Prolog

74 4 1
                                    

Przez mgliste chmury przechodziły cztery sylwetki. Nie było można zbytnio zobaczyć, jak dokładnie wyglądają, ponieważ byli prawie całkowicie przezroczyści, pokryci migoczącymi gwiazdkami.
Jeden z nich, niewielki kocur o blado niebieskich oczach, stanął i spojrzał w dół. Cichym, niewyraźnym dla śmiertelnika szeptem wskazał, żeby pozostała trójka również stanęła. Po długiej ciszy, w końcu zabrał głos:
- Wydaje mi się, że coś jest nie tak
Trójka kotów widziała w jego oczach zmartwienie. Zdecydowanie było coś nie tak.
- Co się stało? - Do kocura podeszła ogromna kocica, o długich kłach, umięśnionych łapach i krótkim ogonie. Położyła uszy na bokach głowy, pochylając się, by wyraźniej zobaczyć dół. Do kocura i kocicy podeszła pozostała dwójka, wykazując wyrazem pyska swoje zmartwienie.
- Nie wiem, ale czuję to. Czuję, że nasza Wielka Istota powoli się wścieka... - Głos kocura był cichy, ale wyraźnie było słychać zmartwienie u zwykle twardego i zimnego kocura.
- Czy Wielka Istota chce końca? - Zabrzmiał piskliwy głosik należący do małej kotki, stojącej obok kocicy.
- Nie jesteśmy tego pewni... - Drugi kocur klęknął obok kotki i szturchnął jej grzbiet długim, lekko postrzępionym ogonem, starając dodać jej otuchy.
— Ale cokolwiek to będzie, napewno nie jest bez powodu. Wielka Istota przeżywała kilka razy różne rzeczy, które mogły być zagładą dla życia. Być może nadchodzi ponownie taka rzecz... — Drugi kocur wydał z siebie głośne westchnienie, kiedy zamykał oczy.
— Nawet tak nie mów! — Krzyknęła kocica, gwałtownie unosząc ciężką głowę.
— Jeśli to nadejdzie, to może być koniec dla wielu żywotów! — Głos kocicy był rozpaczliwy. Jej brwi się zmarszczyły, przekierowując wzrok na drugiego kocura.
Mała koteczka za to schowała się pod kocicą, obserwując dół. Jej oczka zaszkliły się, a kocica próbowała koteczkę jakoś uspokoić.
Teraz, nastała głęboka cisza między kotami. Krajobraz wokół nich zaczął być bardziej zamglony od znacznej ilości chmur. Jedynie, co było słychać to szum wiatru i górskiego wodospadu z dołu.
— Chyba nie będzie innego wyjścia.— Kocur stanął i zaczął powoli się cofać, kiedy trójka się na niego spojrzała.
— Co masz na myśli? — Zapytał się drugi kocur, powoli podchodząc do starszego.
— Że byś może nadejdzie to. — Kocur spuścił wzrok, wydając z siebie ciche westchnienie. Pozostali głośno sapneli, ich oczy mocno się rozszerzyły i zaszkliły.
— Nigdy nie spodziewałem się, że zobaczę takie wydarzenie... — Szeptnął cicho drugi kocur, który spuścił głowę i spojrzał na swoje zbladniałe łapy.
— Nie wiemy, czy to nadejdzie. — Zauważyła niepewnie kocica, ostatni raz patrząć na dół i znów wracając na gapienie się w dal przed siebie.
— Jednak jest bardzo duża szansa, że to nadejdzie. A my, nie możemy nic zrobić z tym... Możemy tylko pokazać, że to może nadejść. — Odparł starszy kocur, spoglądając na niebo, które powoli napełniało się gwiazdami.
— Ale najpierw musimy zobaczyć chociażby małe oznaki, że to może nadejść. — Wszyscy zaczęli iść za kocurem powolnym krokiem, w ciszy, patrząc w dół i od czasu do czasu spoglądając przed siebie. Teren zaczął był bardziej mglisty, ale czterem kotom to nie przeszkadzało. Skierowali się w górę, a ich ciała stawały się bardziej wyraźne i jaśniejsze, ale również zaczynały się "rozpływać" niczym ognisty dym. Z dołu usłyszeli ciche buczenie, jakby ziemia zaczęła się delikatnie trząs. Spojrzeli na siebie, a ich pyski wydawały się bez wyrazu. Nie minęła chwila, a ich ciała... poprostu na niebie znikły...

Koty KosmosuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz