Rozdział X - Przepraszam Za Wszystko

226 8 1
                                    

Kochani! Chcę wam naprawdę podziękować za 1k wyświetleń! To dla mnie bardzo dużo znaczy, że jest ktoś, kto czyta moje opowiadania i że się podobają🥰🥰🥰

A w ramach bonusu macie tutaj rozdział😘
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

5 lat później
Nate

Odetchnąłem głębiej chłodnym, nocnym powietrzem. Uniosłem wzrok i wbiłem go w rozgwieżdżone niebo. Było takie... Piękne.

Pamiętam, jak kiedyś podziwiałem gwiazdy właśnie z nią. Mówiła, że wraz z ojcem nazywali je niegdyś "nasze wszystko". Uznałem wtedy, że pomimo tego, iż jej ojciec zrobił więcej złego niż dobrego, było to dobre wspomnienie. Na jej urodziny cudem wtargałem na dach planetarium teleskop, by Vick znów mogła patrzeć na "ich wszystko".

Ja nie musiałem patrzeć przez teleskop, by dobrze widzieć swoje wszystko, bo moim wszystkim  była właśnie Victoria Clark.

Dziewczyna, której grób zamierzałem odwiedzić.

Powlnym krokiem ruszyłem wzdłuż alejki. Pamiętałem, że jej grób znajdował się na samym końcu. To dobrze, przynajmniej panował tam względny spokój od innych odwiedzających cmentarz.

Nerwowo sięgnąłem do metalowej opaski na nadgarstku. Przekonałem się, że potrafiła bardzo boleśnie poradzić prądem, kiedy nie słuchałem się opiekunów. Kilka miesięcy temu założono mi ją i od tamtego czasu nie została zdjęta ani razu.

Nieraz próbowałem różnych, niezbyt bezpiecznych metod, by się jej pozbyć, lecz dopiero teraz zrozumiałem, jak ważna i potrzebna była.

Stanowiła mój klucz do odwiedzin na cmentarzu. Moi opiekunowie już dawno stracili do mnie zaufanie. Wiedzieli, że w każdej chwili jestem gotów spróbować to wszystko zakończyć... Więc razili mnie prądem, nim zdążyłem choćby się zranić.

Lecz od porażenia znacznie bardziej bolesne było to, że nie miałem już żadnych szans na przedwczesne spotkanie Victorii...

Po długim marszu w końcu dotarłem we właściwe miejsce. Drzewko wiśni zdążyło już nieźle podrosnąć. Z jego gałęzi zwisały już pojedyncze wiśnie, ledwo widoczne w rozjaśniającym mrok świetle zniczy.

Powoli przeniosłem wzrok na wygrawerowany na grobie napis. Złote litery zdawały się skakć do mych oczu, tak bardzo chciały być dostrzeżone...

A kiedy ponownie odczytałem imię i nazwisko najważniejszej osoby w moim życiu, oraz datę śmierci, coś we mnie pękło. Zaszlochałem głośno i rzuciłem się na ziemię. Objąłem płytę ramionami i nie mogąc powstrzymać łez, rozpłakałem się jak dzieciak.

Lecz pierwszy raz nie wstydziłem się tego. Bo Victoria Clark zasługiwała na to, by wylewać za nią łzy.

- Victoria... Ja przepraszam - załkałem i przycisnąłem się do zimnego nagrobka. Jeśli tkwił się we mnie jeszcze cień nadziei, że w ten sposób bardziej poczuję, teraz całkiem zniknął. Chciałem wmówić sobie, że gdzieś w tym zimnym grobowcu jest ukryta  część mojej Clark, że to nie jest tylko martwy kamień.

Lecz prawda była taka, że Victoria mnie zostawiła. A ja nie byłem w stanie jej dogonić...zniszczyłem wszystko.

A Clark, gdziekolwiek się znalazła, prawdopodobnie mnie nienawidziła...

Nie powstrzymałem szlochu. Nie miałem nawet sił walczyć z ogarniającą mnie rozpaczą. Tak bardzo chciałem, by to wszytsko się skończyło... Lecz ni pozwalano mi. Do kurwy, do czego ja im byłem potrzebny na tym świecie?

Extinguish the heat - happy end, choć nie do końca...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz