◆ Für Elise ◆

254 9 7
                                    

Pov : Maria

Byłam w jakimś magazynie. Wszędzie były różne skrzynie i masa krwi. Nie wiedziałam co tam się stało. Nagle zgasły wszystkie światła. Byłam przerażona. Usłyszałam piski jakiejś dziewczyny. Chwila to nie była "jakaś" dziewczyna, to była Izabel. Moja siostra Izabel. Ponownie światło się zapaliło, a ja ujrzałam Toma i obok niego na kolanach Izabel

- Wiem, że chcesz mnie oszukać ty szmato - Tom trzymał za włosy Izabel przykładając jej nóż do gardła

- Tom, błagam zostaw ją! - wrzeszczałam, a łzy spływały mi po policzkach - Przysięgam, że nie chce cie oszukać! - upadłam na kolana

- Mogłaś myśleć wcześniej, zanim weszłaś na mój teren - podcią jej gardło, a ja nic nie zrobiłam jedynie płakałam i patrzyłam jak z jej szyji płynie krew - To wszystko moja wina, moja wina, moja wina - powtarzałam w kółko

I obudziłam się. To był tylko sen, spokojnie - powiedziałam sama do siebie wycierając oczy. Podniosłam się z łóżka i napiłam wody. Była 5:21. Coś czuję, że już nie dam rady zasnąć. Wyszłam na balkon i zapaliłam papierosa. Obserwowałam wschód słońca. Uwiebiałam to zrobić, chociaż była za leniwa na tak wczesne wstawanie. Zaciągnęłam się i zauważyłam czerwowno-czarne auto stojące za bramą. Szybko odjechało, a ja w tym czasie przypomniałam sobie, że wczoraj identyczny samochód stał obok braci Kaulitz. To kurwa niemożliwe, że ten pojeb mnie śledził. Przecież ktoś z moich ludzi by to zauważył. Wyrzuciłam papierosa i wbiegłam do garażu, w panice zaczęłam macać moje auto od spodnu. No kurwa oczywiście - pomyślałam i wyciągnęłam mały lokalizator GPS. Zaczęłam przeszukiwać resztę pojazdów, które wczoraj ze mną były. Niczego więcej nie znalazłam, na szczęście. Jakim prawem ten chuj chciał mnie śledzić. Wróciłam oburzona do mojego pokoju. Otworzyłam szafkę nocną, aby sprawdzić czy na wszelki wypadek mam kilka zapasowych pistoletów. Wszystko miałam, odetchnęłam z ulgą.

Aby się trochę uspokoić zaczęłam grać na fortepianie. Kochałam ,,Dla Elizy" od Beethovena. Odkąd przeczytałam ,,To" Stephena Kinga z niczym innym nie kojarzy mi się ten utwór. Zaczęłam naciskać klawisze dosyć mocno, pozwoliłam sobie wyrzucić wszystkie emocje przy tej melodii. Gram od 6 roku życia i mogę powiedzieć, że jest to dla mnie forma terapii. Nie umiem zbytnio rozmawiać o tym co czuje, ale grając mogę wyrazić wszystkie rzeczy, które duszę w sobie. Niekiedy w ogóle nie mogłam znaleźć czasu, aby rozwiać swoje umiejętności, ale gdy już miałam czas to potrafiłam siedzieć przy fortepianie godzinami. Równie mocno kochałam książki. Czytanie pozwalało mi się odciąć od tej przerażającej rzeczywistości. Przytłaczał mnie ten ciągły lęk, jak nie o swoje życie to o siostry, albo matki. A gdy zatapiałam się w książce mogłam się skupić na przeżyciach bohaterów i zapomnieć o tym okrutnym świecie.

Nagle zadzwonił telefon. Miałam nadzieję, że to był Tom. Musiał się zgodzić na współpracę, potrzebowałam go

- Halo?

- Kochanie - od razu poznałam głos Toma. Z jednej strony cieszyłam się, a z drugiej byłam minimalnie przerażona - Chce się z tobą spotkać i porozmawiać. Przyjedz na ten adres - dostałam od niego wiadomość z lokalizacją

- Po pierwsze, kochanie po chuj mnie śledziłeś? A po drugie może byś tak zapytał czy mam ochotę cię oglądać - powiedziałam z powagą w głosie

- To oczywiste, że chcesz mnie znowu zobaczyć, kochanie - lekko się zaśmiał - A o tym nadajniku porozmawiamy na spotkaniu. Bądź na miejscu o 15 i nie przyprowadzaj swoich piesków - rozłączył się

Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążyłam. Co za dupek - pomyślałam. Chciał się spotkać na jakimś przedmieściu. Oczywiście, że zabiorę ze sobą moich ochroniarzy. Aż tak głupia nie jestem, żeby spotkać się sam na sam z potworem. No dobra może wcale nie jestem lepsza, ale i tak ktoś musi obserwować to widzenie.

Play with Fire - Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz