Koleś

700 18 9
                                    

Gdy dojechaliśmy na miejsce zauważyłam ,że wszyscy patrzyli się w naszą stronę. Gdy wysiedliśmy z samochodu Dyla od razu skierował się w stronę grupki chłopaków stojących pod drzewem.
-Siemaaaa!- powiedział Dyla przybijając piątkę z każdym z nich.
-Hej a to kto?- spytał pewien brunet
-To jest Heilie Monet -powiedział Blondyn -siemasz ja jestem Condrad
-Ja jestem Gabriel - powiedział ciemny blondyn
-A ja Michael - powiedział chłopak w czarnych lokach
-A ja jestem Jackob
-No wy już wiecie, że ja jestem Heilie. - chwilę później zjawili się bliźniacy
-Dobra mała musisz iść do sekretariatu. Idziecie z nami?
-No okej-powiedzieli. Ruszyliśmy w stronę szkoły. Szłam krok krok z braćmi. Wszyscy obracali a nami głowy. Nawet stopowali rozmowy tylko po to aby zobaczy nas. Gdy weszłam do sekretariatu pani zaczęła coś gadać. Dała mi plan lekcji itp...Gdy wyszłam z sekretariatu bracia i ich ekipa nadal pod nim stała.
-No I jak tam mała Heilie idziemy pod klasę. - spytał Tony zakładając rękę na moje ramie. Poszliśmy pod sale.
Okazało się że, chodzę nie tylko z bliźniakami do klasy ale też z Gabrielem oraz Jackobem. Dylan oraz dwaj pozostali Skierowali się do swojej sali. Chwilę jeszcze pogadaliśmy a następnie weszliśmy do sali. Usiadłam przy oknie w ostatniej ławce a do mnie dosiadł się Tony. Zaczynaliśmy od matematyki. Od najgorszego przedmiotu. I jak się później dowiedziałam z najgorszą panią.
-Witajcie uczniowie, dołączyła do waszej klasy nowa uczennica. Proszę przywitać Heilie Monet. - wszyscy się obrzucili w moją stronę i zaczęli mi machać i mówić "siema, hej, itp.." . Dopiero w tamtej chwili zorientowałam się że, jestem tu jedyną dziewczyną.
-Tony czemu mi nie powiedzieliście że, w waszej klasie nie ma ani jednej dziewczyny?- szepnęłam do Tony'ego
-Myśleliśmy że, Vince ci powiedział.
-Dobrze, dziś mamy sprawdzian z tamtego roku jako takie powtórzenie. Heilie oczywiście jak nie chcesz to nie musisz pisać.
-Nie spokojnie mogę napisać.
Pani rozłam nam 2 kartki. Zrobiłam je w 20 minut. Foczym się zgłosiłam żeby powiedzieć to tej pani.
-Proszę panią, skończyłam mój sprawdzian.
-A sprawdziłaś?
-Tak.
-No dobrze. Podejdź i połóż mi go na biurku.
Tak jak mi kazał tak zrobiłam. Resztę lekcji musiałam siedzieć i nic nie robić. Trochę pomogłam tony'emu a nawet udało mi się pomoc Sheinowi który siedział przed nami z Gabem.
pani na koniec lekcji mówiła coś że, jutro już odda sprawdziany. Pare kolejnych lekcji minęła nam na luzie. Aż w końcu przyszła przerwa na lunch. Wiedziałam że, muszę siedzieć z chłopakami. Nawet jakbym nie musiała to bym siedziała bo nie znam nikogo innego. Stanęłam w kolejce po lunch. Nie wiem dla czego ale każdy zaczął mnie przepuszczać. Wzięłam sobie sałatkę w warzywami i kurczakiem do tego lemoniada i jogurt. na początku zaczęłam się rozglądać gdzie są chłopacy. Po chwili wypatrzyłam stolik przy którym siedzą moi bracia i ich znajomi. Podeszłam do stolika i usiadłam pomiędzy Tonym a Gabrielem. Tony położył m rękę na ramieniu i popatrzyła się na mój lunch.
-Ty się tym najesz?!
-Tak, Tony. W porównaniu do was mój żołądek ma dno. -i się zaczęłam śmiać. No ale taka była prawda. Co nie widziałam Sheina od zawsze miał jedzenie. Na Dylana prawie zawsze napataczałam się w kuchni. A jak przychodziłam do Tony'ego to widziałam że, ma stertę przekąsek koło łóżka.
-Jak tam pierwszy dzień w szkole Mała? - spytał Dylan jedząc swoją kanapkę.
-Po pierwsze nie mów z pełną buzią. A po drugie to mija mi spoko. - gdy powiedziałam to pierwsze każdy zaczął się śmiać. - z czego się tak śmiejecie? - walnęłam prosto z mostu.
-Mała Heilie ty sobie nie zdajesz sprawy z tego co zrobiłaś. - powiedział śmiejący się Tony.
-Co powiedziałam coś złego?
-Niw po prostu pouczyłaś Dylana a nikt nigdy tego nie zrobił. - wytłumaczył mi Shein bo Tony wyglądał jakbym miał paść tu trupem ze śmiechu.
-No co nie da się go zrozumieć jak ma jedzenie w buzi. A tak poza tym to obrzydliwe. -Oni nadal się śmiali jak by tu kabaret leciał. Nawet Dylan się śmiał. Gabriel poklepał mnie po ramieniu i powiedział
-No nie sądziłem że, taka mała istotka może wywołać we mnie tyle śmiechu. - śmialiśmy się tak przez następne pięć minut.
-Dobra jedzcie, bo zaraz się skończy przerwa. - zaczęłam jeść swoją sałatkę. Bo co innego mogłam w tedy zrobić. - dobra ja idę już pod salę, w wy bliźniaki się nie spóźnicie.
Szłam pod salę gdy nagle jakiś głos mnie otrzymał.
-Hej Monet tak? - spytał jakiś chłopak wychodząc z za rogu.
-tak a co?
-Nie, po prosty chciałem sprawdzić czy mnie kojarzysz.
-No chyba nie za bardzo.
-Jestem Marcus chodzę z tobą do klasy.
-Okej, i co w związki z tym?
-Nie, nic po prostu nie wiem czemu ty już po jednym dniu w szkole jesteś aż tka popularna.
-Dziwisz się? Jestem Monet.
-ja przez twoich braci trafiłem na listę przegrywów.
-To już nie moja sprawa- powiedziałam, chciałam już iść ale poczułam że, ktoś mnie złapał w tali. - zabieraj łapy!!!- zaczęłam krzyczeć i się szarpać ale gościu zaczął mnie do siebie przybliżać. - ZOSTAW MNIE W SPOKOJU!- koleś zaczął mnie ciągnąć w stronę łazienki ale w ostatniej chwili udało mi się go walnąć. Kroczę a następnie się obrzuciłam i uderzyłam go w twarz. Słyszałam tylko chrupnięcie i wiziałam krew lecącą z jego nosa. W tamtym momencie zjawili się moji bracia i reszta. Widzieli jako okładam tego gościa. Gdy zobaczyłam że, zaczynają się zbliżać odeszłam od niego.
-Heilie, czemu pobiłaś tego gościa?- spytał Shein podchodząc do mnie. Dylan złapał mnie za ramiona i odciąćągnoł od tego kolesia.
-Nobo zaczął mnie dotykać i zaciągać więc mu po prostu mu przypierdoliłam.- powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Chłopaki jak i moji bracia patrzyli się na chłopaka który leżał na ziemi i płakał z balu.
-Heilie może zapiszesz się na boks z nami? - zaproponował Tony ciągle patrząc na sami wiecie kogo.
-Okej, idziemy na lekcje. - powiedziałam jakby nigdy nic i ruszyłam. W międzyczasie zebrał się mały tłum ludzi. Dobra kogo ja oszukuje. Przynajmniej połowa szkoły na to patrzyła. Przedarłam się przez tłum ludzi a zimną poszli chłopaki. Reszta lekcji minęłam mi spoko. Po lekcjach do trenera.
-Witamy trenerze. Chcielibyśmy zapisać małą z nami na zajęcia.
-No okej tylko że, musiałaby ćwiczyć z chłopakami.
-To nie problem panie Mendoza- powiedziałam zanim chłopaki się odpalili. Poszliśmy  do auta i pojechaliśmy do domu.

Święta czwórka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz