4

45 17 17
                                    

Daniel i Emily próbowali je wywarzyć, lecz bardzo szybko opadli z sił. Były wykonane zbyt porządnie by ulec uderzeniom ludzkiego ciała. Rodzeństwo utknęło w dawnym biurze ojca, bez widocznej drogi ucieczki.

– O co tutaj chodzi?! – wzburzył się Daniel, wpatrując przepełnione złością i żalem oczy w Emily. Emanował od niego strach i poczucie winy. Próbował zrozumieć cokolwiek, lecz jego myśli ogarnęło szalejące tornado informacji.

– Nie trać energii, im dłużej tu będziemy, tym gorzej zaczniesz się czuć. Musimy tylko pomyśleć i na pewno...

– Przepraszam, Emily. – Daniel przerywał jej wypowiedź. – Gdy dowiedziałem się o wszystkim ja... Zaczęli robić ci jakieś badania, mówili, że to potrwa miesiącami. Mówili o jakichś zaburzeniach, a ja... nie wiedziałem, jak ci pomóc. Bałem się. Zapomniałem, że ty też wtedy wszystko straciłaś. Wiem, że nic mnie nie tłumaczy, ale chcę, żebyś wiedziała, że naprawdę żałuję. Gdybym wiedział, gdybym tylko zapytał...

– Nigdy cię nie winiłam – wyznała i dotknęła jego ramienia. – I tak niczego bym ci nie powiedziała. Moje życie, mimo że byłam młoda, straciło sens wraz ze śmiercią rodziców. Przez cztery lata przy zdrowych zmysłach trzymała mnie tylko chęć zemsty na tych ludziach i myśl, że zniszczę te dwa lustrzane gówna.

– Nie wiemy nawet, gdzie one są... Kiedy się obudziłem, w piwnicy nie było już tego zwierciadła.

– A właśnie, że było, choć długo zajęło mi, aby się tego domyślić. – Emily odsunęła się o krok i stanęła wyprostowana. Daniel popatrzył na nią pytająco.

– W takim razie, gdzie jest?

– Jest przytwierdzone do sufitu – rzekła z całkowitą pewnością.

– Do sufitu? – powtórzył ze zdziwieniem.

– Lustro w piwnicy wciągnęło mnie do środka, a przez lustro w sypialni babci przeszłam sama. Do tego ten ból po upadku z pierwszego... Długo zajęło mi, żeby zrozumieć, że po prostu zawiesili je pod sufitem i kiedy wypadniesz...

– Odczujesz ból, bo uderzysz o ziemię – dokończył.

– Z jakiegoś powodu chyba po prostu nie mogą go przenieść. Podczas jednej z rozmów wspominali coś o jakiejś otchłani i że jej źródło jest właśnie w tym domu.

Daniel rozmyślał przez chwilę, a Emily zdawało się, że przestał jej słuchać.

– Klucz! – wyrwał się nagle.

– Co? Jaki klucz? – zapytała zdezorientowana.

– Ojciec zamykał biuro od środka, żebyśmy mu nie przeszkadzali w robocie. Chował go w szufladzie biurka – szepnął i niemal od razu wyciągnął klucz z mebla.

Po chwili oboje chwycili w ręce ciężkie przedmioty i ostrożnie otworzyli zamek znalezionym kluczem. Gdy tylko wydostali się z pomieszczenia, zostali zaatakowani przez obrońców luster.

– Możecie próbować. Jeszcze chwila i oboje postradacie rozum – zagroził Edmund, trzymając w rękach stary rewolwer.

– Chyba, że wy zrobicie to pierwsi – odpowiedziała mu Emily i szybkim machnięciem ciężką lampką kreślarską, wytrąciła broń z ręki mężczyzny, a kolejnym silnym ruchem ogłuszyła starca, a on upadł na ziemię.

– Mój ojciec nigdy cię nie lubił – rzekł Daniel do Muriell, która wymachiwała nożem przed jego twarzą i cisnął w jej stronę ciężki wazon, który znalazł w biurze ojca. Kobiecie udało się jednak zrobić unik, a zaraz za nią szybko zjawił się Richard.

Tajemnica luster - część 1 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz