Kwaśne żelki [1]

26 1 0
                                    

*Obama pov.*

Wróciłem właśnie z delegacji, kiedy zastałem mojego byłego już narzeczonego w łóżku z innym mężczyzną.

Znalazłem Harrego śpiącego w naszym - teraz już tylko moim - łóżku u boku innego mężczyzny. Był moim zupełnym przeciwieństwem: młody azjata o krótkich, kolorowych włosach.

Nie mogłem w to uwierzyć. Za trzy miesiące planowaliśmy ślub, mieliśmy założyć rodzinę i adoptować psa; chow chow'a tak dokładniej. Planowaliśmy zmianę domu na większy, bo chcieliśmy żeby nasze dziecko miało własny pokoik oraz bawialnię. Chcieliśmy taki z większym ogrodem, żeby móc wypuszczać psa, a dla szkraba zostawić miejsce na huśtawkę, piaskownicę i zjeżdżalnię.

I nagle zdarza się coś takiego.

Na początku stałem nieruchomo, nie wiedząc co zrobić.
Chwilę później otrząsnąłem się i zacząłem się wydzierać na obydwu mężczyzn. Łzy leciały mi ciurkiem, kiedy zobaczyłem, że żaden z nich nie miał na sobie chociażby bielizny, a budząc się nadal trzymali się za ręce.

-Jak mogłeś mi to zrobić Harry?!- rzuciłem walizkę na podłogę, którą jeszcze przed chwilą trzymałem w ręku z zamiarem rozpakowania.
Planowałem zrobić to po cichu, żeby nie obudzić mojego skarba. Potem poszedłbym do kuchni i zrobił nam coś dobrego na śniadanie, a po nim wręczył bym mu prezent, który zawsze kupuję mu kiedy wyjeżdżam.

-Barack, to nie tak...- zaczął Styles, zakrywając się kocem.

-A jak Harry?!- wrzasnąłem, zaciskając ręce w pięści.
-Zdradzasz mnie zaraz przed naszym ślubem! I to jeszcze podczas mojego wyjazdu?!- wytarłem spływające po moich policzkach łzy.

-Kochanie...- Styles podszedł do mnie, dotykając lekko mojego ramienia.
-Byłem wczoraj w klubie i wypiłem trochę za dużo. A Jungkook zaoferował, że mnie odprowadzi i źle wyszło- tłumaczył Harry.

Azjata spojrzał na Harrego zdezorientowany, jednak nie powiedział ani słowa. Po prostu zaczął się ubierać.

-Źle wyszło?- powtórzyłem jego słowa.
-Z nami koniec Harry. Wynoś się z mojego domu razem z tym mężczyzną. Pierścionek możesz zatrzymać, na pamiątkę, że nieźle spierdoliłeś- powiedziałem spokojnie patrząc na swoje buty.
-Od 17 do północy nie ma mnie w domu, bo mam kolację z zarządem. Wtedy możesz przyjść po swoje rzeczy- dodałem.

Harry spojrzał na mnie smutno. Moje uczucia co do niego momentalnie się ulotniły. Nie chciałem nawet na niego patrzeć.

Styles westchnął głośno po czym ubrał się w ciuchy. Zabrał swój telefon, powerbanka, portfel i klucze chowając je do kieszeni ciemnej bluzy.
To była ta sama bluza, którą dałem mu na urodziny. Była granatowa z małym czarnym sercem na klatce piersiowej, a pod nim nasze inicjały z datą pierwszego spotkania. Że jeszcze miał czelność ją przy mnie założyć.

Zanim wyszedł z Jungkookiem, Harry spojrzał na mnie ostatni raz stojąc w drzwiach. Ja nadal wpatrywałem się w swoje buty.

Kiedy wyszedł z pokoju, osunąłem się na ścianie za mną. Przez te wszystkie emocje nie byłem w stanie racjonalnie myśleć. A była dopiero 7 rano.

Płakałem przez dobre dwie godziny siedząc w tym samym miejscu. Kiedy nie miałem już czym płakać wziąłem swój telefon i napisałem do moich najlepszych przyjaciół: Michelle Robinson, Justina Biebera oraz Magdy Gessler.

Obamna
Możecie przyjechać?

MadziaG-Spot
Coś się stało czy po prostu już się za nami stęskniłeś?

Obamna
Wolę wam powiedzieć osobiście...

FemaleRobinHood
Justin chusteczki, Madzia żelki i chipsy, ja przywioze kocyki i Twilight na DVD.

JustynaBóbr123
Już się robi szefowo ;*

Obamna
Nie musicie tego robić

FemaleRobinHood
Znam cię za dobrze Barack, coś się zjebało, a ty potrzebujesz pocieszenia. Psi patrol rusza do akcji ;)

MadziaG-Spot
KTÓRE ŻELKI?

JustynaBóbr123
Kwaśne jakieś weź

MadziaG-Spot
Już leceee

Uśmiechnąłem się słabo na ich wiadomości.

Kilka minut później usłyszałem otwierane drzwi i głośne nawoływanie moich przyjaciół.
Zszedłem na dół zastając ich w salonie.

Musiałem wyglądać okropnie.
Czerwone oczy od płaczu, drżące dłonie, rozluźniony krawat, niesfornie wystająca ze spodni koszula. No i straciłem jednego buta gdzieś po drodze. Taka kompletna rozsypka mi nie pasowała.

Przyjaciele uśmiechnęli się do mnie czule i gestem ręki zaprosili na kanapę.
Kiedy usiadłem od razu na moich ramionach pojawił się duży, miękki, szary koc. Na stoliku do kawy pojawiły się przekąski przyniesione przez Magdę, a obok moich kolan chusteczki kupione przez Justina. Michelle włożyła płytę od kiczowatej sagi i zciszyła telewizor do 5.

Wszyscy usiedli obok mnie. Magda lekko głaskała mnie po ramieniu, Justin właśnie otwierał paczkę kwaśnych żelków, a Michelle po prostu siedziała obok.

-Co chciałeś nam powiedzieć? I gdzie jest Harry?- zaczęła Robinson.

-Harry... Już nie jesteśmy razem- powiedziałem cicho, jednak na tyle wyraźnie, aby każdy mnie usłyszał.

-Jak to nie jesteście razem?- zapytała zdziwiona Magda, łapiąc mnie za dłoń.

-Zdradził mnie z jakimś Jungkookiem. Zastałem ich dzisiaj rano w łóżku- przymknąłem oczy, aby chociaż na chwilę o tym nie myśleć.

-Co za kawał chuja. I to jeszcze z TYM Jungkookiem...- powiedział Justin z żelkiem w buzi.

-Znasz tego Jungkooka?- spojrzałem na niego zaciekawiony. W zasadzie to pytanie było zbędne, ponieważ Justin znał każdego i wiedział o nich wszystko.

-Oczywiście, że znam. Bujałem się kiedyś w jego barze. To lider jednej z największych mafii w USA.-

Wszyscy spojrzeliśmy na Justina z wielkim zdezorientowaniem. Ten jednak nie wyczuł naszego wzroku, tylko patrzył na lecący film zajadając żelki.

-Raz się nawet z nim przespałem. Jakiś wybitny to on nie jest, ale gałe ojebać potrafi- uśmiechnął się jakby wspominał coś bardzo dobrego.

-Okeeeej... Nie chcę wnikać w szczegóły- powiedziała Magda.

Przez resztę południa i popołudnia siedziałem z moimi przyjaciółmi śmiejąc się, żartując i oglądając głupie filmy.

Kiedy wybiła 16:00 wszyscy już wyszli, a ja szykowałam się na kolację biznesową. Bycie politykiem nie było łatwe, ale lubiłem chodzić na różne tego typu spotkania. Może spróbuję się odprężyć przez resztę dnia.

Zanim wyszedłem zawiadomiłem szefa ochrony, że dzisiaj przyjdzie Harry zabrać swoje rzeczy. Powiedziałem, że kiedy będzie wychodził niech odbiorą mu klucz od domu i upewnią się, że nic nie zostało skradzione. Po moim byłym można było spodziewać się wszystkiego.

Nie wiem, czy będę w stanie jeszcze kogoś pokochać. Ale tym będę martwił się jutro na kacu.

***
NIE WIERZE, ŻE TO PISZE.
Oczekujcie Krzysztofa Ibisza.

'He Is Mythical.' | Sangwoo x ObamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz