham?!! - krzyknął zadowolony.
-Tak już nie raz - zaśmiałam się.
Matt siedział u mnie do 21, później poszłam wzięłam szybki prysznic i poszłam spać a raczej próbowałam bo znów miałam problemy z zaśnięciem przez nadmierne myślenie. Moje myślenia o niczym i wszystkim przerwało powiadomienie z telefonu. Weszłam na grupkę z Livv i Mattem i zaczęłam czytać co oni piszą.

TRZEJ MUSZKIETEROWIE

Od Matt kaczątko:
Livv!! Przekonałem Arie i idzie na imprezę!!! Mam dar przekonywania!!

Od Livcia pifcia:
Nie wierzę!! Dobra to znaczy że to będzie dobra impreza!!

Od Matt kaczątko:
Ooo tak dziewczynki zabawimy się w ten piątek!!!

Jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy jakie konsekwencje będą po tym jak zgodziłam się na tą piątkową imprezę. Jakoś o 3 zasnęłam na spokojnie chociaż ta noc i tak nie była spokojna.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
HEJKA!! KOLEJNY ROZDZIAŁ MAM NADZIEJĘ ŻE WAM SIE SPODOBA TROCHĘ CHAOTYCZNIE NAPISANY ALE MYŚLĘ ŻE JEDNAK JEST DOBRZE!!! ŻYCZĘ MIŁEGO CZYTANIA!!!

You're EverythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz