Bizarna Bydgoszcz 0.3

19 0 0
                                    


Rok 2005. Minęło 6 lat od tragicznego incydentu. Na szczęście każdy się pozbierał. Nie dawno wyszła straszna prawda o gorylu. Był on podwójnym agentem agencji W.A.Y.R. szerzej znanej jako Wielki Antyczny Yebany Ruciagang Jest to tajna organizacja, zajmująca się zbieraniem osób które wiedzą za dużo i torturowanie ich. Działają one wprost pod Tomashem Viką. Jest to tajna policja Bydgoszczy, która jest naprawdę okrutna. Goryl miał zamiar zamordować całą grupę ratunkową. 

Godzina 14:30, 25 Sierpnia 2005.

Nastąpiło zebranie grupy ratunkowej. Stawili się wszyscy, lecz brakowało szefa. Większość była zdziwiona i podirytowana tym faktem, jednak po nie długiej chwili szef przyszedł. Jego asystent przemówił, gdyż sam szef nie posiadał umiejętności rozmowy. Głośny głos rozbrzmiał w sali konferencyjnej.

- CISZA! Niech każdy się skupi. Mówię obecnie w imieniu waszego szefa. Moje imię to Miłosz, i szef dał wam właśnie nową misję. Nie będzie ona łatwa, będzie ona wręcz koszmarna. Opowiem wam teraz trochę o ni.. -

Nagle mu przerwał niski głos dobiegający z końca sali. Był to Agent Żółty.

- I co? Nie było zebrania od pięciu pierdolonych lat, a wy nagle zdecydowaliście se zrobić misję?! Mam to głęboko gdzieś. Pierdolę to, wychodzę. -

Żółty rzucił swoim kapeluszem o podłogę i wyszedł, lecz zatrzymał go kret. Nie chciał on bowiem, by jego bliski przyjaciel nie opuszczał sali. Nie widzieli się strasznie długo, a te dwójkę łączy bardzo specjalna relacja. Są dla siebie jak rodzina, Najbliższa rodzina. 

- Mogę kontynuować? -

Odpowiedział Miłosz praktycznie krzycząc.

- Niech będzie. - 

Parsknął Żółty, gdy kret odprowadzał go do krzesła i uspokajał go.

- A zatem, wasza misja będzie polegać na wykradnięciu akt goryla z największej siedziby WAYR w Nexusie. -

Zdenerwowany Żółty, ponownie wstał.

- Jaki znowu Nexus?! Co ty do mnie gadasz cholerny kmiocie! -

Żółty podszedł do Miłosza i wziął go za szmaty przypinając do ściany. Cały praktycznie czerwony.

- Zostaw mnie.. Chodzi o między planetarne centrum wypoczynku, w którym znajduje się największa siedziba WAYR. -

Żółty go puścił i wrócił na miejsce bez słowa.

- Zrozumiano? Jeśli tak, możecie już pakować rzeczy, bo wasz lot odbędzie się za 2 dni. -

Filipek wstał z pustym wyrazem twarzy.

- Nie idę. Odchodzę z organizacji.-

Miny wszystkich zbladły, a ich oczy zwróciły się w kierunku Filipka.

- Jak to odchodzisz? -

Wszyscy jednogłośnie wykrzyczeli.

- Właśnie tak. -

Jednym pstryknięciem ręki filipek opuścił teren bazy agencji, i znalazł się na dworze. Nie miał szczęścia, bo deszcz lał jak cholera jasna.

- .. Ktoś jeszcze odchodzi? -

Ochrypłym głosem odpowiedział szef. Wszyscy byli zszokowani, bo do tej pory szef nigdy się nie odezwał. Każdego przeszły zimne dreszcze. Wtedy nagle okna eksplodowały. Agencja była pod atakiem. W oknie.. Była znajoma twarz.




CDN.

Bizarne Bydgoskie PrzygodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz