- 1 -

1.2K 93 18
                                    

Zastanawiał się, co do cholery tam robi. Czemu wpadł na tak beznadziejny pomysł? I czemu, do jasnej cholery, postanowił go zrealizować?

- Więc jesteś uległym? - zapytał siedzący przed nim mężczyzna, patrząc na niego takim wzrokiem jakby był towarem wystawionym na sklepowej ladzie. 

Skrzywił się. Nie lubił mówić tego wprost. Skoro tu był i siedział po stronie żółtej, oznaczało to, że był uległym.  

- Hmm. Tak. Tak jakby - wymamrotał i wbił wzrok w stół przed sobą.

Dłonie mężczyzny były szorstkie, a pod paznokciami widoczny był brud. Poczuł odruch wymiotny.

- Jak się nazywasz? - zapytał mężczyzna

- To.... - zaczął nim przypomniał sobie, że nie powinien zdradzać imienia. Dlatego mieli numery. Na jego piersi widniała naklejka z numerem 12. - Timothy - skłamał.

Jego prawdziwe imię było inne. Nazywał się Tobias, znajomi zazwyczaj mówili na niego Toby. Mama nazywała go "Jerzykiem" na cześć małego ptaszka, ponieważ od dziecka pozostawał w ciągłym ruchu. Patrick i jego syn Dennis mówili na niego "Tim", bo jego Ojczym uważał, że imię, które dała mu matka, jest pedalskie. Nic dziwnego że to imię jako pierwsze przyszło mu do głowy.     

Mężczyzna siedzący po drugiej stronie stołu nachylił się w jego stronę.

- Cóż, Timothy. Będę cię brał na wszelkie sposoby - powiedział, lekko dysząc - Uwielbiam fisting analny, pooping, złoty deszcz i ruchanie twarzy.

Zamrugał. Te słowa były tak zaskakujące, że w nie wiedział, co powiedzieć. Na szczęście wówczas rozległ się sygnał dźwiękowy.

- Dobra, przejście w prawo - rzekł mężczyzna zarządzający imprezą.

- Lepiej mnie wybierz. Nie będziesz żałował - rzekł jeszcze mężczyzna i wcisnął "Tak" po swojej stronie stołu. 

Tobias poczuł ulgę. Przygładził nerwowo swoje ciemne włosy. Opadały mu na twarz, pozwalając ukryć się jego oczom. Chwilę później na krzesło naprzeciwko niego opadł szczupły, wytatuowany mężczyzna. Zapatrzył się na niego. Czarne wzory wspinały się po jego szyi aż na policzki. Jego warga była przebita. Zaczął nerwowo liczyć kolczyki na jego twarzy. 

Pięć...sześć...siedem...

Mężczyzna pochylił się gwałtownie do przodu.

- Nie patrz na mnie, szmato! - wycedził

Natychmiast opuścił wzrok.

- Ośmielasz się patrzeć na Pana? - wycedził jeszcze mężczyzna 

- Prze...praszam - wymamrotał, czując jak jego policzki pokrywają się czerwienią 

- Powiększam moją flotę - rzekł tymczasem mężczyzna, opierając się wygodnie i krzyżując ramiona na piersi - Podobasz mi się. Jesteś nowy w branży, co?

- Yhmm. Tak jakby. - wymamrotał, przesuwając palcami po grzywce.

- Pierwsze co zrobię to ci ogolę te kudły - wycedził mężczyzna - Odsłoń twarz.

Zastygł. Ton był ponaglający. Drżącą dłonią lekko odsłonił lewe oko.

- Umiesz obciągać? - zapytał mężczyzna - Czy trzeba będzie wszystkiego cię uczyć...?

Spąsowiał.

-W dupę też nie brałeś, co? - spytał mężczyzna kpiąco - Dobra. Wciskaj "Tak" - polecił. 

Naturalni wrogowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz