7. Kanister i zapałki

179 16 11
                                    

Na poboczu drogi zostawiłem auto i zabrałem z niego kanister, zapałki, telefon Dabiego oraz nóż ze schowka po czym z tymi wszystkimi rzeczami poszedłem trochę dalej w las aby nikt z drogi nie zobaczył nic.

Położyłem na ziemi kanister i chwyciłem do kieszeni po telefon Dabiego. Chłopak w kawiarni odblokowywał go a ja wtedy zobaczyłam jakie ma hasło. Odblokowałem telefon i wszedłem w kontakty. Po chwili szukania znalazłem numer do Shigarakiego. Podczas szukani znalazłem też osobę podpisaną „seksiak❤️" ale kiedy zobaczyłem numer to okazało się ,że to numer do mnie. Dabi przepraszam ale mam narzeczonego...

Napisałem do Tomuro jako Dabi a on szybko odpisał.

Dabi:
Tomura przyjdź tu. Wyślę ci moje położenie. Mam dla ciebie niespodziankę która ci się spodoba.

Dabi:
*użytkownik Dabi udostępnił swoje położenie*

Shigaraki:
Dobra już mówię Kuro żeby zrobił mi portal.

Schowałem telefon oraz poszedłem za drzewo aby mnie tak szybko nie zobaczył. Po chwili pojawił się portal i wyszedł z niego Shigaraki. Portal się zamknął a chłopak zaczął się rozglądać. W końcu zobaczył kanister i podszedł zobaczyć co w nim jest. Wybiegłem za drzewa i zaatakowałem go nożem. Na jego plecach pojawiła się głęboka rana która zaczęła krwawić. Shigaraki odskoczył i kiedy spojrzał na mnie był zdziwiony.

- Ty. Gdzie jest Dabi i co chcesz mi zrobić?!- wykrzyczał-

- Tak to ja. Dabi pewnie szuka teraz swojego telefonu w kawiarni. A ty jeszcze pytasz co od ciebie chcę? Nie pamiętasz moich słów? Obiecałem ci ,że umrzesz bolesną śmiercią a to ja będę twoim mordercą.- powiedziałem uśmiechnięty-

- Jeżeli i tak uda ci się mnie zabić trafisz do więzienia a ty tam nie przeżyjesz.- powiedział-

- Nie trafię do więzienia. Trafię do psychiatryka ale nikt się nie dowie ,że to ja bo spalę wszystkie dowody razem z tobą.- powiedziałem po czym rzuciłem się na niego z nożem-

Chłopak upadł na ziemię ,a ja siadłem na jego brzuchu. Jedną ręką trzymałem jego ręce aby nie użył na mnie swojego daru a w drugiej trzymałem nóż. Dźgnąłem go w oko. Chłopak krzyknął z bólu. Krew trysnęła na mój czarny golf.

- No i widzisz co zrobiłeś?! Nawet golf będę musiał spalić przez ciebie!- krzyknąłem po czym walnąłem go z pięści-

Chłopak odepchnął mnie a ja wylądowałem obok kanistra. Szybko wstałem i otworzyłem kanister. Rzuciłem w niego jeszcze nożem a on krzyknął. Nóż trafił mu w nogę. Ja to mam cela.
Podeszłem do niego i szybkim ruchem wyjąłem nóż z rany. Kopnąłem go a on syknął z bólu.

- Oh Shigaraki... po co ci była ta niby zemsta. Ja ciebie walnąłem, ty mi zabiłeś dziecko a zaraz ja podpalę cię żywcem. - zaśmiałem się-

- Jesteś psycholem! Chcesz zabić innego człowieka przez jakiegoś głupiego gówniaka?!- krzyknął-

- Nie chcę zabić człowieka. Chcę zabić potwora. Karma wraca Shigaraki.- powiedziałem po czym wylałem na niego całą benzynę-

- Nie rób tego!- krzyknął a ja rozpaliłem zapałkę-

- Pa pa Shigaraki. Do zobaczeni w piekle.- powiedziałem uśmiechnięty upuszczając zapałkę-

Odskoczyłem odrazu kiedy tylko dotarło do mnie ,że ogień zaczął robić się wielki. Słyszałem krzyki płonącego Shigarakiego. Wrzuciłem rękawiczki do ognia który robił się coraz większy. Przez chwilę obserwowałem moje dzieło. Krzyki ucichły. Trawa zaczęła się palić. Szybko zacząłem uciekać do auta. Kiedy dotarłem już do auta wytarłem szmatką nóż i zawinąłem go w nią wrzucając go to schowka. Zapiąłem bluzę aby nie było widać zaplamionego krwią golfu. Ah Shigaraki. Synku pomściłem cię. Twój morderca nie będzie już chodził po tej planecie bezkarnie.

Odjechałem z miejsca zdarzenia. Podjechałem pod kawiarnię i wysiadłem z nadzieją ,że Dabi jeszcze tam jest. Szybko usnąłem całą rozmowę z Shigarakim i rozejrzałem się. Obok kawiarni jest park i na jednej z ławek zauważyłem Dabiego. Szybko podbiegłem do niego.

- Dabi przepraszam ,że tak nagle wybiegłem z kawiarni. Dostałem ważny telefon. I przypadkowo wziąłem twój telefon.- przeprosiłem i podałem mu telefon-

- Nic się nie stało. Może spotkamy się jutro?- zapytał-

- Jeśli będę miał czas to do ciebie napiszę. Muszę już lecieć pa!- pożegnałem się i pobiegłem do auta. Wsiadłem i odjechałem. Po kilku minutach byłem już w domu. Zabrałem nóż ze schowka i otwarłem drzwi. Wszedłem do domu i położyłem nóż na blacie. Poszedłem do pralni gdzie zdjąłem swój golf i wsadziłem do pralki czarne pranie. Poszedłem do sypialni i z szafy wyjąłem białą koszulkę po czym ubrałem ją. Szybko zeszłem na dół do kuchni gdzie dokładnie umyłem nóż. Która to już jest godzina? 18?! Tak szybko? Zaraz przyjedzie Kacchan do domu. Jestem ciekawy jak duży stał się pożar. Jedyna rzecz jakiej się boję to to ,że ktoś bardzo wysoko postawiony zajmie się tą sprawą i dotrze do tego kto to zrobił.

Poszedłem do salonu i położyłem się na kanapie. Przykryłem się kocem i puściłem jakiś film ale po chwili zasnąłem...

- Mamusiu?- powiedział znany mi głos-

Otwarłem oczy i zobaczyłem tylko czerń i Juna na przeciwko mnie. Klęczałem na kolonach a Jun stał blisko mnie.

- Jun synku.- wyszeptałem-

- Mamusiu czemu?- zapytał-

- O co ci chodzi synku?- spytałem ze łzami w oczach-

- Czemu stałeś się mordercą?- spytał a jego twarz nie przedstawiała ,żadnej emocji-

- Synku ja cię tylko chciałem pomścić. Ja chcę dobrze.- odpowiedziałem-

- Stałeś się mordercą. Jeden umarł a drugi się narodził. Niczym się nie różnisz od mojego mordercy. On kogoś zamordował i ty też. Jesteś śmieciem tak samo jak on.- powiedziało dziecko-

- Jun ale ja chciałem dobrze!- krzyknąłem-

- Nie jesteś już mamusią tylko potworem. Nigdy nie chciałem aby taka osoba miała ze mną coś wspólnego. Nienawidzę cię.- powiedział chłopczyk który nagle zaczął krwawić-

- Jun ty krwawisz!- krzyknąłem-

- Boli mnie to ,że w mojej rodzinie jest morderca i to bez serca.- powiedział po czym zniknął-

Krzyknąłem i siadłem wystraszony na kanapie. To tylko sen? Rozejrzałem się po salonie. Tak to był tylko sen. Jun ma rację.. jestem potworem. Zabiłem kogoś. Czemu ja to zrobiłem? Chciałem tylko aby mordercę mojego dziecka spotkała kara. Czemu to akurat mój syn mi to uświadamia w snach?

Przetarłem łzy i usłyszałem ,że drzwi wejściowe się otwarły. Kacchan wrócił do domu.

Katsuki wszedł do salonu i usiadł obok mnie zmęczony.

- Jak w pracy?- zapytałem-

- Źle. Ktoś zabił człowieka w lesie i podpalił wszystko. Sam kościotrup ale coś tam jakimś prawem zostało. Podejrzewają ,że ciało należy do Shigarakiego. Ktoś go musiał zabić, polać benzyną i podpalić. Duża część lasu spłonęła i musiałem z innymi bohaterami to jakoś ogarnąć.- powiedział Kacchan-

- Ojejku... kto by mógł zabić innego człowieka.- powiedziałem-

- Jakiś psychopata.- odpowiedział-

No Kacchan zdziwiłbyś się kto jest tym psychopatą.

————————————————————————
1052. Macie kolejny rozdział. Ja muszę teraz ogarnąć zaległości ze szkoły z dziś.. jest tego trochę więc siadam i robię. Mam nadzieję ,że rozdział wam się podoba a ja was żegnam pa pa!
Wiatraczek~~

Ukryta miłość (BakuDeku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz