– Dlaczego szepczesz? – Usłyszałam w słuchawce głos Emily.
Natychmiast ściszyłam głośność w telefonie i jeszcze mocniej przycisnęłam do ucha. Na korytarzach w firmie panowała cisza, a wczesna godzina sprawiała, że bez obaw mogłam je przemierzać. Jednak dla swojego bezpieczeństwa starałam się nie hałasować.
Rozglądałam się dokoła, obserwując czy kogoś już nie było w pracy. Odetchnęłam z ulgą, gdy zamknęłam za sobą drzwi do mojego gabinetu i wypuściłam z ust zaległe powietrze. Powiesiłam płaszcz na pobliski wieszak i usiadłam na kremowej sofie. Założyłam nogę na nogę i próbowałam wyrównać oddech.
– Nie chciałam spotkać... - Urwałam, wiedząc, że to zapewne zabrzmi głupio.
– Williama i Setha? – Skinęłam głową, chociaż przyjaciółka mnie nie widziała.
Od tamtej nocy nie spotkałam żadnego z nich. Odrzucałam przychodzące połączenia czy nie odczytywałam wiadomości. Popełniłam wiele błędów w moim życiu i oni się do nich zaliczali. Nie mogłam pozwolić sobie na rozproszenie, nie gdy miałam tak dużo pracy. Musiałam się skupić, a nie nawiązywać relacje z Williamem i spróbować jeszcze skuteczniej udawać, że Seth nie istniał. Nie mógł znów wkroczyć do mojego życia, aby ponownie je zniszczyć. A wiedziałam, że tak się stanie prędzej czy później, dlatego musiałam skutecznie chronić moje serce. I nie popełnić już nigdy więcej błędu, który zrobiłam na otwarciu Velvet.
– Przecież oni z tobą pracują. – Westchnęłam cicho pod nosem i złapałam opuszkami palców nasadę nosa, czując nieznośne pulsowanie w głowie. - Wpakowałaś się w niezłe gówno.
– Wiem, kurwa, wiem - odpowiedziałam, podnosząc lekko ton głosu. – Nie wiem co zrobić, Emily.
Cisza. Cholerna cisza.
– Będę ich unikać. – Postanowiłam i gwałtownie wstałam z miejsca, na którym siedziałam. – Powiedz, że to dobry pomysł.
Podeszłam do biurka, siadając na fotelu i starałam się przygotować potrzebne rzeczy do pracy. Włączyłam tryb głośnomówiący i wyciągnęłam z szafki papiery. Ułożyłam je starannie w rogu blatu i otworzyłam klapę od laptopa. Włączyłam zasilanie i wpisałam potrzebne hasło. Od rana próbowałam zająć czymś głowę. Nie mogłam spać w nocy i ciągle się stresowałam dlatego też przyszłam wcześniej do firmy. Myślałam, aby się zamknąć i udawać, że nie istniałam.
Od tamtej nocy wstyd wypalał mi piętno na duszy. Postąpiłam wbrew sobie. Przespałam się z jebanym Walshem, który ze mnie szydzi i nienawidzi. Nie wierzyłam w ani jedno jego słowo. Nie wierzyłam, gdy mówił o tym, że chce mnie odzyskać. Straciłam do niego zaufanie w chwili, gdy odszedł, nie oglądając się za sobą.
– Myślę, że chujowy, ale przytaknę żebyś się na mnie nie wydarła. – Wywróciłam oczami, słysząc odpowiedź przyjaciółki. - Więc tak, Ava, to zajebisty pomysł.
Zacisnęłam usta w wąską linie, wiedząc, że miała racje. Po prostu nie miałam na tyle odwagi, aby się z nimi skonfrontować i powiedzieć co czułam. To Emily z naszej trójki miała z tym największy problem, ale za każdym razem, gdy mówiłam o tym co czułam zostawałam odtrącana. Już za którymś razem po prostu się do tego przyzwyczaiłam, ale chyba zawód był gorszy niż ból, który trzymałam w sobie.
– Dobra – zaczęłam spokojnie i wzięłam telefon do ręki. – Coś wymyśle, nie ucieknę jak tchórz.
– No i dobrze – mruknęła rudowłosa. – Musisz pokazać tym zjebom gdzie ich miejsce, Ava. Wypierdol im obu i postaw na siebie. – Wiedziałam, że powinnam tak zrobić. Wiedziałam, że powinnam zapomnieć, ale kurwa, nie mogłam. – To zawsze najlepsze wyjście.
CZYTASZ
Seth / BDSM [+18]
Romans"Nienawiść jak i miłość - żywi się byle czym." Druga część trylogii Ruthless Kings. Książkę można czytać bez znajomości poprzedniego tomu. (Możliwe spoilery) ⚠️Sceny erotyczne, przekleństwa⚠️