autor: Zmorka
***
Uwaga! Fanfik wielowymiarowy. Pojawiają się postacie z kilku uniwersów. W ramach zabawy autorka ukryła w tekście wiele nawiązań do różnych tworów, nie tylko literackich. Kto znajdzie wszystkie, będzie miał możliwość zostać postacią w drugiej części.
Ten fanfik to parodia. Zawiera dużą dawkę absurdu, nieco wulgaryzmów i erotyki oraz męskie ciąże (mprg - male pregnancy). Do tego wielką dawkę ironicznego humoru :)
***
Jęki Raina odbijały się echem w pustej szatni. Odgłosom uderzających o siebie ciał towarzyszyły tylko ciche posapywania Phayu. Chłopcy nie zdawali sobie sprawy, że z tej chwili uniesienia może wyjść całkiem niezły bałagan. Nikt ich nie przyłapał, jedynymi świadkami tego lubieżnego aktu były porzucone przy sąsiedniej szafce brudne skarpetki, których zapach mógł wywołać co najmniej mdłości.
Nie na tym jednak mieliśmy się skupić. Wróćmy do pary jęczącej swoje imiona, gdy jeden drugiego...
To właśnie w momencie kulminacji wszystko miało się spierdolić. Kto by pomyślał, że dziureks pęknie, a oni zbyt skupieni na szybkim ubieraniu się, nawet tego nie zauważą.
***
Type ze zmartwieniem w oczach przyglądał się swojemu pierworodnemu. Wymiotował od trzech dni, a przynajmniej do tylu przyznał się ojcu. Można powiedzieć, że Rain był co najmniej debilem, skoro mając za rodziciela Type'a, nie skumał, z czym wiążą się wszystkie objawy, jakie go męczyły. Zaczynając od zwiększonej wrażliwości na zapachy, a na obniżeniu popędu seksualnego kończąc – nad czym oczywiście mocno ubolewał Phayu, próbując namówić swojego chłopczyka na numerek przy każdej możliwej okazji. Jego "wydęty" brzuch, też raczej nie pozostawiał złudzeń, a przynajmniej logicznie myślącemu człowiekowi. Jednak Rain nie powiązał ze sobą faktów. To było zbyt trudne dla tego mistrza logiki.
Ja się poważnie zastanawiam, jak on, będąc w czwartym miesiącu, z tak wielkim bambochem, nie kapnął się, kurwa, że jest w ciąży... zresztą... dobra, już dawno uznaliśmy, że umysł Raina nie jest zbyt lotny. Niestety odziedziczył geny po swoich rodzicach, zatem czego się po nim spodziewać? Jednak syn Vegasa, również nic nie zauważył? Naprawdę, kurwa, nic?
Wróćmy jeszcze do sytuacji sprzed czterech miesięcy.
Dokładnie dzień po pamiętnym ruchanku, kiedy to Sky wyciągnął ze swojej szafki zużyty kondom i z typowym dla niego skrzywionym uśmiechem skomentował, że ktoś tu miał niezłego pecha. Rzucił nieszczęsną gumą wprost w twarz Raina. Tak, pęknięty kondom na twarzy też nie sprawił, że Rain choć odrobinę powiązał fakty.
Type wzdychając głośno, zebrał swój pomiot z podłogi, wręczając mu w dłonie wiadro od mopa i wsadził go do swojego auta. Wiedział, że na Tharna i tak nie ma co liczyć. Ten był zbyt zajęty tworzeniem muzyki i odganianiem się od młodych gwiazdek, które chciały mu wejść... a właściwie dać dupy, by tylko zrobić karierę. Choć latka mijały nieubłaganie, to Tharn nadal był niezłym ciachem, oczywiście pomógł przy tym trochę chirurg plastyczny oraz liczne maratony, kiedy to uciekał przed kopniakami Type'a, gdy tylko nie odrzucił dosadnie zalotów jakiegoś amatora tatuśków. Tharn pewnie korzystałby ze swojej niemałej popularności u małolatów przy każdej możliwej okazji, gdyby nie strach przed swoją małżonką... znaczy małżonkiem, który wielokrotnie przypominał mu, że nie istnieje coś takiego, jak przemoc domowa, to po prostu było trzymanie dyscypliny.
Mieliśmy się jednak skupić na kimś innym niż słodki tatusiek Tharn.
Wróćmy zatem do poradni zdrowia rodzinnego (troszkę szkoda, że nie psychicznego, stanowczo, by się im przydało), w której to zmartwiony Type czekał ze swoim synkiem na ich kolej i wcale nie było dziwnym, że osiemnastoletni, student potrzebował u doktora wsparcia mamusi, znaczy rodziciela.
CZYTASZ
Opowieści z pieprzykiem
FanfictionFanfiction i opowiadania BL Zastanawialiście się kiedyś, co połączyło parę drugoplanową, której nie poświęcono dostatecznie dużo czasu antenowego? Albo co dokładnie wydarzyło się między głównymi bohaterami serii, gdy kamera taktownie pokazała lampę...