4

4 0 2
                                    

Wróciwszy do mieszkania, nie myślałam zbytnio o wydarzeniu z ostatniego dnia.

Rano wstawajac niesamowicie kręciło mi się w głowie, wzięłam tabletki, które leżały obok na szafce i wstałam aby jakoś zacząć dzień. Po południu miałam spotkać się z Sara aby obgadać nasze plany co do wydania nowej edycji magazynu lux. Z Sara znamy się od lat szkolnych,czyli dosych długo jak na nas. Z nikim się dłużej nie znamy oprócz rodziny. Sara lubiła zawsze wymyślać jakieś historyjki z palca wyssane, dobrze jej to szło nawet, zaproponowałam żeby spisywała swoje historie a ja porobię do nich obrazki, miałyśmy ustalone, że za parę lat wydamy te o to wysiłki naszej wyobrazni ale póki co nic z tego się nie wydarzyło, teraz ona pisze do magazynu a ja robię zdjęcia i grafikę. Nie wiem co międzyczasie poszło nie tak, ze tu trafiłyśmy w miejscu oddalonym o 45km od naszego miasteczka rodzinnego i 10km od tegoż miejsca gdzie podły taksówkarz porzucił mnie pośrodku niczego, normalnie pozazdrościć takiego zachowania.

Siedząc przy stole z gorącą kawa, usłyszałam dzwonek do drzwi, była 8.37 coś wcześnie żeby ktokolwiek przychodził ale cóż bywa. Wstałam ostrożnie No jeszcze mi się ciutke kręciło i podeszłam do drzwi beż patrzenia otworzyłam je iiii się okazało że to kurier paczkę zostawił, mimo że nie kojarzyłam abym zamawiała coś to paczka była na moje imię. Zabrałam ja do mieszkania, mogła ważyć z 15kg tyle co waży nie wim co ale cos. Po otworzeniu paczki wyleciał okropny zapach padliny i na widok głowy sarny, aż chciało się zwrócić to co się zjadło, akurat w moim przypadku to kawa i bułka z serem. O dziwo sama głowa była wytarta z krwi więc nic z niej zbytnio nie ciekło, obok głowy, a bardziej na przeciwko oczu była kartka z brzydkim pismem.

Wczoraj udało Ci się przetrwać ale nie licz na kolejne szczęście.

Nie wiedzialam kto to napisał, nie było podane kto zaszczycił się specjalnie odcinać łeb sarnie ale pewnie napewno nie miał poukładane w swojej głowie.
Nie wiele myśląc wzięłam telefon i zrobiłam zdjęcia paczki w tym jej zawartość, sama paczkę wzięłam wyniosłam do kontynera. Nie mam zamiaru na to patrzeć dłużej. Tak więc dalej skierowałam się na przystanek autobusowy gdzie miałam wyruszyć do Sary obmowic parę rzeczy a później udać się ku przygodzie, która zwie się praca.
Stojąc na przystanku i oczekując tego że wspaniałego kierowcę i jego brykę usłyszałam szum liści, gdzieś na przeciwka, za ulica. Z racji tego że przystanek był koło parku to mogłabyś to nawet wiewiórka czy tam przypadkowy kot dachowy. Jednak za chwilę gdy zerklam wydawało mi się, że to nie takie małe zwierzątko a bardziej coś jak pies wysoki, może komuś uciekł albo bezpański, gdyby nie fakt że autobus może przyjechać to może bym zerka co to ale lepiej nie kusić żeby nic się nie stało.

Po ok 5 minutach przyjechal mój jakże wymarzony szofer i zabrał mnie w miejsce docelowe z prędkością jakiej zabiera aż słów.

W mieszkaniu Sary jest dość kolorowo, każdy pokój ma inną jaskrawa barwę więc jest przyjemnie a nie biało, szaro i ponuro jak w szpitalu czy gdzieś. W większym pomieszczeniu są kwiatki różnego rodzaju więc jest przytulnie.
Siedząc w kuchni przy wyspie opowiedziałam jej o wydarzeniu z rana, uznała, żeby zgłosić to na policję aby co zrobi policja po łbie sarny i bazgrołach, serio to było tak napisane jak kura pazurem albo i gorzej sposobem udało się coś odczytać. Sara zmieniając temat zapytała czy mam kogoś do pozowania do luxa.
- narazie jeszcze nikogo nie mam, nie znalazłam odpowiedniej osoby do tego a tym bardziej, że nie mamy jeszcze opisu do magazynu o czym to ma być, więc trochę bezsensu robić jakąś sesje np kaczątek a treść dotyczy pożaru.
- No fakt ale to idzie zmienić- uśmiechnęła się
- Co masz na myśli?
- Podążaj za tym łbem sarny czy coś, żeby odnaleźć kto i dlaczego takie coś robi, spiszemy to na kartkę lub gdzieś indziej a końcowo będziemy mieć ciekawa historie do luxa i będzie można wtedy pododawać obrazki tego i owego, może też premie dostaniemy za to, przemysł to, nie koniecznie jest to głupi pomysł.
- mhm taa jeszcze się okaże, że morderca sarn to napakowany drwal, który jest chory psychicznie, mimo to najgłupszy pomysł to nie jest na jaki wpadłaś Saro muszę Ci powiedzieć.
- No to już wiemy co robić aby zdążyć do terminu i będziemy w domu
- w domu- powiedziałam zamyślona
-No ale teraz czas na mnie, umówiłam się nie jak ty- wystawiła język jak dziecko i się smiala przez co ja też się zaczęłam śmiać
- Dobra dobra ja po prostu nie znalazłam tego jedynego ale skoro Ty tak lub coś to ruszaj dupe i sie ruszamy każda w swoją stronę.

Po wyjściu od Sary z racji braku zajęcia poszłam przydrożnym lasem, a ze jakiś czas temu odkryłam, iż przejscie tedy to fajny skrót do centrum to czemu by nie przejść się między drzewami, zazwyczaj mało ludzie tedy chodzi więc jest spokój. Idąc tak włączyłam muzykę w telefonie i założyłam sluchawki, może to nie był najmądrzejszy czyn z mojej strony ale no cóż raz się żyje. Po drodze mijałam starsze małżeństwo, które wracało z grzybów czy skądś takiego. Jakieś pieski sobie latały to biegały za piłka i przynosiły właścicielowi. Po paru minutach bodajże, że gdzieś po środku tego lasu muzyka mi się wyłączyła to zatrzymałam się aby ją włączyć spowrotem, podczas gdy ja się męczyłam z telefonem to było słychać, że w krzakach coś chodzi, założyłam że to pewnie tak jak wcześniej albo wiewiórka albo jakiś pies pobiegł dalej niż miał, gdy próbowałam włączyć muzykę ta zaczęła mi się sama z siebie zmieniać na losowa i podglosila mi się na maxa, co akurat nie było dobre dla moich uszu, wyjęłam sluchawki i słyszałam, że szum krzaków był głośniejszy niż wcześniej oraz dobiega z okolicy za mną, trochę bałam się zobaczyć za siebie bo niby we filmach za toba jest morderca lub ktoś cie chce wystraszyć. Szum stawał się coraz bardziej głośniejszy aż przestało, więc uznałam że to dobry moment aby albo się obejrzeć za siebie albo uciekać. Zrobiłam to drugie, bywa raczej każdy ktoś lyszy coś za sobą by uciekł. Gdzieś przed końcem lasu zabrakło mi tchu i miałam kolkę, walona kółka czemu akurat teraz, teraz a nie wcześniej. Usiadłam na pobliskiej ławce chwilę przymklam oczy a gdy je otworzyłam zobaczyłam, że siedzi przedemna ten co mnie gonił prawdopodobnie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 11, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

O kobiecie która stala się bestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz