Rozdział XIV

130 12 4
                                    

Wczoraj cały dzień siedziałam u Rose w szpitalu. Dzisiaj nie mogę, ponieważ mam terapię. Nie jedną, a kilka. Dzisiaj masie odbyć jakaś terapia dla osób o podobnych problemach jak ja. Ciekawe ile nas jest? Aktualnie siedziałam na łóżku i czekałam na te terapię. Dzisiaj nie miałam dobrego humoru. Byłam na wszystko i wszystkich zła. Nie wiem czemu. Po prostu. Nagle usłyszałam lekkie pukanie do drzwi. Podeszłam do nich o otworzyłam je. Za drewnianą powłoką stał Calum. Zdziwiłam się, ale później uśmiechnęłam. Chłopak to odwzajemnił. Wszedł do środka nic nie mówiąc. Dziwiło mnie jego zachowanie. Zamknęła drzwi i ponownie usiadłam na łóżku. Calum obok mnie.
-To prawda? - zapytał.
-Ale, że co? - spojrzałam na niego, a w jego oczach pojawiły się łzy. Od razu wiedziałam, że chodzi o Ashtona. - Tak....
-A Rose? Jak się czuje?
-Ona... strasznie to przeżyła... Chciała się zabić... Na szczęście znalazła ją jakaś dziewczyna. Rose straciła bardzo dużo krwi. Nie wiadomo czy z tego wyjdzie, ale miejmy nadzieję.
Powiedziałam, a Calum przytulił mnie i zaczął płakać. Wtulił się w zagłębienie w mojej szyi. Ja głaskałam go pocieszająco po plecach. Ciężko było mi na sercu, gdy widziałam go w takim stanie. Jednak nie wiedziałam co mam zrobić. Zostało tylko pocieszenie.
-A ty ja się czujesz? - zapytał nagle, odrywając się ode mnie.
-Ja? - zapytałam, a chłopak kiwnął głową. - Szczerze? Nie czuje nic. Pustka. To... ja tego nie potrafię opisać. Boję się, tęsknię, mam poczucie winy, nienawidzę siebie, ale to wszystko się miesza i nie czuje nic.
Tym razem to Calum mnie przytulił. Był bardzo dobrym kolegą, ale tajemniczym. Praktycznie to ja prawie nic o nim nie wiem. Kiedyś razem z Ashtonem był w gangu, Luke ich ocalił i byli Best Friends Forever. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi.
-Av, to ja, otwórz mi, proszę...
Odsunęłam się od Caluma i podeszłam do drzwi. Po głosie rozpoznałam , że to był James. Nie chciałam go widzieć, ale przecież on znał mój grafik. Wiedział kiedy jestem w pokoju, a kiedy nie. Otworzyłam je. Miałam racje. Za drewnianą powłoką stał brunet. Uśmiechał się od ucha do ucha. Wszedł do środka. James sam się wprasza. To mnie denerwuje. W ogóle on mnie denerwuje. Cały czas się wtrąca i chce wszystko wiedzieć. Usiadł obok Caluma, a ten od razu wstał i wyszedł z mojego pokoju. Po drodze rzucił ciche cześć i wyszedł. Nie wiedziałam o co mu chodzi. O co im wszystkim chodzi. No ja rozumiem, że James czasami jest denerwujący, chamski i nie wiadomo jak jeszcze, no ale bez przesady. Najlepsze nastawienie do niego ma Mike. On jako jedyny się z nim przyjaźni.
-Co chcesz? - zapytałam.
-Pogadać?
-O?
-O twojej terapii. Dzisiaj nigdzie nie idziesz. Tylko na tę grupową.
-Co? Czemu? - byłam strasznie zdziwiona.
- Ponieważ mojego taty nie ma dzisiaj. Dlatego idziesz tylko na tą terapię o 18.00. Masz cały dzień wolny.
-I co niby mam robić? Przecież nie mogę wyjść poza teren psychiatryka, tutaj nic nie można robić. Słyszysz?! JA JUZ TUTAJ NIE WYTRZYMAM!
Wykrzyczałam mu prosto w twarz. Jestem tu ponad miesiąc może mniej, lub więcej. Nie wiem, bo nie liczyłam tych dni. To całe miejsce mnie niszczyło. Te wydarzenia i samobójstwa. To mnie przerosło. Jeszcze w dodatku nie wiem z jakiego powodu tu jestem. No niby miałam te skłonności samobójcze i w ogóle. Ale mogę się założyć, że w kopercie było coś jeszcze. Muszę się dowiedzieć, alebo normalnie zachowywać. Taaaa jasne... Ty i normalne zachowywanie? Haha nie rozsmieszaj mnie...
Jeszcze ten głosik. Niby słyszałam go w głowie, ale wydawało mi się, że słyszę go gdzieś w pokoju. James patrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach. Wstał i po prostu wyszedł. Nic nie mówiąc. Usiadłam na łóżku i zakrywać twarz dłońmi. Nagle do pokoju wszedł Luke.
-Hej - powiedział i uśmiechnął się.
-Nie nauczyłeś się, że w drzwi się puka? - zapytałam.
-Nie.
-Luke, a jakbym się przebierała tu, bo nie chciałoby mi się iść do łazienki to co?
-To bym sobie popatrzył.
Rzuciłam w niego poduszką, a on tylko się zaśmiał i podszedł do mnie. Kucnął pomiędzy moimi nogami. Po chwili lekko musnął moje usta. Mimowolnie uśmiechnęłam się.
-Witaj, pingwinku.
-Hej...
-Co ty taka jakaś smutna?
-Calum tu był... ale później przyszedł James i on od razu poszedł.
-Nie przejmuj się nimi. Kiedyś się polubią.
-Prędzej wydłubią oczy - zakpiłam.
Luke zaśmiał się. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Nie chciał mi powiedzieć dokąd idziemy. Szliśmy w stronę wyjścia ewakulacyjnego.
-Jeśli nas złapią to obiecuję, że nogi z dupy ci po urywam - zagroziłam Hemmings'owi, a on tylko się zaśmiał.
-Za bardzo mnie kochasz.
Miał rację. Poczułam jak blondyn lekko ściska moją dłoń. Uśmiechnęłam się pod nosem. Kiedy Luke otworzył ciężkie, metalowe drzwi, zobaczyłam Marthę. Miała ubrany biały fartuch i czarne buty. Nie zgadzały mi się jej włosy. One były niebieskie! N. I. E. B. I. E. S. K. I. E. To nie w jej stylu. Może robi to dla Mike'a? Uśmiechnęłam się szeroko w jej stronę i po chwili zamknęłam w szczelnym uscisku. Brakowało mi jej. Tyle się pod jej nieobecność zdarzyło.
-To zamykajcie zanim się rozmyślę - powiedziała.
-Co? Gdzie?
-Niespodzianka - powiedział Hemmings i pocałował mnie w czoło.
-Aww ... jak wy ślicznie razem wyglądacie. Od dzisiaj jesteście Lavril. Wiecie... Luke plus Avril równa się Lavril.
Zaśmiałam się razem z Hemmo. Blondyn pokręcił głową i pociągnął mnie za sobą. Uśmiechnęłam się szeroko do Marthy i powiedziałam, żeby przyszła do mnie później. Przytaknęła i odeszła. Razem z Luke'iem szliśmy ścieżką w lesie. Mimo tego, że był dzień to las wydawał się strasznie ciemny i strasznie straszny. Przylgnęłam do Luke'a. Szczerze mówiąc to bałam się tego miejsca. Nagle Luke zatrzymał się, a ja wpadłam na jego plecy. Blondyn zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.
-Daleko jeszcze? Nogi mnie bolą.
Nigdy nie byłam najlepsza z wf-u. Jeszcze ta akcja z lustrem. Cały czas czułam się tak jakbym nadal miała odłamki szkła w nogach.
-Wskakuj.
Hemmings mnie wyprzedził. Chwilę na niego patrzyłam zdziwiona, ale po chwili wskoczyłam na jego plecy i oplotłam go nogami w pasie. Ręce miałam na jego ramionach. Luke trzymał mnie pod udami. Położyłam głowę na jego ramieniu.
-Wio, mój rumaku - zażartowałam sobie z niego.
-Twój rumaku chce coś na zachętę.
Mówiąc to, odwrócił głowę w moją stronę. Spojrzałam w te jego cholernie niebieskie oczy. Uśmiechnęłam się i delikatnie pocałowałam go w policzek.
-Teraz jedź.
Luke przeklnął pod nosem i zaczął iść. Od czasu do czasu podrzucał mnie do góry, by móc się poprawić. Wiedziałam, jestem ciężka, ale chyba nie tak bardzo. Zresztą... kto chciałby nieść ponad 68 kilogramów na swoich plecach? To musi być męczące. W końcu doszliśmy pod jakiś domek. Był nieduży i drewniany. Ładny. Przed nim znajdowała się chuśtawka na kilka osób. Luke zrzucił mnie z siebie i złapał za rękę. Szliśmy w stronę tego cudownego domku. Kiedy byliśmy zdecydowanie bliżej, usłyszałam krzyki. Były to krzyki dziewczyny i chłopaka. Od razu poznałam ten męski głos. Calum. Jednak tego drugiego nie. Spojrzałam na Luke'a, a on zaśmiał się tylko cicho. Kiedy odwrócił ode mnie wzrok pokazałam mu język. Niczego nie widział i dobrze. Kiedy znaleźliśmy się przed domkiem, na Luke'a wpadła jakaś urocza brunetka, która była podobna do Caluma. Ona również miała ciemną skórę. Od razu wywnioskowałam, że to rodzeństwo. Po chwili z domku wybiegł Calum z wiadrem wody. Dziewczyna odsunęła się od Luke'a i schowała się za moimi plecami. Calum wylał całą zawartość wiadra prosto na mnie. Woda była strasznie lodowata. Stałam jak sparaliżowana. Każdy stał i patrzał się na mnie. Zaczęłam się śmiać, a po mnie reszta.
-Avril, to jest Mali, Mali, to jest Avril - Calum nas sobie przedstawił.
Od razu przytuliłam się do dziewczyny lekko mocząc jej ubrania. Tak samo postąpiłam z Calumem. Luke podszedł do mnie i złapał mnie w talii przyciągając do siebie. Weszliśmy do środka.
-Przepraszam, ale Mali nie ma tu swoich rzeczy, wiec musisz ubrać moje - Calum podał mi zwykły szary T-shirt i czarne bokserki. Podziękowałam i chciałam iść do łazienki, ale nie wiedziałam gdzie.
-Em.. Gdzie jest toaleta?
-Chodź, małpo.
Mali złapała mnie za rękę i zaciągnęła na górę. Tam popchnęła jakieś drzwi i wpuściła mnie do łazienki. Podziękowałam uśmiechem i weszłam do środka. Zamknęłam za sobą drzwi. Położyłam ubrania od Caluma na umywalce i zaczęłam ściągać swoje przemoczone spodenki i biały podkoszulek. Zdjęłam majtki i założyłam te od Caluma. Stanik również miałam mokry, wiec zaczęłam go zdejmować. Kiedy opadł na podłogę, sięgnęłam po ręcznik. Wytarłam się nim i później chwyciłam koszulkę. Przełożyłam ręce i głowę. Opuściłam koszulkę. Sięgała mi do połowy ud. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w talii i odwraca do siebie. Kiedy zobaczyłam ten uśmiech Luke'a, od razu wiedziałam, że był tu dłużej. Spusciłam głowę i czułam jak moje poliki palą. Luke zaśmiał się cicho i podniósł mój podbródek do góry. Spojrzałam w jego oczy.
-Jak długo tu byłeś?
-Wystarczająco.
Po tych słowach wbił się w moje usta. Oddałam pocałunek. Czułam ten jego kolczyk, co przyprawiało mnie o dreszcze.
-Kończcie już. Pomiziacie się później.
Zaśmiałam się w usta Luke'a. Chwyciłam swoje rzeczy i wyszłam z łazienki.
- Avril, obiecuję ci, że jeśli nie wrócisz za trzy sekundy to będę zmuszony siłą cię tu zaciągnąć!-usłyszałam za sobą jego wołanie. Przełknęłam ślinę i zaczęłam uciekać. - Raz! Dwa! Trzy!
Słyszałam ja zbiega ze schodów. Nigdzie nie widziałam Caluma i Mali. Ona najprawdopodobniej jest teraz w toalecie. Calum jak zwykle w kuchni. Uciekłam na dwór. Rzuciłam swoje ubrania gdzieś po drodze i uciekłam dalej. Oczywiście przebiegłam jakieś 60m i byłam zmęczona. Mogłam jednak chodzić na ten wf. Nagle poczułam jak Luke podnosi mnie do góry i obraca wokół własne osi. Zaśmiałam się. Kiedy postawił mnie na ziemię, zaczął mnie całować.
-Chodźcie oglądać film!
***
Siedzieliśmy na sofie oglądając jakiś horror. Luke siedział na podłodze, a ja bawiłam się jego włosami. Od czasu do czasu mruczał z przyjemności, gdy ciągnęłam delikatnie za końcówki. Nagle na ekranie pokazała się straszna, cała zakrwawiona twarz z wielkimi zębami i mnóstwem blizn. Do tego krzyczała. Podskoczyłam na miejscu i wtuliłam się w zagłębienie w szyi Luke'a. On pogłaskał mnie po głowę.
-No chodź tu.
Wstałam i usiadłam pomiędzy nogami Luke'a. Blondyn zacisnął ręce na moim brzuchu i oparł swoją twarz o moje ramię. Dalej oglądaliśmy film.
-Wyglądasz kurwesko dobrze w tej koszulce... szkoda, że nie jest moja, ale ok - Luke mówił mi to do ucha z tą swoją chrypką w głosie. Uwielbiałam ją.
Hemmings zaczął całować mnie po szyi. Nie ukrywam, że było to cudowne uczucie, no ale jednak byliśmy u Caluma i nie wypadało tak się obściskiwać na ich oczach.
-Luke... ugh... wiesz, że Cię nienawidzę?
-Kochasz mnie...
-Niestety..
-Wiesz, że to tak nie ładnie wytykać język do swojego chłopaka?
-Do MOJEGO chłopaka?- musze przyznać, że to brzmi bardzo dobrze... A nawet zajebiscie, wiec Luke Hemmings to MÓJ chłopak.
-Musisz ponieść karę - mówił całując mnie po szyi i pieszcząc mój brzuch. Nie wiem kiedy, ale go odkrył.
Nagle do domku wtargnęli Mike i James. Luke podniósł głowę, ale nadal masował mój brzuch. James patrzał na Luke'a jakby miał go zaraz zabić. Mali zasnęła, a Calum był mega wściekły.
-Musiałeś przychodzić tu z tym idiotą!? - krzyknął Calum do Michaela, który miał różowe włosy? Co za chłopak! Ile jeszcze razy będzie malował włosy?
-Ćśśś... on przyszedł po Avril.
Mike wskazał na mnie, a ja chciałam wstać lecz Luke przyciągnął mnie do siebie.
-A gdzie buziak na do zobaczenia? - zapytał.
Delikatnie cmoknęłam jego usta i wstałam. Podeszłam do Jamesa i Mike'a. Przywitałam się z nimi, a z resztą pożegnałam. Razem z James'em opuściliśmy domek. Udaliśmy się do ośrodka.

***
Po nudnej sesji z innymi ludźmi miałam iść do pokoju. Czekałam na Jamesa, bo mnie o to poprosił. Terapia jak terapia. Nic ciekawego. Ludzie się żalą sobie, opowiadają o tym i próbują rozwiązać problemy. Jednak nie ja. Ja się tam zaudziłam na śmierć. To było straszne. Mam nadzieję , ze już nie będę brała udziału w tym czymś. Stałam pod ścianą i czekałam na tego nieszczęsnego Jamesa. Po chwili zjawił się.
-Idziemy?
-Tak.
Szliśmy w ciszy. Później James zaczął się mnie wypytywać jak było? Czego się dowiedziałam? I takie inne. Odpowiadałam mu zgodnie z prawdą. Nagle się zatrzymał. Zakrył mi usta i wepchał do jakiejś komórki. Wszedł tam razem ze mną. Bałam się. Przycisnął mnie do ściany i zaczął dotykać. Jego wielkie ręce najpierw dotykały moich bioder, ale później przesunął je do góry. Sunął nimi po moim ciele powoli. Zaczęłam go uderzać z całych sił. Na nic. James wziął jakiś sznur i związał mi ręce z tyłu, tak, że nie mogłam nimi ruszać. Z moich oczu wydobyły się łzy. Spływały po policzkach. Nie mogłam nic zrobić. Usta miałam zaklejone . Znowu mnie dotykał. Miałam na sobie juz swoje ubrania, bo przebrałam się jak wróciliśmy. Zdarł ze mnie różową koszulkę i biały stanik. Zaczął masować moje piersi. Ściskał je. To bolało. Po chwili jego ręce zjechały niżej do moich spodenek. Te tez jednym ruchem zdarł z mojego ciała razem z majtkami. Zaczęłam się wiercić i jakoś go kopnąć, ale on tylko uderzył mnie w policzek. Zaczęłam bardziej płakać. Modliłam się o to, żeby ktoś to usłyszał... Niby nie robiliśmy wielkiego hałasu, ale jednak coś tam słychać było. James miał zdjęte swoje spodnie i bokserki. Podniósł mnie tak, że musiałam opleść go nogami w pasie. Nagle poczułam jak James we mnie wchodzi. Robił to szybko, mocno i głęboko. Byłam dziewicą. Właśnie.... Byłam... on to zniszczył... Jeszcze robił to w taki brutalny sposób, że to strasznie bolało. Nie rozumiem jak James mógł mi to zrobić. Nie rozumiem niczego. Nie miałam z nim szans. Po kilku gwałtownych pchnięcie, wyszedł ze mnie. Ubrał swoje spodnie i o dziwo ubrał mnie. Wszystko mnie bolało. To było okropne. Po tym wszystkim zaprowadził mnie do pokoju. Zostawił mnie tam samą. Rozpłakałam się...
______________________________
Od razu mówię, że pierwszy raz pisze taką scenę.... i jak wrażenia? :) Nie zaciekawie...

Nothing happens without a reasonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz