*Piosenka wyżej, którą szczerze polecam, zainspirowała mnie do napisania tego oneshota, także zapraszam do czytania i mam nadzieję, że się wam spodoba :P*
Erwin zawsze miał mieszane uczucia co do pory roku, jaką jest jesień. Z jednej strony w końcu nie było gorąco, a temperatura była wręcz idealna. Krajobraz zmieniał się na kolorowy, a słoneczne dni te kolory upiększały, dzięki czemu aż chciało się spędzać czas na zewnątrz, na jesiennym spacerze lub na ławce w parku. Dosyć szybko robiło się ciemno, co dla mężczyzny było idealne przez to, że od zawsze był nocnym markiem i lepiej mu się wtedy żyło.
Z drugiej strony jesień oznacza też więcej dni pełnych deszczu i zimna. I jak zimno aż tak mu nie przeszkadzało, tak deszcz...Gdyby siedział w domu, przy komputerze, tak jak jeszcze wiele lat temu, to byłaby to wręcz idealna wymówka do nie wychodzenia na zewnątrz. Lecz od kiedy prowadzi przestępcze życie, deszcz zawsze był utrudnieniem - szczególnie jeśli chodziło o ucieczki z napadów.
Dzisiejszy dzień, na szczęście, był tym pięknym, słonecznym i lekko ciepłym dniem. Jako, że nie miał żadnych planów, w końcu mógł trochę odpocząć od natłoku organizacji grupy, nowej bazy i wszelkich napadów, czy przekrętów na kasę.
I mimo, że zwykle lubił jak dużo się dzieje, gdyż zaspakajało to jego ADHD, tak ostatnio przyłapywał siebie na docenianiu takich spokojnych dni. Coraz częściej robił sobie wolne dni, które spędzał z najbliższymi, dzięki czemu też pogłębił z nimi swoje relacje. Co prawda jego ekipa często narzekała, że Erwin się od nich lekko oddalił i że nie spędzał z nimi już tak dużo czasu, ale nie przejmował się tym zbytnio. Bo dlaczego miałby zaprzestać robienia czegoś, dzięki czemu czuł się lepiej, szczególnie psychicznie, tylko po to, aby zadowolić ekipę?
Może i było to dosyć egoistyczne podejście, ale nie oznaczało to, że już o nich nie dbał i ich nie obchodzili. Kochał ich wszystkich, traktował jak swoją rodzinę, ale chciał też bardziej zająć się poprawą relacji, które były zaniedbane przez to, że Erwin był zatracony szczególnie w robieniu napadów i napędzaniu pieniędzy.
Czasami myślał, że może się już starzeje...W końcu jeszcze niedawno nie przewidywał w swoim umysłowym grafiku jakiegokolwiek dnia wolnego od jakichkolwiek planów, które miały przynieść mu lub ekipie zysk. Natomiast teraz miał ochotę robić sobie takie spokojne dni coraz częściej. I jak najpierw to był jeden dzień wolny na miesiąc, tak teraz - jeden dzień wolny na tydzień.
A dzisiejszego piątkowego wieczoru, siedział na "morwinowym" dachu, czekając aż ten drugi właściciel tego miejsca się zjawił. Siedział na skraju budynku tak, że nogi z niego mu zwisały oraz podpierał się na rękach. Słońce już powoli zachodziło, oświetlając na złoto całe miasto. Drzewa, których było mało, miały różnokolorowe liście, dzięki czemu wyróżniały się na tle ulic i budynków. Temperatura natomiast była idealna na założenie swojej ulubionej bluzy.
— Czy ty mi znów zajebałeś bluzę?
Już wcześniej usłyszał kroki mężczyzny, dlatego nie przestraszył się, gdy ten odezwał się dopiero, gdy za nim stanął. Uśmiechnął się cwaniacko i odchylił głowę tak, aby móc zobaczyć Gregory'ego, który miał skrzyżowane ręce na piersi. Mimo, że brunet swoją postawą wyrażał dezaprobatę do tego, że siwowłosy znów podebrał mu coś z szafy, to tak naprawdę cholernie mu się to podobało. Uważał, że Erwin wygląda naprawdę dobrze w, przydużych jak na niego, ubraniach.
— A masz na sobie bodycama? — uniósł jedną brew i spojrzał na niego podejrzliwie.
— Oczywiście, że nie. —odpowiedział od razu, będąc urażonym tymi zarzutami, po czym usiadł obok mężczyzny, w podobnej pozycji co siwowłosy.
CZYTASZ
Hoodie Season ▮ Morwin Oneshot
FanficJesień to idealna pora na noszenie swoich ulubionych bluz...