W poniedziałkowy poranek Hermiona jadła przed pracą śniadanie z Ronem. Siedzieli razem w kuchni, przy stole zastawionym świeżym pieczywem i kubkami z pięknie pachnącą kawą, podczas gdy Ron opowiadał jej o koledze z pracy.
Hermiona natomiast kiwając głową, w międzyczasie zastanawiała się, jak wytłumaczyć Ronowi to, że nie będzie jej tego dnia na kolacji. Zgadzając się na warunek Draco nie pomyślała, że jej mąż może być w domu już w najbliższy poniedziałek.
Chyba naprawdę przyzwyczaiła się do życia w pojedynkę.
Zbierając się do wyjścia i zarzucając torbę na ramię, zerknęła na zegarek i ucałowała Rona w policzek.
– Muszę lecieć – powiedziała, kierując się w stronę kominka. – Za dwadzieścia minut mam pierwszego pacjenta, a muszę się jeszcze przygotować. Acha, Ron – rzuciła niby od niechcenia, odwracając się na pięcie w stronę męża, który wpatrywał się w nią, opierając się ramieniem o framugę drzwi, sącząc resztkę kawy z niebieskiego kubka. – Nie będzie mnie dzisiaj na kolacji, mam spotkanie po pracy. Ostatniego pacjenta mam o czwartej, zjem obiad w gabinecie, bo muszę trochę nadrobić pracy.. I stamtąd od razu pójdę na spotkanie, więc nie czekaj na mnie dziś.
– Spotkanie? Jakie spotkanie?
– Umówiłam się na kolację z koleżanką z mugolskiego uniwersytetu. Wiesz, z czasów jak tam studiowałam.
– Znajomość z przeszłości, rozumiem – odparł Ron z uśmiechem kiwając głową, a Hermiona poczuła, jak płoną jej policzki.
– Tak, coś w tym stylu – pisnęła, po czym dodała: – Do zobaczenia wieczorem, kochanie. Pewnie będę po ósmej, może.. O dziewiątej.
– Jasne, miłej pracy, a wieczorem baw się dobrze – odparł Ron i było to ostatnie co usłyszała, zanim weszła w płomienie.
Gdy wyszła z kominka zobaczyła, że światło w recepcji już się świeci. Gdy tam weszła, Susan uśmiechnęła się do niej szeroko.
– No nie wierzę, Susan, myślałam, że dzisiaj Cię wyprzedzę, skoro też przyszłam przez kominek! – zachichotała Hermiona, otwierając drzwi do swojego gabinetu. Usłyszała za sobą wesoły śmiech Susan, która weszła za nią do pomieszczenia z teczkami pacjentów.
– Kogo mamy na pierwszy ogień, Susan?
Odpowiedział jej dźwięk dobijającej się do okna sowy. Hermiona że zdziwieniem podeszła do szyby i po raz pierwszy rozpoznała tego konkretnego ptaka. Nerwowym gestem otworzyła okno, wpuszczając zwierzę do środka i odpięła od jego nóżki mały zwój białego papieru. Otworzyła go, wiedząc, czego się spodziewać. W środku był jedynie krótki adres i nazwa restauracji.
– Wszystko w porządku? - zapytała Susan, przyglądając się Hermionie uważnie. –Coś się stało? Ktoś odwołał wizytę?
– Nie, nie, Susan, wszystko w porządku, to list od znajomego z Ministerstwa – odparła Hermiona, paląc od razu zwój papieru w dłoniach i zamykając okno za ptakiem, który zdążył w międzyczasie wylecieć z powrotem.
– Na pewno wszystko dobrze? Wyglądasz na zdenerwowaną, Hermiono –przyznała cicho Susan.
– Tak, na pewno, spokojnie – Hermiona uśmiechnęła się do niej niepewnie i usiadła za biurkiem. – No, to kogo mamy na pierwszy ogień?
Dzień minął jej zaskakująco szybko. Gdy zamykała gabinet za ostatnim pacjentem, zegar wskazywał parę minut po piątej. Była już sama w pomieszczeniu, Susan skończyła pracę godzinę wcześniej.
Hermiona wróciła się do swojego gabinetu, otwierając w nim szeroko okno, aby przewietrzyć. Spojrzała niechętnie na stertę dokumentów, które postanowiła dzisiaj wypełnić – jako, że zostawała dłużej w pracy.
CZYTASZ
sometimes all i think about is you | dramione
RomanceDziesięć lat po wojnie, Hermiona Granger jest jednym z pierwszych magoterapeutów w magicznym Londynie, a Draco Malfoy nie wiedząc, jak inaczej może odnowić z dziewczyną kontakt, umawia się do niej na wizytę. Opowiadanie zawiera sceny +18. Opowieść...