Prolog

1.3K 40 1
                                    

* 2 lata wcześniej*

Wpakowałam ostatnie rzeczy do walizki z świadomością, że już jutro będę zmuszona porzucić swoje dotychczasowe życie. Rozejrzałam się po pustym pokoju który przywoływał mi na myśl masę wspomnień. Wszystkie dobre i złe momenty odtwarzały mi się przed oczami. Spędziłam w tym miejscu większość swojego dzieciństwa i czułam się bezradna, że było dane się z nim jutro pożegnać Jednak najgorsza rzecz z tego wszystkiego miała się wydarzyć już za chwile.

O wyprowadzce dowiedziałam się trzy miesiące temu kiedy odbył się pogrzeb mojej babci. Rodzice dostali od niej w spadku dom w Sheffield. Ostatnim o czym marzyłam w tamtym momencie to zmiana miejsca zamieszkania, ale moich rodziców to nie interesowało. Uważali, że będziemy mieć tam lepsze warunki do życia, więc nie ma nawet co z nimi dyskutować. Bo zawsze wszystko musiało iść po ich myśli.

- Melanie, ile można się pakować?- Zapytała mama wchodząc mi do pokoju.- Dobrze wiesz, że musimy już wszystko przenieść do samochodu. - Posłała mi zirytowane spojrzenie.

Przewróciłam oczami i ostatkiem sił dopięłam zamek w walizce. Przekierowałam na nią wzrokiem całą moją frustrację, a następnie podsunęłam jej walizkę pod nogi. Czułam, że ta rozmowa nie skończy się dobrze ale byłam na skraju cierpliwości. Nie miałam już siły udawać, że jest wszystko dobrze.

- A ty za to dobrze wiesz, że nie chciałam się wyprowadzać!- Krzyknęłam, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.- Mogliśmy tu zostać i wszystko byłoby dobrze ale ty miałaś to gdzieś. Przez ciebie muszę porzucić swoich znajomych, szkołę i otoczenie. Nienawidzę Cię za to rozumiesz?.- Spojrzałam prosto na twarz kobiety która odebrała mi najcenniejszą osobę.- Jesteście zwykłymi egoistami! - Wyrzuciłam z nienawiścią w jej stronę.

Dokończyłam, a kiedy poczułam jak z mojego policzka spływa łza wzięłam swoją szarą bluzę z wieszaka i wybiegłam z domu. Usłyszałam w tle krzyki mamy ale nie zareagowałam.Było mi obojętne jakie konsekwencje mogą mnie później spotkać. Wszystko straciło dla mnie znaczenie z wyjątkiem jednego chłopaka. Jednak za jakiś czas nawet on stanie się dla mnie zwykłym wspomnieniem.

Wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość która z pozoru wydawała się nieszkodliwa, natomiast wiedziałam, że jej skutki przyniosą duże szkody.

Do James: Za 15 minut w naszym miejscu. Musimy porozmawiać

Wysłałam.

Czasem jedna nasza decyzja może obrócić nasz los do góry nogami. W tym przypadku była to ta głupia wiadomość.

Od James: Już biegnę, Melsia.

Uśmiechnęłam się na przezwisko które dopisał na końcu. Zawsze denerwowałam się gdy mnie tak nazywał, jednak Harris dobrze o tym wiedział. Dlatego specjalnie dodawał je do każdego możliwego zdania. To było nasze. Dziecinne ale nasze.

Powoli dochodziłam już do wyznaczonego miejsca. Przez zmianę wysokości wiatr się nasilił i rozwiewał moje długie brązowe włosy. Znajdowałam się na dachu budynku biblioteki. To było nasze miejsce spotkań przez ostatnie lata. To tutaj na jaw wychodziły nasze wszystkie sekrety skrywane głęboko w sercu. To tutaj odkrywaliśmy przed sobą naszą ukrytą część siebie. Oddałam mu tutaj swoją duszę, a on za każdym razem sprawiał, że odradzała się na nowo.

Let's Find our Stars Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz