Rozdział 3

16 2 0
                                    

Od Autorki

Dziękuję za te wszystkie miłe słowa, to mnie naprawdę motywuje!

Niedługo mam urodziny, chyba wleci rozdział specjalny, heh. Ten rozdział ma 666 słów i jestem z niego dumna! (Chociaż to diabelska liczba XD)

~Lychee


Youko czuła, że nie może się poruszyć. Miała ciało ciężkie jak z ołowiu...nie mogła otworzyć oczu, ruszać rękami, wstać...jedyne, co mogła robić, to oddychać. Czuła, że leży na jakimś łóżku, lecz nie mogła niczego usłyszeć...czuła, jakby jej uszy były zatkane woskiem. Próbowała się szarpnąć, spadnąć, zeskoczyć, ale z jakiegoś powodu wiedziała, że to nic nie da. I nie dało.

Dziewczynie udało się w końcu otworzyć oczy. Obraz był lekko rozmazany, aż w końcu się wyostrzył. Leżała na łóżku w szpitalu, o małym stopniu twardości.

Próbowała coś powiedzieć, ale tylko otworzyła usta.

Nagle dosłyszała głos.

- Obudziłaś się? - Ten głos nie należał do nikogo znajomego. To nie mogła być Misaki.

Youko spróbowała odwrócić głowę i po paru próbach jej się to udało.

- Kim pani jest?

Za nią, na stołku, siedziała wysoka kobieta. Za uchem miała ołówek i była ubrana w biały kitel. Kobieta wyglądała na trzydziestkę - nie więcej. Miała bladą karnację i pieprzyk pod ciemnymi, czarnymi oczami. Miała także czarne, proste  włosy i krótko mówiąc - była piękna.

- Nazywam się Tomoko Asakawa, miło mi, że wreszcie się obudziłaś. - Piękność w białym kitlu uśmiechnęła się lekko, i przesunęła bliżej dziewczyny aby ta nie musiała się obracać. - Jestem tutejszą pielęgniarką.

- Co ja tu robię, gdzie jestem i co się stało? - wyrzuciła szybko Youko. Teraz, gdy już się odezwała, mówienie nie sprawiało jej trudności.

- Ostrożnie. Powoli. Musisz odpoczywać. - Uśmiech spełzł z delikatnej twarzy Pani Asakawy.  - Odpowiem ci na dwa pierwsze pytania, ale na ostatnie sama musisz znaleźć odpowiedź - na jej usta znowu powrócił uśmiech, który wyglądał jak jasna wiśnia. 

Powinna nazywać się Sakura - pomyślała Youko.

- Zemdlałaś, upadłaś, prawie roztrzaskałaś sobie głowę, potrzebna była pomoc medyczna. Ale już się czujesz lepiej, prawda?

- C-chyba... - Ona jest normalna?!?!? 

- I jesteś w miejscu zwanym s z p i t  a l e m - powiedziała dobitnie. 

Szesnastolatka chciała się bardzo wydostać z tej pułapki jaką był szpital. Ale nie mogła się ruszyć.

- Nie wiem, przez co straciłaś przytomność. Twoja koleżanka zadzwoniła w porę, bo to mogło się skończyć gorzej...

SAKI!

- ...ale na szczęście w porę przybyliśmy. Czy mogłabyś proszę powiedzieć, co się stało?

Ty mi powiedz.

- Nie wiem. - Wyznała szczerze szesnastolatka. Chwilę jednak się zastanowiła i przypomniała sobie słowa mrocznej klątwy, ale uznała, że pielęgniarka pomyślałaby sobie nie wiadomo co.  Pomyślała też o Satoru-kun i znaku. - Zemdlałam może dlatego, że kilka godzin wcześniej widziałam ciało. - Nie do końca skłamała, ale jednak. Nastolatka Wypowiedziała to zdanie, jakby zauważenie ciała było najzwyczajniejszą rzeczą na świecie.

Dorosła krzyknęła, prawdopodobnie zastanawiając się nad zdrowiem psychicznym młodszej pacjentki. Szybko jednak się opanowała i ze słodkim uśmiechem, jednak już nie działającym na Youko, podeszła do niej.

- Ciało? - szepnęła. - Ciało. Jesteś pewna? - Zamyśliła się. - Hm. Gdzie je widziałaś?

- W domu mojej przyjaciółki. - Śmiało rzekła Youko i nawet zapomniała, co mówi. Wiedziała, co sobie pomyślała kobieta. Ta dziewczyna ma za przyjaciółkę morderczynię.

- To nie tak! - Zawołała odruchowo pacjentka.

-Hm? Coś mówiłaś? - Normalnym głosem rzekła spokojnie kobieta, i już nie wracały do tej rozmowy.

Youko zasnęła.

***

- Tamamo no mae, cóż zamierzasz uczynić?

Wysoka, czarnowłosa piękność wstała z krzesła.

- A jak myślisz, Suwa? - Warknęła.

- Chcesz go zwabić, używając tej dziewczyny. - Powiedział cicho głos jakiegoś skulonego chłopaka.

- Tych dziewczyn, Suwa. To są dwie dziewczyny. A jak myślisz, po co ja cię tu trzymam?

- N-nie wiem, Tamamo no mae.

- Bo masz je zwabić, Suwa! Z w a b i ć. On ma być zazdrosny. Pójdziesz do tej szkoły, niedługo rok szkolny.

- N-naprawdę, pani?

- Tak. A później ta kapłanka wpadnie wprost w moje ręce. A tym masz cztery ogony, nie jesteś znowu taki głupi. A ta druga pójdzie jej od razu szukać, to oczywiste...razem z nim. Ona ich załatwi, zobaczysz...

Tamamo no mae zamknęła cicho drzwi do pokoju w którym stała ona a w kącie kulił się chłopak o lisich uszach i czterech lisich ogonach. Ona sama miała ich dziewięć...

***




Urban Legends: Tom 1, Budka TelefonicznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz