Od ostatniej akcji nie minęło nawet 10 minut. Wszyscy są zdeterminowani, by zdążyć jako pierwsi do bazy WARY, i odzyskać akta Goryla bez konieczności zabijania przyjaciela. Wyścig z czasem trwał, a statek Tomga wchodził już w atmosferę Nexusa. Wszyscy zdenerwowali się, a Żółty przemówił.
- Pierdolę to, włączaj ten pierdolony gównonapęd. -
Żółty pociągnął za dźwignię odpowiadającą hipernapędowi, a kret rzucił się na niego zdenerwowany. Była to głupia decyzja ze strony żółtego.
- Ty idioto! Możemy uderzyć w powierzchnie Nexusa! Nie pomyślałeś o tym?! -
Kret zaczął dawać plaskuny w twarz Żółtemu, a ten zrzucił z siebie kreta. Wyciągnął swoją katanę i przyłożył mu ją do gardła.
- Chcesz zdążyć? Czy może chcesz zabić swojego przyjaciela? -
Opuścił katanę i spojrzał się kretowi w oczy z zimnym wzrokiem. Po chwili odszedł od niego, a kret zamarł w miejscu przerażony siłą żółtego. Gdy dotarli na orbitę Nexusa, wyłączyli hipernapęd i wlecieli w atmosferę Nexusa. Wylądowali koło wierzy WARY, tuż koło statku Tomga. Żółty wyszedł jako pierwszy i rozejrzał się. Planeta była cała kolorowa i pełna fauny i flory. Rozpoczął on skanowanie terenu, by nie okazało się że to pułapka przygotowana przez Vikę. Reszta ekipy wyszła krótko po nim i zaczęli iść w stronę wieży. Była ona olbrzymia lecz.. Nagle nastąpił wybuch. Ich statek został zniszczony przez spadające odłamy wieży.
- Jasny chuj! Co się stało?! -
Wykrzyczał żółty, a Kuy wskazał palcem na wieżę, która była od góry w rozsypce. Co chwile następywały wybuchy, a wieża coraz bardziej się rozpadała.
- Spóźniliśmy się.. On już zdobył to po co tu przybył. -
Wszyscy z przerażonym wzrokiem obserwowali jak wieża waliła się na ich oczach. Z drzwi wybiegali powoli przerażeni pracownicy. Wiele z nich z wyższych pięter po prostu wyskakiwała z okien, by nie zostali spaleni. Była to szybsza śmierć. Kuy i Kret zwymiotowali na widok upadających na wpół spalonych ciał ludzi. Żółty za to pobiegł ratować tych, co jeszcze można było nazwać ludźmi.
CDN.