rozdział 3

20 3 1
                                    

            Zaledwie piętnaście minut od mojego domu znajdowała się chatka mojej przyjaciółki Agnes. Jednak ja musiałam przebyć nieco dłuższą drogę. Miejsce naszych spotkań znajdowało się na łące nieopodal ogrodów królewskich. Po dłuższej wędrówce byłam już na miejscu. Była około 16 czyli godzina o której zazwyczaj spotykałam się z Agnes. Doszłam do wierzby gdzie zawsze spędzam z nią czas, jednak nigdzie jej nie było. Lekki chichot dźwięczał mi w uszach kiedy zaprzestałam rozmyślenia. 

- O nie... co pocznę tutaj bez Agnes? - mówiłam trochę głośniej żeby oczywiście nasza kochana przyjaciółka uważnie słuchała siedząc w tych zaroślach.

 - Wyłaź z tych krzaków nie jestem taka głupia - dodałam z  głupkowatym uśmieszkiem na twarzy. Po chwili zza krzaków wystawały niebieskie oczy mojej Agnesi wraz z brązowymi lokami.

- Ty to nigdy nie dasz się nabrać - parsknęła idąc w moją stronę.

- I dzisiaj wyjątkowo mi nie do śmiechu- dodałam myśląc o tej całej sytuacji z księciem. Po chwili zdradziłam wszystko przyjaciółce. O Liście,  głupim księciu, niefortunnym wypadku oraz o jutrzejszym spotkaniu jako "kara" za wrzucenie do rzeki.

- O cię panie... czyli rozumiem że podrywa ciebie jakiś książę z wielkim ego a ty wpadłaś z nim do rzeki po czym on kazał ci jedyne pójść na randeczke? Romantycznie, nie powiem...-powiedziała oszołomiona Agnes.

- Po pierwsze to żadne podrywanie, po drugie to żadna randka. Po prostu pewnie chce obgadać ze mną co mam dać mu w zamian -wytłumaczyłam jej, jednak nie za bardzo to ogarnęła.

- Po co mu coś w zamian jak ma takich garniturów na pewno z pięćdziesiąt? On chce się z tobą spotkać na randkę - dręczyła mnie po czym ja oburzona wrzeszczałam że ''to nie tak'' a przyjaciółka ze swoim chichotem czekała aż się uspokoję.

- No niech ci będzie... normalne spotkanie bez żadnych całusków...

- O nie... to przesada!!- krzyknęłam po czym bez wahania oficjalnie rozpoczęłam naszą bitwę. Próbowałam powalić Agnes na ziemie jednak ona ani razu się nie dała.

- Odszczekaj to!!- biegłam za nią zdyszana w czasie gdy ona ze swoim Agnesim uśmieszkiem nie dawała za wygraną.

-Nigdy <3- po tym jednym niewinnie wypowiedzianym słowie przyjaciółki przyśpieszyłam i resztkami sił powaliłam ją na ziemię. Siłowaliśmy się na trawie przez parę minut kiedy nagle z ogrodów królewskich wyszedł...

- Czekaj... Ellie?!- powiedział zaskoczony Xander kiedy obie leżąc na na trawie w dość niecodziennej pozycji spojrzałyśmy na niego. Leżeliśmy na sobie siłując się rękami więc wyobrażam sobie jego zdziwienie.

- Normalnie to bym spytał...- dodał po czym obie wstałyśmy z ziemi. Po tym że Agnesi uśmiech pojawił się na nowo, spodziewałam się najgorszego.

- To ten twój książę o którym tyle opo...- zaczęła przyjaciółka po czym zasłoniłam ręką jej buzie.

- Chciała powiedzieć że ten znany książę Alexander Brightlight, co nie Agnes?- przerwałam jej po czym odsłoniłam jej buzie.

- Tak w zasadzie to nie ,ale może być...- odpowiedziała a następnie zawiedziona biegiem akcji wystawiła mi język i podeszła do Xandra.

- Jestem Agnes i jestem przyjaciółką Ellie- wystawiła mu rękę na powitanie po czym on odwzajemnił gest.

- Ja jestem książę Xander i miło mi cię poznać. A twoją przyjaciółkę już poznałem- odpowiedział po czym uśmiechnął się szarmandzko w moim kierunku.

- Niestety tak- odpowiedziałam po czym niespodziewanie powrócił nieco inny temat.

- Chciałbym spytać o to jutrzejsze spotkanie...-zaczął spokojnie Xander kiedy w środku zdania przerwała mu Agnes.

- Mówisz o tej waszej randeczce?- wyznała cała rozpromieniona Agnesia ledwo powstrzymując uśmiech.

- Żadna randka!- wykrzyczałam po czym zawstydzona po chwili ciszy przeszłam na poprzedni temat. 

- Co w związku ze spotkaniem?- spytałam go spoglądając co jakiś czas na momentami zbyt "szczerą" przyjaciółkę.

- Może chciałybyście... zwiedzić mój zamek?

Fake princessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz