Sam na sam w ciemności..

62 4 0
                                    

Zrobiłem kilka małych kresek na lewej dłoni. Można powiedzieć, że to mnie uspakaja.. ale musiałem sobię zabandażować bo by mi się zakażenie mogło wdać no bo na tym zadupiu nie jest czysto. Kiedy zabandażowałem rękę i powoli chciałem się wyczołgać z tamtego miejsca - a w sumie.. poco? przecież i tak nikt mną się nie interesuje oprócz mojej mamy. Zrezygnowałem z tego i zasnąłem.

Obudziłem się w tym samym miejscu. Byłem lekko głodny ale nie musiałem zjeść teraz. Spojrzałem w niebo, które nie miało, żadnej chmurki. Chciałbym być tam na górze ciekawe czy tam naprawdę będzie spokój. Słonko wchodziło coraz wyżej na niebieskie niebo lekko pod różowym kolorem. To było coś pięknego.. może w przyszłym, życiu będę miał quirk i nowych kolegów. Usłyszałem jak ktoś biegną w moją stronę lecz mnie to nie ruszało. Ten ktoś do mnie podszedł i krzyknął na mnie w sumie nie wiem czemu. Ale ten głos mi coś przypomina ... czyżby to był Kacchan?! Spojrzałem i miałem rację ale.. czemu on tu jest?

Izuku- Kacchan.. po co tu przyszedłeś.. zostaw mnie..

Katsuki- jak po co! PO TO ŻE NIE MA CIEBIE OD WCZORAJ I TWOJA MATKA SIĘ MARTWI. DZIŚ RANO DO SZPITALA TRAFIŁA BO DOSTAŁA ATAKU SERCA I ZEMDLAŁA! Deku czemu tyś nie poszedłeś do domu?!

Izuku- no a jak widzisz? Moja noga spuchła i ma wielkie rany na tej samej nodze dla tego nie mogłem pójść.

Katsuki- Kurwa Deku!

Izuku- sami mi to zrobiliście.. więc co się dziwisz.

Katsuki- Boże Deku trzymaj m-mój mundurek..- spojrzał na mnie dziko*

Izuku- poradzę sobie... idź...

_____________________________________

Przepraszam za nieobecność wyjechałam gdzieś i nie mogłam pisać. Do zobaczenia!

Jesteś tylko zabawką..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz