- Muszę ci coś powiedzieć - zaczął widocznie zestresowany, a je zestresowałam się co to może być - Ja cię ko..
I w tym momencie zadzwonił telefon.
- Czekaj pójdę odebrać - odparłam i wzięłam do ręki komórkę.
Okazało się, że to Nicolas. Odebrałam i dałam na głośnomówiacy.
- Co jest - zapytałam.
- Liv ona..ona..nie dam rady sam.
- O co chodzi Nicolas - dopytywałam.
I w tym momencie usłyszałam głos Lizz.
- Halo, Liv?
- O co chodzi - zapytałam.
- Bierz auto i jedź na Vermont Ave.
- Po co, co tam jest?
- Szpital. Zaczynam rodzić, a Nick panikuje. Zadzwoń jeszcze do Michaela.
- Dobra jedziemy, za chwilę jesteśmy.
Rozłączyłam się i spojrzałam z szokiem na Michaela, który też zabardzo nie wiedział co się przed chwila stało.
Ubraliśmy się w pośpiechu i ruszyliśmy do wyjścia, po drodze spotykając Edoardo. Powiedzieliśmy mu o co chodzi i daliśmy - wskazówki dotyczące psów.
Po jakichś 20 minutach wysiadaliśmy pod szpitalem. Ruszyliśmy pędem do wejścia, a potem do recepcji, w której dowiedzieliśmy się gdzie mamy się skierować. Ruszyliśmy na wybrane piętro i przeszukiwaliśmy korytarze.
Po chwili znaleźliśmy siedzącego na krześle z opuszczona głową Nicolasa.
- Hej już jesteśmy - zaczełam na do spotkałam się z ciszą.
- Co jest, gdzie jest Lizz - zapytał Michael.
- W tej sali - wskazał palcem Nick.
- To dlaczego jesteś smutny? Coś nie tak z dzieckiem albo Lizz - dopytywałam.
- Nie, po prostu...po prostu się boje.
- czego - zapytał tym razem Michael.
- Stary będe miał zaraz dziecko. Trochę panikuję, jak zapłodnisz kiedyś moja siostrę to sam zobaczysz jak to jest, a poza tym będzie wcześniakiem - powiedział podwyższając ton.
Postanowiłam zignorować część o zapładnianiu mnie i odparłam:
- Nick będzie dobrze, napewno sobie poradzisz. Pomagałeś rodzicom ze mną, a poza tym będziesz najlepszym ojcem na świecie.
- No prawie najlepszym bo jeszcze ja będe przed tobą- wtracił Michael.
Spojrzałam na niego wzrokiem pod tytułem nie teraz chłopie a potem skupiłam się sobowtórem na Nicku.
- Naprawdę tak sądzisz - zapytał mnie brat.
- Oczywiście, że tak.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. Chodź tu się przytul do siostrzyczki - powiedziałam z uśmiechem co po chwili odwzajemnił i się we mnie wtulił.
Po kilku godzinach z sali wyszedł lekarz i szukał kogoś wzrokiem. Gdy spojrzał na mojego brata kiwnął glową i ruszył w naszą stronę.
- Dobry wieczór, pan jest narzeczonym pani Elizabeth?
Gdy to usłyszeliśmy odrazu wszyscy wstaliśmy z miejsca.
- Tak, tak to ja. Wszystko z nią okej i z dzieckiem?
- Może pan to zaraz sam sprawdzić. Niestety państwo nie mogą jeszcze dzisiaj wejść, ponieważ pani Elizabeth jest bardzo przemęczona, ale poza tym wszystko z nią okej i z córeczka oczywiście też.

CZYTASZ
Układ
Lãng mạnGdy zaczęłam falować lekko włosy napisał do mnie numer, który podał mi Nick. Nieznany: czekam księżniczko;) Zapisałam numer jako Michael i postanowiłam, że nie odpisze. Dokończyłam falować włosy, poprawiłam błyszczykiem usta i zeszłam na dół. Gdy o...