Rozdział 1

134 5 1
                                    

Był jesienny poranek. Całą noc nie mogłam zasnąć, więc wpatrywałam się w widok zza oknem. Ostatnio bezsenność była dla mnie częstym zjawiskiem. Nie było to dla mnie zdziwieniem, gdy tak też było tej nocy. Kiedy spojrzałam na zegarek była godzina 5:57. Oznaczało to, że ojciec zaraz miał wyjechać do swojej pracy. Dzisiaj miał być mój wymarzony dzień, w którym zastanę spokoju na całe życie. Usłyszałam krzyk mojej mamy z dołu domu. Szybko podbiegłam do drzwi, tak żeby nie było słychać dźwięku trzeszczącej podłogi. Miałam to wyćwiczone.

- I ma tutaj lśnić jak wrócę, bo inaczej będzie z wami źle! Zrozumiałaś?! Nie mam ochoty gościć kolegów w takim burdelu. I właśnie, gdy przyjadą masz z tymi bachorami siedzieć w jednym pokoju i się zamknąć. Z nimi rozprawie się później. A teraz do roboty! - usłyszałam dźwięk kopnięcia, a później trzaśnięcia drzwiami.

To był mój ojczym. Poczekałam chwilę, żeby upewnić się, że już pojechał. Codziennie jeździł ze swoim kolegą, a klucze chował w szufladzie na kłódke, tak żebyśmy na pewno nie uciekły. Podczas ostatniego napadu agresji zauważyłam, że klucze leżą pod komodą. I mam zamiar to wykorzystać. Przez kratę w oknie zobaczyłam jak samochód odjeżdża z podjazdu. Dzień wcześniej spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy mojej mamy, Mai i swoje. Maja, moja młodsza siostra ma tylko 4 lata, nie potrafiłaby sama się spakować. A moja mama nic o tym nie wie. Zbiegłam z torbą w ręku po schodach i zobaczyłam swoją mamę, która leżała skulona na podłodze. Znowu ją pobił.

- Mamo?! Mamo, jak bardzo cię uderzył?

- Skarbie, idź do góry.. Ja sobie sama poradzę, muszę zacząć sprzątać na jego przyjazd..

- Zostań tutaj. Uwolnimy się od niego. Idę po Maję, dzisiaj będzie ten dzień..

- Nie, Wiktoria on nas zabije jak uciekniemy!

Nie słuchałam już dalej. Też się bałam. Strasznie się bałam, on był zdolny do wszystkiego. Ale musiałam spróbować, musiałam wykorzystać szansę.

- Cześć Majuś.. - powiedziałam łagodnym głosem budząc swoją siostrę. - Ubierz się i zejdź na dół do mamusi, już tam czeka.

-Czemu tak wcześnie? - zapytała zaspana.

-Dzisiaj będzie.. będzie wyjątkowy dzień. No już szybciutko wstawaj. - powiedziałam niepewna swojego pomysłu.

Coraz bardziej się bałam. Zbiegłam na dół i wzięłam latarkę, która leżała na stole. Zaczęłam prześwietlać dół komody.

- Co ty robisz? Wiktoria, przestań..

- Zaufaj mi. Uwolnimy się od niego.

Zauważyłam klucz i próbowałam go wyciągnąć. Był na samym końcu, dlatego ciężko było go wyjąć. Zdjęłam bandamę z ręki i przysunęłam go do siebie.

- Co to jest? - zapytała moja mama.

Nie odpowiedziałam. Przyglądałam mu się chwilę i włożyłam w otwór szuflady. Przekręciło się. Powoli ją otworzyłam. W środku było pełno kopert i zdjęć. Ale nie było widać klucza.

- Cholera jasna..

- Wika, mówiłam ci, że to nic nie da.. Nie da się od niego uwolnić. Dziękuję, że próbowałaś, ale..

- Mam! - krzyknęłam. Znalazłam kluczyk w jednej z kopert. - Mamo, idź szybko po Maję!

Moja mama była w szoku. Nie wiedziała jak to się stało.

- Mamo proszę, idź po Maję. Wszystko mam spakowane w torebce, nasze najpotrzebniejsze rzeczy. Tylko szybko, on zaraz może wrócić!

Była zdezorientowana, ale pobiegła na górę. Wzięłam wszystkie koperty i zdjęcia w torbę. Nie wiedziałam co w nich było, ale może to się przydać. Szukałam czegoś do rozbicia szyby w oknie. Drzwi były zamknięte na kilka kłódek z każdej strony. Nie miałam innego wyjścia, niż wybicie szyby. Rozglądałam się nerwowo po całym domu. Jedyne co zauważyłam to gaśnica. Bez zastanowienia wzięłam ją do ręki i rzuciłam w okno. Szyba częściowo się rozbiła. Za mną już była mama z Mają. Widziałam strach w ich oczach. Próbowałam nie pokazać tego też w sobie.

- Szybko do samochodu! - krzyknęłam podając mamie kluczyki.

  Wzięłam torbę i ostatni raz spojrzałam się na ten dom. Czym prędzej pobiegłam do samochodu i rzuciłam torbę na tylnie siedzenie. Moja mama z Mają już czekały.

- Ja się boję jeździć..

- Mamo, proszę, to jest nasza jedyna szansa! Możemy spróbować się od niego uwolnić, tylko proszę zawieź nas gdzieś daleko. Proszę..

Chwilę się zawahała, ale w końcu docisnęła gazu i ruszyliśmy. Spoglądałam się nerwowo dookoła. Bałam się, że jesteśmy obserwowani. Nagle moja mama złapała się za brzuch.

- Mamo, co się dzieje? - zapytałam ze strachem.

Zobaczyłam krew, która spływała po nogach.

- Mamo!

- Co się stało mamusi? - zapytała przerażona Maja.

- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. - odwróciłam się na chwilę do Mai, żeby ją uspokoić.

Kiedy się odwróciłam było za późno. Moja mama puściła kierownicę. Szybko ją przejęłam i zjechałam z jezdni. Prosto w drzewo.

Odnalezienie ~ na dobre i na złeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz