𝕿𝖗𝖟𝖞

339 42 17
                                    

- Jestem z ciebie dumny kochanie.- przyciągnąłem syna do siebie przytulając mocno. Yuta mruknął coś pod nosem po czym syknął cicho kiedy kolejny raz dotknąłem jego poranionego policzka nasączonym środkiem odkażającym wacikiem.

Alfa trenuje już od prawie miesiąca i chociaż jest tam jedynym dzieckiem nikt nie daje mu taryfy ulgowej a on nawet o takową nie prosi. Wdał się w ojca, woli zacisnąć zęby i przeć do przodu, nigdy nie narzeka i stara mi się pomagać jak potrafi najlepiej a ma dopiero dziesięć lat. Kiedy uda nam się w końcu wydostać z tego piekła Yuta będzie wspaniałym przywódcą, jest jedyną nadzieją na odbudowanie naszej watahy.

- Mamo ty też nie wyglądasz za dobrze.- przejechał opuszkami palców po moim opuchniętym, sinym policzku.

Tak Shoto znęca się nade mną prawie codziennie, wyjątkami są dni gdzie wyjeżdża aby uczestniczyć w naradach z innymi przywódcami, wtedy mam chwilę aby odpocząć i opatrzeć swoje rany. Nie chcę martwić syna dlatego wiele faktów przed nim zatajam ale to dla jego dobra, jeśli miałbym zginąć dla niego to bez cienia wątpliwości uczyniłbym to.

Yuta jest jedynym co mi pozostało po dawnym życiu i chociaż wiem, że to co było już nie wróci a ci co oddali swoje życie nigdy więcej nie przywitają mnie na placu głównym podczas święta księżyca nigdy o nich nie zapomnę, byli, są i będą moją rodziną.

- To nic takiego kochanie, po prostu Todoroki miał gorszy dzień.- uśmiechnąłem się lekko wtulając policzek w jego ciepłe dłonie.

- Mamo nie możesz sobie pozwolić na takie traktowanie! Jesteś Zieloną Luną!- warknął wściekły na co przystawiłem mu palec do ust uciszając.

- Ciii nie tak głośno, pamiętaj nikt nie może się dowiedzieć.

Brązowowłosy sapnął zdenerwowany ale już nie wrócił do tego tematu. Zdecydowanie charakter miał po ojcu i to było w nim wspaniałe. Wiedziałem, że da sobie radę w życiu.

Naszą rozmowę przerwało głośne trzaśnięcie drzwiami, oboje odwróciliśmy głowy w kierunku hałasu  w progu dostrzegając postawnego Alfę, emanował on wrogą aurą która coraz bardziej na mnie działała.

Todoroki uwalniając swoje przytłaczające feromony zbliżył się do nas. Zmierzył mojego syna obojętnym wzrokiem a na mnie spojrzał z pogardą.

- Omego musimy porozmawiać a ty.- zwrócił się do chłopaka.- Bękarcie wynocha do siebie.

Yuta warknął wstając z krzesła i gdybym nie złapał go za rękę zapewne ruszyłby na mężczyznę co nie skończyłoby się dla niego szczęśliwie.

Zdążyłem się przyzwyczaić do faktu, że Alfa nigdy nie zwraca się do mnie po imieniu czy chociażby nazwisku ale boli mnie to jak mówi o moim dziecku. Yuta nie jest bękartem, jest kimś kto zrodził się z miłości i chociaż nie jest synem przeznaczonych sobie wilków jest bardzo silny i wytrzymały. Jest moją dumą.

- Spokojnie.- wzmocniłem uścisk na jego dłoni dając mu do zrozumienia, że i tak tu nic nie wskóra.- Idź do siebie.

Zielonooki spojrzał na mnie a jego wzrok złagodniał, poczułem jak powoli uspokaja się dzięki moim feromonom. Będąc pewnym, że nie zrobi niczego głupiego powoli wycofałem rękę po czym wstałem z zajmowanego miejsca.

- Bakugou zabierz tego śmiecia z moich oczu.- warknął przywódca a ja dopiero teraz zobaczyłem, że w pokoju był ktoś jeszcze ale przez ciężki zapach Shoto nie byłem w stanie wyczuć blondyna.

Nasze spojrzenia skrzyżowały się a mnie coś zakłuło w sercu na co lekko się skrzywiłem uciekając głową gdzieś w bok aby nie zauważył moich czerwonych policzków.

𝕭ą𝖉ź 𝕸ą 𝕷𝖚𝖓ą [BakuxDeku] ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz