Pov. Geno
Uderzyłem po raz kolejny w obudowę ekspresu do kawy. Mogłem oczywiście kupić kawę w kawiarni, ale po pierwsze: nie mam ochoty patrzeć na tamtego idiotę, po drugie: po coś to ustrojstwo w domu jest prawda ? Odetchnąłem głośno gdy ustrojstwo wreszcie zaczęło wydawać jakieś piski i działać. Podłożyłem kubek, w między czasie czekając na piekące się tosty. Stukałem palcami o blat kuchni, jednocześnie patrząc na torbę, nadal jeszcze nie spakowaną. Chwyciłem kubek za rączkę i położyłem go na podstawce, aby nie zabrudzić stołu. Wyciągnąłem talerz i położyłem na nim dwa kawałki chleba tostowego, teraz przyjemnie ciepłego i pachnącego cholernie dobrze. Zająłem swoje miejsce przy stole, wyciągając telefon z kieszeni spodni. Odblokowałem go i zacząłem przewijać wiadomości, głównie od Error'a, że jestem już spóźniony i dawno powinienem być w szkole. 10 minut spóźnienia to raczej nic złego prawda ? Przecież nikt nie zabije mnie przez to, że się spóźniłem. W końcu to przecież klasyka. Chwyciłem parzącego tosta i przybliżyłem go do swoich ust po czym ugryzłem kawałek. Spokojnie przeglądałem wiadomości, odpisując na nie żeby się nie martwił bo przecież przyjdę.
Wstałem i zgarnąłem swoją torbę, dopijając swoją kawę, po czym odłożyłem kubek do zlewu i założyłem słuchawki na głowę. Włożyłem telefon do kieszeni i wyszedłem z domu, zamykając drzwi na klucz. Zacząłem iść wybetonowanym chodnikiem w stronę szkoły. Moje myśli cały czas oblegał widok tego idioty, który szczerzył się do mnie w kawiarni. Wsadziłem dłonie do kieszeni bejsbolówki, jednocześnie wsłuchując się w muzykę płynącą ze słuchawek (czy tylko ja mam fazę na What was I made for- ) Przewróciłem oczami i zwróciłem uwagę na kamyk leżący pod moimi stopami. Wszedłem do autobusu i zająłem miejsce.
- A ty nie spóźniony ? - spojrzałem w stronę mówiącej do mnie osoby.
- A ty ? - spojrzałem na Reaper'a, opierającego się plecami o okno. Zaśmiał się pod nosem.
- Widzę, że nie jesteś zbyt zadowolony idąc tam - uśmiechnął się.
- Reaper. Zostaw go. - przede mną pojawiła się kolejna osoba, ubrana w dziwnie krótki top i przylegające spodnie. Ich materiał mógł być niemal porównywalny do drugiej skóry. Wszystko doskonale podkreślało jego nieco krągłe biodra. Chłopak, przeczesał swoje białe włosy, podnosząc różowe okulary do góry i zrobił balona z gumy po czym w końcu się uśmiechnął. Przypatrzyłem mu się dokładniej. Jego czarny top idealnie komponował z barwą jego spodni. Fioletowe buty na lekkim obcasie dodawały mu kilka centymetrów, a krótka, fioletowa kurtka jeansowa dodawała jego strojowi pikanterii. - Nigdy cię u nas nie widziałem, więc zgaduję, że jesteś nowy. Jestem Lust - podał mi swoją dłoń, przyozdobioną czarną rękawiczką o cienkim materiale.
- Geno - mruknąłem niechętnie, podając mu swoją dłoń.
- Miło mi cię poznać. I nie przejmuj się Reaper'em. To idiota - przewrócił oczami, śmiejąc się pod nosem.
- Już zdążyłem to zauważyć - westchnąłem. Lust zaśmiał się i usiadł na siedzeniu, odwracając się do mnie.
- Gdybyś potrzebował oprowadzki po szkole dzwoń do mnie słodziaku. - uśmiechnął się. Odwzajemniłem lekko uśmiech, sprawdzając na telefonie godzinę. Reap zajął się swoimi sprawami czyli sprawdzaniem wiadomości na swoim telefonie. W końcu wysiedliśmy na odpowiednim przystanku. Wsadziłem dłonie do kieszeni i poszedłem w stronę tego ogromnego przybytku zwanego od dzisiaj moim nowym liceum. Lust pobiegł do środka, przed wejściem jeszcze mi machając. Zacisnąłem palce na pasku od swojej torby i wszedłem do środka.
- Denerwujesz się ? - poczułem ciepły oddech na swojej szyi. Odwróciłem się z poważną miną i uśmiechnąłem się złośliwie, widząc tą wkurzającą mordę.
CZYTASZ
"Wszystko co dobre" Afterdeath
AkčníGeno przeprowadza się z miasta do swojego domu rodzinnego na wymianę uczniowską. Co się wydarzy ?