Ja w akademi. Jak to możliwe ze przyjmują uczniów przez drzwi. To jakiś żart....dokladnie jak powiedziała Harper.
-wiec??- ciągnął dyrektor
-wiec co?- spytałam
- bedziesz chodziła do akademi czy sie cieszysz???- spytał bardzo szczesliwy.
- wie pan trudno to przyznać po wszystkich plotkach i złych reputacjach. mając także świadomość ze zostałam przyjęta bo otworzyłam jakies drzwi.
-to nie sa jakies drzwi...to bardzo ważne drzwi....otwieraja sie wtedy kiedy chcą wpuścić ta osobę która chce wejsc....- kontynuowal.
-accchhhha jasne!- zaśmiałem sie smiac.-proszę pana czy pan dzisiaj dobrze sie czuje?- zapytałam ze szczera troska.
Westchnął i podał mi jakaś kartke.
- to twój nowy rozkład zajęć.....jestem pewien ze bedzie super!- uśmiechnął sie.
Spojrzałam na kartke lecz nic z niej nie rozumialam.
-co to flylogia?- spytałam literujac każda sylabę
-wlasnie dlatego napisałam do ciebie sms'a -wtrąciła sie Harper
-jutro o ósmej....normalnie przychodzisz pod Grimwaldera.
-pod co???
znowu westchnął- no pod te drzwi!- stracił cierpliwosc.
-dobrze.....-zamyslilam sie- dowidzenia.- dodałam wychodzac.
***
- hej brat!- weszłam do jego pokoju.
-spadaj!- rzucił od razu
-hej nie tak ostro!- zaśmiałam sie
-czego chcesz?- spojrzał dopiero teraz na mnie.-i tak ci nic nie powiem.
-jasne-uśmiechnęłam sie- ale za to ja ci cis powiem.
-co takiego?- zapytał wyraźnie ciekawy
-nic mi nie musisz mowić na temat akademi.
-skąd ta zmiana?- zaciekawił sie
-bo od jutra sama tam będę chodzila.
- jasne....- zwątpił
Wyjęłam z kieszeni zgięta na pół kartke i przeczytalam.
- wiesz moze co to flylogia albo rutyka?- uniosłem brwi.
Natychmiast zaczął kartke przejeżdżać wzrokiem. Siedział cały wystraszony.
-wiec tak jak ci powiedziałam nic mi nie musisz mowic.- wstałam i wyrwałam mu kartke.
Wychodziłam z pokoju.
- i tak ci nie wierze!- krzyknal.
-to uwierz!- mruknelam pod nosem.
***
Bip bip bip- usłyszałam budzik. Natychmiast wstałam i zaczelam sie ubierać. Dzisiaj pierwszy dzien nowej szkoly.....Ciekawe jak bedzie....
- Em- schodz bo sie spuznisz!- usłyszałam mamę.
Wzielam swoją torbę, założyłam czarna skore i zeszłam na dol.
Mama wlasnie wyszla.
-pa skarbie- usłyszałam jeszcze.
Wzielam do ręki jabłko i wyszlam. zmierzałam w kierunku przystanku autobusowego jako ze sama musiałam juz jeździć do szkoly.
Ciekawe jak to bedzie........Wsiadłam do autobusu który przyjechał chwile po tym jak dotarlam.
Podróż zajęła mi 10 minut.
Wyszłam i zaczelam isc w kierunku szkoly. Na miejscu spotkałam Harper.-hej....co tam- zapytałam ją
- Emily tak??.....ja wiem ze znamy sie krótko i to niezbyt dobrze, wiec....dlaczego cie to interesuje????- zapytała zdziwiona.
-no...bo kiedy byłaś w akademi to.....-urwala.
-w Akademi??? Masz na myśli ta nasza???dlaczego miałabym tam kiedykolwiek byc???podobno nikt tam jeszcze nie był.......-zastanawiała sie.
-ale.....-urwałam gdyż zadzwonił dzwonek.
Boże lekcje. puściłam sie pędem w kierunku drzwi.
Zajęło mi to jakies dwie minuty. Nacisnęłam klamkę a drzwi sie otworzyly.- witam- w progu zaczepiła mnie jakaś nauczycielka
-dzien dobry ja jestem....- zaczelam
-Emily Right?-odpowiedziała i jednocześnie spytala.
-tak!....ja tu..- znowu mi przerwano
- przyszłaś na lekcje....pierwszy dzien....za mna....
Zaczęła isc a ja podbiegłam aby ja dogonic.
Podeszła do drzwi od jakiejś klasy...
Otworzyła je i weszła do srodka.
Zrobiłam to samo.- witam mam dla pana nowa uczennice.- wskazała na mnie jednemu mężczyznie.
- witam a pani to?.....- spytał mnie ale odpowiedzi juz odemnie nie dostał
-Emily Right. -powiedziała kobieta
-chwila a czy panna Right niema tutaj brata?- spytał
- tak ma.- uśmiechnęła sie.
Cała klasa patrzyła na mnie zaskoczona.
- to niemożliwe!- powiedział nauczyciel
- a jednak! - powiedziała kobieta.
-przepraszam dlaczego to takie dziwne ze mam rodzeństwo????- spytałam w koncu.
- niezła sytuacja.....wlasnie to tlumaczylem..... - powiedział i pokazał wolna ławkę - siadaj i oczywiście witamy w Grimwalderze.
Uśmiechnął sie....usiadlam w wyznaczonej lawce. kobieta wyszła z uśmiechem.
Nauczyciel wrócił do lekcji.
-Dla panny Right....zaczne jeszcze raz- westchnał.- każdy z was ma moc, o ktorej wiecie....jestescie tu aby uczyc sie ja kontrolować oraz dowiedzieć sie o niej jak najwiecej.....czasami zdarza sie ze jedna osoba z rodzenstwa....ta urodzona wczesniej, dziedziczy magię całego rodu. Nigdy nie dzieje sie tak ze magia sie dzieli na części pomiędzy rodzenstwem.Jest dziedziczona tylko jednej osobie- spojrzał na mnie- wiec....
Przerwałam mu, gdyż podniosłam rękę.
- tak?...panno Right?- wszystko fajnie...tylko o jakiej magi pan mowi???-spytałam
Klasa wybuchła śmiechem.
- cisza cisza!-krzyczał nauczyciel- o tej która każdy ma w sobie.- znowu zwrócił sie do mnie...
- okej....musze wyjsć- powiedziałam i wybiegłam z klasy.
Stanęłam na korytarzu analizując wszystko. Wyszedl nauczyciel.
-Emily co sie stało?- spytał
- Harper miała racje ze wszystkim....to jakiś dom wariatów!!!- zaczelam lekko szlochac.
- dlaczego tak mówisz?- zapytał zdziwiony.
- bo ja niemam żadnej magi!!- wrzasnelam.
-jak to nie masz??- zdziwił sie
- poprostu.....nie mam!
- to jak trafiłaś do akademi?- zapytał
- otworzyłam jakies drzwi i.....- przerwał mi.
- tamte?- wskazał reka.
Spojrzałam w kierunku który pokazuje.
- tak...tamte....- spojrzałam na nauczyciela.
Uśmiechnął sie szeroko.
- czyli masz moc!
CZYTASZ
Miłość i magia
Teen FictionJest to opowiadanie o 18 letniej Emily Right która zapisuje sie do szkoły która jak sie okazuje jest jednocześnie akademią magi. Poznaje tam najgroźniejszego i najpotężniejszego ucznia-Justina Biebera który wzbudza jej zainteresowanie zreszta jak w...