Rozdział 2

15 1 0
                                    

11/09/2021

W końcu sobota. Dzień wyczekiwany przeze mnie najbardziej, a minęły dopiero dwa tygodnie szkoły. Te dni były męczące z powodów takich jak organizacja lekcji i od nowa czytanie statusu szkolnego po udawanie, że się nie znamy. Przez całe wakacje miałam z nim kontakt, a zaczął się rok szkolny i coś się zmieniło. I to nie tak, że nie mamy kontaktu w ogóle. Nasz kontakt w szkole ograniczał się jedynie do krótkich spojrzeń na przerwach.

Olivier Barnes: Idziemy dzisiaj gdzieś?

Podniosłam głowę w stronę chłopaka. Siedzieliśmy w tym samym pomieszczeniu, a on zamiast powiedzieć to napisał do mnie. Nikt i tak by nie zwrócił uwagi, bo każdy jest zajęty rozmową.

Na nasze nieszczęście mamy wspólnych znajomych. Jak to się stało, że nie poznaliśmy się prędzej? A mianowicie tak, że jak były wspólne wyjścia zawsze któreś nie mogło i się mijaliśmy. I tak jesteśmy już w drugiej klasie, a wiemy o swoim istnieniu od dwóch miesięcy.

Znaczy on wie, ty wiesz od początku pierwszej klasy.

Nicole Manson: Możemy iść.

Znowu spojrzałam na chłopaka, ale tym razem już nie patrzył na mnie. Peter, jego najlepszy przyjaciel wciągnął go do rozmowy z jakąś dziewczyną. Pierwszy raz widziałam kobietę na oczy.

– Gramy w Nigdy przenigdy. – rzuciła jakaś dziewczyna. Siedziała koło Martina i definitywnie się do niego kleiła. Jeszcze brakuje w naszym składzie wysokie blondyny, która zachowuje się jak taka typowa blondynka.

– W sumie czemu nie. I tak nie mamy co robić. – odpowiedział jej chłopak, a każdy inny kiwnął głową na zgodę. Już chwile później każdy siedział w pobliżu stolika kawowego.

Miałam małą nadzieję, że Olivier nie będzie chciał grać i wyjdziemy już teraz, ale niestety on był chyba osobą, która się najbardziej z tego cieszyła.

No i z wyjścia nici. Cudownie.

Peter poszedł po alkohol i kieliszek dla każdego. A miałam dzisiaj nie pić. Wiedziałam, że znajdą rozwiązanie na to, że nie pije. Zawsze im się to udawało. Jeszcze nigdy nie udało mi się trzymać swojego słowa. Wiem jak to teraz brzmi, jakbym nie umiała postawić na swoim, ale tak nie jest. Nigdy nie robię tego czego nie chciałam. Po prostu z piciem są wyjątki.

– To kto zaczyna?

Nie jaraj się tak. I tak nie interesuje nikogo to o czym będziesz mówić. Tak samo twoja obecność jest tutaj niepotrzebna.

– Może Nicole? Dzisiaj cały dzień siedzi jakoś cicho. – z tym swoim uśmieszkiem na twarzy który najlepiej bym zdjęła powiedział blondyn. Niech się pieprzy. Teraz nagle mnie widzi i nawet wie jak mam na imię.

Jak zwykle siedzi rozwalony na fotelu. Trzyma w połowie już pustą butelkę po piwie. Po jego prawej stronie na oparciu siedzi Peter, a po lewej jakaś lafirynda. Cokolwiek on nie powie ona się śmieje z tego i opiera głowę o jego ramię. Bo przecież tak śmieszne jest to jak opowiada o swoich podbojach do lasek.

Których i tak nie ma, bo całe dnie i noce spędzał ze mną.

– No dobra. To może zaczniemy od czegoś łatwego. Nigdy przenigdy nie byłem/byłam w FWB. – od razu podniosłam kieliszek i wypiłam do samego dna. Długa historia by opowiadać. Za mną kieliszek opróżnili Peter, Victor, Victoria, laska która kleiła się do Martina i co dziwne Olivier.

Alex szturnęła mnie w ramię patrząc zdezorientowanym wzrokiem, ale machnęłam ręką i wymamrotałam, że opowiem jej później. Teraz nie było sensu.

Teenage DreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz