𝕵𝖊𝖉𝖊𝖓

778 57 20
                                    

- Spokojnie Yuta pamiętaj co ci zawsze z tatą powtarzamy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Spokojnie Yuta pamiętaj co ci zawsze z tatą powtarzamy.- objąłem twarz mojego syna patrząc głęboko w jego zielone tęczówki starając się go uspokoić.

Wiem, że w obecnej sytuacji jest to cholernie trudne ale musi dać radę, jest następcą tronu i jedynym synem przywódcy, bez niego Zielone Bestie nie zdołają się podnieść po tej porażce.

- Najważniejszy jest spokój i jasność umysłu.- wyrecytował pociągając nosem po czym otarł rękawem koszuli nocnej łzy zbierające się w jego oczach.

- Bardzo dobrze.- uśmiechnąłem się całując go delikatnie w głowę.- A teraz chodź musimy uciekać z domu.

Złapałem jego trzęsącą się dłoń ściskając ją opiekuńczo po czym ostrożnie wyszedłem z sypialni w której aktualnie się znajdowaliśmy. Rozglądając się na boki najciszej jak potrafiłem przemierzałem kolejne korytarze Domu Głównego. Mój mąż wyszedł dobre piętnaście minut temu aby sprawdzić co się dzieje każąc nam zostać w bezpiecznym miejscu ale czy nasz dom można nazwać teraz bezpiecznym?

Widok zakrwawionych, bezwładnych ciał naszych ochroniarzy oraz służby dały mi jasno do zrozumienia, że już nigdzie nie jest bezpiecznie a nasze życie jest zagrożone. Nie mogę pozwolić aby Yuta ucierpiał, ma dopiero dziesięć lat ale jest już bardzo mądrym Alfą i kiedyś na pewno wiele osiągnie dlatego muszę go chronić za cenę własnego życia, tego chciałby Satoshi.

Mój mąż. Wspaniały przywódca i potężna Alfa zapewne teraz walczy gdzieś z wrogimi wilkami aby dać nam czas na ucieczkę. Chociaż nie jesteśmy przeznaczonymi przy jego boku czułem się zawsze szczęśliwy, nigdy mnie nie ograniczał oraz to dzięki niemu Omegi zyskały takie same prawa jak Alfy.

Kocham go i gdy tylko uda mi się przekazać służbie naszego syna dołączę do niego w walce.

Może jestem Omegą ale to nie znaczy, że jestem słaby. Od dziecka uczyłem się jak być dobrą Luną ale też i wojownikiem, potrafię o siebie zadbać i tego samego uczę Yute.

- Szybciej kochanie, Sora powinien czekać na nas przy przejściu w kuchni.- ponagliłem chłopaka ciągnąć go za sobą po schodach.

Na wypadek właśnie takich ataków mieliśmy ustalone działanie z mężem oraz jego najbliższym doradcą, miał on czekać w kuchni gdzie za regałem znajdowało się tajemne przejście wychodzące poza obręb naszej watahy.

Weszliśmy do pomieszczenia gdzie zostaliśmy już czekającego bruneta. Bez słów kiwnęliśmy do siebie porozumiewawczo, mężczyzna otworzył przejście a ja podałem mu rękę syna.

- Zabierz go w bezpieczne miejsce.- złożyłem szybko pocałunek na czole chłopca i odwróciłem się z zamiarem wyjścia kiedy zielonooki złapał mnie za rękę.

- Mamo czemu nie idziesz z nami?- zobaczyłem jak w jego oczach pojawiły się łzy.

- Yuta muszę pomoc tacie a Sora zabierze cię do domku babci Inko, spokojnie po wszystkim do was dołączymy.- uśmiechnąłem się przytulając go do siebie.

𝕭ą𝖉ź 𝕸ą 𝕷𝖚𝖓ą [BakuxDeku] ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz