Rozdział 5

817 34 13
                                    

Kolejnego dnia stałam już z rana u progi drzwi mojej przyjaciółki. Wcisnęłam biały przycisk dzwonka do drzwi i odczekałam kilka sekund. Gęsta cisza budowała we mnie napięcie, przez co zaczęłam sobie wyłamywać palce z stresu.

Nie chciałam żeby to wszystko się tak skończyło. Susan w żadnym stopniu nie zasługiwała na kłamstwo. Musiałam teraz posprzątać bałagan który sama rozpętałam, jednak bałam się że jakakolwiek iskierka nadziei została zagubiona pod wielka warstwą kurzu.

Usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach. Cała się spięłam i przygotowałam psychicznie na to co miało zaraz nadejść. W końcu sama się na to skazałam.

Wbiłam przepraszający wzrok w rudowłosą, która znajdowała się po drugiej stronie wejścia do domu. Miała na sobie szare dresy, a swoje długie włosy upięła w kok. Pod jej oczami formowały się ciemne sińce, a jej wyraz twarzy był dość niepokojący.

To wszystko przez ciebie Melanie.

- Możemy porozmawiać? - Zapytałam, po czym dziewczyna zaprosiła mnie niespiesznie gestem ręki do środka.

W domu Susan głównie królował beż. Wnętrze było urządzone w ciepłych kolorach co dawało przyjemny klimat. Na ścianach można było zauważyć liczne obrazy które przedstawiały jej rodzinę. Meble były pokryte jasnym drewnem które jeszcze bardziej rozjaśniało pomieszczenie. Na podłodze leżał duży, biały dywan.

W domu panowała cisza, a nasze kroki roznosiły się echem po salonie. Zajęłyśmy miejsca na kanapie i siedziałyśmy w napiętej atmosferze. Obie wyczekiwa łyśmy na to która z nas pierwsza się odezwie.

- Przepraszam. - Stwierdziłam, że to ja rozpocznę rozmowę.  - Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć. - Rudowłosa spojrzała się na mnie bez żadnej emocji.

- Zacznij od początku. - Mruknęła niechętnie.

Wzięłam wdech i spojrzałam na telewizor. Wiedziałam, że to będzie ciężka rozmowa z wględu na to, że od ponad dwóch lat z nikim nie poruszyłam tematu Jamesa. Wspomnienia o nim były dla mnie bolesne.

Czas  wypuścić sekrety na światło dzienne.

- Kiedy musiałam się wyprowadzić do Sheffield miałam piętnaście lat. Rodzice odziedziczyli po babci dom w spadku. Bardzo nie chciałam wyjeżdżać z miasta rodzinnego, ale moja matka się uparła. - Zmarszczyłam brwi na samo wspomnienie dnia w którym się pokłóciłyśmy.

- Dlaczego nie chciałaś wyjeżdzać? - Wyrwała mnie z zamyślenia Davies.

- Bo musiałam zostawić swojego przyjaciela, Jamesa. - Oczy automatycznie mi się zaszkliły ale przegoniłam niechciane myśli. Musiałam dokończyć tą opowieść, a nie chciałam współczucia.

- To ten z wyścigu tak? - Potwierdziłam potakując głową.

- Znaliśmy się od dziecka. Nasi rodzice od zawsze trzymali się z sobą razem, dlatego byliśmy w pewien sposób zmuszeni żeby z sobą przebywać. - Poprawiłam szybko swoje włosy. - Nie przeszkadzało nam to, od początku złapaliśmy dobry kontakt.- Uśmiechnęłam się na wspomnienie naszych początków.

Bujając się na huśtawce zauważyłam chłopca podążającego w moją stronę. Twarz bruneta była pogodna, a w jego błękitnych oczach odbijały się promienie słoneczne. Poczułam jak siada koło mnie i zaczyna się huśtać. Odwróciłam do niego głowę i posłałam mu przyjazny uśmiech.

- Też od nich uciekłeś? - Zapytałam, na co się roześmiał.
- Tak, straszni z nich nudziarze. Pomyślałem sobie, że pójdę do kogoś ciekawszego.

Na moich policzkach wykwitł wielki, różowy rumieniec.

- Byliśmy naiwnymi dzieciakami. Jednak z czasem zaczęliśmy dorastać, a ciężar problemów który narastał zaczął nas przygniatać. - Teraz uśmiech spełzł z mojej twarzy. - Każdy z nas miał własne przeszkody, które musiał pokonać żeby iść dalej. Ja i James byliśmy dla siebie gwiazdami które oświetlały sobie nawzajem ciemną drogę. Kiedy jeden z nas zboczył z prawidłowej ścieżki, drugi pomagał mu zawrócić.

Let's Find our Stars Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz