Posadziłem Sangwoo na tylnym siedzeniu i wyciągnąłem apteczkę z bagażnika. Zauważyłem, że mężczyzna nadal jest niespokojny, więc westchnąłem cicho i przykląkłem przed nim.
—Sangwoo... Przemyję ci rany, dobrze? Może trochę zaszczypać i jeśli będzie mocno bolało możesz mi wbić paznokcie w ramię, okej?— nalałem trochę wody utlenionej na gazę, kiedy chłopak wziął jedną z moich dłoni i mocno zacisnął na niej obydwie swoje ręce. Uśmiechnąłem się lekko na ten gest i przyłożyłem gazę do jednej z ran na nodze. Od razu poczułem jak Sangwoo ściska moją dłoń, wbijając swoje paznokcie.
Po obandażowaniu nóg chłopaka, moja ręka wyglądała jakby była pogryziona przez bardzo wściekłego królika, jednak nie przejmowałem się tym za bardzo.
—Skończone. Już lepiej?— zapytałem ciepło.
Mężczyzna przytaknął lekko głową i odwrócił wzrok.
—Jesteś pewien, że nie powinien tego zobaczyć lekarz?—
—...Tak— odparł cicho chłopak, ledwo słyszalnie. W jego głosie nadal było słychać czyste przerażenie.—Może mój osobisty lekarz rzuci na to okiem?— zapytałem po chwili ciszy, wpatrując się w twarz chłopaka.
—Będzie... bolało?— zapytał w końcu.
—Dopilnuję, żeby doktor O'Brian był delikatny— uśmiechnąłem się. —Ale czeka nas długa podróż. Dasz radę?—Sangwoo przytaknął znów, a ja zrozumiałem, że ten człowiek nie ma pojęcia kim jestem. Nie ma pojęcia, że byłem prezydentem, że rozkochałem w sobie największą gwiazdę popu, że otrzymałem pokojową nagrodę Nobla. I może po części mi się to podobało, może po części dlatego chciałem go przytrzymać przy sobie trochę dłużej.
—Możesz się przespać z tyłu, gdybyś potrzebował to koc jest pod siedzeniem— uśmiechnąłem się ciepło i zamknąłem chłopakowi drzwi, samemu siadając za kierownicą. Dziś zamiast grzybów, znalazłem diament.
1
Po około pół godziny jazdy spojrzałem w lusterko, ukazujące śpiącego mężczyznę pod kocem. Uśmiechnąłem się ciepło i przypomniałem sobie, jak kiedyś Harry również tam przysypiał kiedy odbierałem go z koncertów lub ze studia, gdzie potrafił przesiadywać do późna. Brał ten sam koc co Sangwoo teraz, a ja nie mogłem się powstrzymać od myśli, że może ten koc nadal pachnie jak Harry.
2
Zaparkowałem na podjeździe i wyszedłem z samochodu. Otworzyłem tylne drzwi i już miałem go budzić, kiedy zapytałem sam siebie po co? Nie było żadnego wskazania, abym tak zrobił, więc wziąłem Sangwoo na ręce, i wniosłem do domu. Chłopak ważył prawie tyle co nic, więc mogłem spokojnie posługiwać się jedną ręką do zamknięcia auta czy otwarcia domu.
Odłożyłem chłopaka na sofę w salonie, a ten wydał jedynie cichy pomruk i wtulił się bardziej w koc. Dokładnie tak samo postępował z Harrym, kiedy wracali pijani z imprezy. Styles nigdy nie miał głowy do alkoholu i szybko zasypiał.
Wyszedłem z salonu i pokierowałem się do kuchni. Zdjąłem bluzę i wyjąłem komórkę ze spodni, wybierając numer do O'Briana. Przedstawiłem mu sytuację, nie mówiąc, że w zasadzie to porwałem chłopaka; a przynajmniej tak to wyglądało. Mimo, że to było za zgodą dwóch stron.
3
O'Brian przyjechał 20 minut później, kiedy Sangwoo jeszcze spał. Powiedział żebym zostawił go sam na sam z chłopakiem; bezgranicznie ufałem lekarzowi, więc zgodziłem się na taki warunek. Nie chciałem również naruszać prywatności chłopaka.
Stałem w kuchni, oparty o blat. Przeglądałem X'a, wcześniejszego Twittera, sprawdzając nowinki polityczno-prawnicze. Ale również niechętnie sprawdzałem tabloidy z zamiarem poszukania informacji o mnie i o Harrym. Nie wiedziałem czy Styles chciał, aby nasze rozstanie stało się medialne czy postanowi wszystko zachować dla siebie - ta druga opcja wydawała się bardziej rozsądna dla Harrego. Jednak jeśli Styles postanowi wybrać tą drugą drogę, to postanowiłem wziąć tą pierwszą. Niech ucierpi na tym jego wizerunek.
Doktor dołączył do mnie w kuchni i westchnął lekko. Spojrzałem na niego znad ekranu pytającym wzrokiem.
—Co jest?— zapytałem i położyłem wyłączony telefon na stole.
—Chłopak ma liczne obrażenia na nogach, ale i siniaki na brzuchu i klatce piersowej. Na udach ranki są liczniejsze, czego nie miałeś prawa zauważyć. Na szyi miał lekkie oznaki duszenia, ledwo zauważalne więc pewnie już jakiś czas tam były. Jest wygłodzony i pewnie odwodniony, więc zajmij się nim dobrze. Skąd wytrzasnąłeś takiego zrujnowanego dzieciaka, Barack?—
—Co to za różnica? Ważne, że tu będzie bezpieczny. Ktokolwiek mu to zrobił...— westchnąłem i schowałem twarz w dłoniach.
—Nic z tym nie zrobisz Barack. Zajmij się chłopakiem, jak nie chcesz mówić to nie musisz. Ale co powie Harry?— zapytał O'Brian. Skoro media nic nie wiedziały na temat rozstania, to doktor tymbardziej.
—Ja i Harry... Rozstaliśmy się— wypuściłem cicho powietrze i spojrzałem na doktora. —Nie ważne, jakoś to zniosę. Co dać chłopakowi? Jakieś suplementy, coś?—
—Przykro mi— skwitował lekarz ze współczującą miną. —Co do chłopaka... Fast foody mu zdecydowanie nie zaszkodzą, ale dbaj żeby jadł dużo witamin. Możesz mu kupić witaminę D3 i C jako żelki, raczej nie będzie chciał łykać tabletek. I...— doktor wyjął z kieszeni spodni kartkę samoprzylepną i napisał na niej numer telefonu. —To numer doktor Lipińskiej. Blanki Lipińskiej, jest psychologiem. Może się przydać.—
Skinąłem głową i podziękowałem lekarzowi po czym go odprowadziłem do wyjścia, podając plik kilku banknotów. O'Brian jak zwykle chciał odmówić, lecz nie pozwoliłem mu na to.
Wróciłem do Sangwoo, który wyglądał jak zagubiony i przerażony szczeniak. Trzymał się koca jakby to była jedyna mu znajoma rzecz.
—Co byś chciał zjeść?— zapytałem opierając się o framugę drzwi.
—...Nie wiem— odpowiedział cicho.
—Zamówię ci coś, jak nie będzie ci smakować to powiesz, okej?— powiedziałem i wróciłem się do kuchni po telefon. Zadzwoniłem do pobliskiej restauracji i złożyłem zamówienie, już siedząc obok chłopaka. Włączyłem telewizor i odpaliłem kanał z bajkami, nie będąc pewnym co dla chłopaka nie byłoby za dużo. Ten spojrzał na mnie po czym zatopił oczy w akurat lecących Małych Agentach.
***
885 słów zesram sie TT
CZYTASZ
'He Is Mythical.' | Sangwoo x Obama
Teen Fiction✰ His moves, his touch - he is mythical. ✰ Barack Obama po zdradzie Harrego Stylesa jest załamany. Zastanawia się dlaczego jego były ukochany go zdradził; czy zrobił coś nie tak? Nie był wystarczająco dobry? Nie dawał mu wystarczająco uwagi? A może...