2

48 20 21
                                    

            Daniel czuł, jak widok skruszonej siostry roztapia lód otaczający jego serce. Mur, który zbudował wokół siebie opadał z każdą sekundą, gdy spoglądał w jej oczy. Nie widział Emily tak dawno, że zdążył zapomnieć, jak bardzo tęsknił za jej widokiem, i że zawsze ulegał jej prośbom. Była ona jedyną żyjącą osobą z jego najbliższej rodziny. To z nią wiązała się większość wspomnień z rodzinnego miasteczka. Przypomniał sobie teraz, jak blisko byli jako rodzeństwo i głos z wnętrza nie pozwalał mu dłużej odmawiać. W końcu to przez niego ostatnie lata spędziła w tak okropnym miejscu.

– Podstawię cię pod dom, ale nie wejdę do środka – oznajmił, a Emily uśmiechnęła się ponownie i kiwnęła głową.

– Dziękuję – odparła bez cienia ironii. Jej głos brzmiał stanowczo, szczerze. Była oszczędna w słowach, choć Daniel czuł, że ma mu wiele do opowiedzenia. Oboje jednak wiedzieli, że czeka ich długa droga, zanim ponownie sobie zaufają.

Podróż minęła w całkowitej ciszy, aż do momentu, gdy Daniel zatrzymał swojego czarnego mercedesa na podjeździe.

– Klucz jest pod donicą – zdradził. – Uważaj na siebie – dodał z troską w głosie.

– Niedługo wracam – oznajmiła Emily i wyskoczyła z samochodu niczym poparzona.

Daniel przyglądał się domowi, który nie przypominał budynku sprzed lat. Okna były brudne, a po elewacji coraz wyżej wspinał się ciemnozielony, gęsty bluszcz. Daniel nie mógł dłużej patrzeć na to miejsce. Przeparkował auto tak, by stało tyłem i włączył muzykę. Ułożył wygodnie plecy na oparciu fotela i rozmyślał o tym, jak teraz będzie wyglądać jego życie. Zastanawiał się nad terapią dla siebie i siostry. Nie wiedział, jak zacząć z nią rozmawiać, lecz musiał przyznać, że myślał iż ich spotkanie będzie wyglądać znacznie gorzej. Że ona nie odezwie się do niego nawet słowem, a on nie będzie w stanie popatrzeć na nią nawet przez sekundę. Że widząc jej twarz, ujrzy jedynie zbrodnię, której dokonała, że wszystko wróci. Negatywne uczucia zostały jednak stłumione przez tęsknotę, która była większa, niż sam przypuszczał. Kochał swoją siostrę i po raz pierwszy poczuł, że może wrócić do normalności. Ona wydała mu się normalna, zwyczajna, taka, jak kiedyś. Choć smutniejsza, chudsza i starsza.

Godzinę później Emily nadal nie wróciła. Zaniepokojony Daniel wysiadł z samochodu, by po chwili stanąć pod drzwiami domu, którego tak się obawiał. Wziął głęboki oddech i przekręcił klamkę. Wszedł do środka z zamkniętymi oczami, po czym otworzył je i wypuścił powoli powietrze. Dostrzegł swój dawny dom, swoje poczucie bezpieczeństwa, które zostało mu brutalnie odebrane. Wszystko wyglądało identycznie, z wyjątkiem kurzu, który nieproszony, rozgościł się na meblach. Do tego zapach przypominał teraz raczej mieszaninę brudu oraz perfum, dotychczas drażniących jego nozdrza jedynie w kościele.

Daniel dostrzegł, wydeptane ślady na podłodze, które ewidentnie prowadziły do jednego miejsca. Problem w tym, że było ich zdecydowanie zbyt wiele, by mogła zostawić je jedna osoba. No chyba, że Emily przez ostatnią godzinę nie robiła niczego innego niż wydeptywanie tej ścieżki.

– Emily!? – zawołał kilkukrotnie Daniel, podążając powoli za błyszczącymi plamami na podłodze.

Ślady doprowadziły go do drzwi piwnicy. Mężczyzna nigdy tam nie schodził i mierziło go już na samą myśl o tym. Babcia zawsze powtarzała, że nie może, bo jest tam za dużo słoików z przetworami, które mógłby stłuc oraz że straszą tam potwory. Rodzice także tam nie zaglądali. Nie mieli tam bowiem żadnej swojej rzeczy, a do tego cenili prywatność babci, która urządziła sobie tam kącik do gry w karty dla znajomych emerytów.

– Emily? – zawołał, gdy zbliżył się do drzwi. Miał nadzieję, że dziewczyna wyjdzie zza jego pleców i wybawi go przed tym strasznym miejscem. Przebywanie w domu zaczęło wybudzać wspomnienia, które już dawno zakopał w odmętach umysłu.

Ponownie nie usłyszał odpowiedzi, dlatego pociągnął za klamkę i zszedł ostrożnie po starych, murowanych schodach. Otwarte drzwi nie dawały mu jednak wystarczającej ilości światła, dlatego włączył latarkę w telefonie i gdy tylko dotarł na dół, zaczął rozglądać się po tajemniczym pomieszczeniu.

– Emily? – zapytał szeptem, gdy białe światło trafiło w jego oczy.

Gdy tylko odzyskał sprawność wzroku, skierował latarkę w podłogę, a jego oczom ukazało się lustro wielkości porządnej, dwuczęściowej szafy. Co najdziwniejsze, wszystkie ślady kończyły się na jego środku i nie odbijały w żadną stronę. Daniel podszedł bliżej, chcąc przyjrzeć się lepiej, lecz to, co dostrzegł, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Lustro falowało i mieniło się niczym tafla wody rozświetlona zachodem słońca. Jego blask był piękny, niemal oszałamiający. Spojrzał na swoje odbicie, lecz te zdawało się nie przedstawiać rzeczywistości. Było szare i brzydkie. Nie pasowało do emanującego pięknem zwierciadła. Pryzmatyczna tafla jednak zaczęła się załamywać się, a widoczny w niej obraz mocno się zacierał.

Daniel był przerażony, dlatego próbował odsunąć się od lustra, lecz ono w dziwny sposób zaczęło go przyciągać. Czyżby babcia mówiła prawdę o potworach? – pomyślał. Nie mógł przestać iść w jego stronę, zupełnie jakby ktoś wciągał go do środka. Zamknął oczy i krzyknął imię siostry, lecz nikt nie przyszedł mu z pomocą. Poczuł dziwny, przepełniający go chłód i zapadający się pod stopami grunt.

Tajemnica luster - część 1 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz