1. Min-Woo

432 45 9
                                    


1. Min-Woo

Seul, 1991 rok

To był nasz ostatni koncert w tym sezonie, a publiczność wypełniła Seoul Olympic Stadium po brzegi. Nagłośnienie najnowszej generacji i głosy tłumu powodowały drżenie całego otoczenia. Muzyka pochłaniała nas wszystkich, wprawiając w stan euforii, a nawet histerii. Światła migały, konfetti wirowało w powietrzu, a moje serce biło mocno z emocji i przejęcia. Właśnie to uwielbiałem robić. Nie wyobrażałem sobie innego życia.

Wtedy wszystkie reflektory skierowały się na mnie, a piątka moich przyjaciół ustawiła się po bokach. Mieliśmy zagrać nasz najlepszy numer, najlepszą piosenkę, jaką kiedykolwiek napisałem, i największy przebój, który wydaliśmy. W ciągu pięciu lat od powstania zespołu wypuściliśmy wiele hitów, ale ta piosenka była wyjątkowa, moja, idealna na zakończenie trasy koncertowej i przekazanie fanom wszystkich tętniących w nas emocji.

Wyszedłem do przodu, wiedząc, że reszta zespołu jest już gotowa.

– Min-Woo! Min! – słyszałem wokół wołania fanek. – Miiin! – Okrzyki wzmagały się ze wszystkich stron. Lubiłem swój pseudonim wymyślony na potrzeby tego przedsięwzięcia. Chociaż wszyscy tak się do mnie zwracali, wolałem swoje prawdziwe imię.

Pomachałem do nich. Muzyka zaczęła grać, a ja dalej ich pozdrawiałem. Chciałem, aby czuli się tak samo szczęśliwi jak ja. Wziąłem oddech i zacząłem śpiewać, ale wraz ze mną to samo zrobili moi przyjaciele z zespołu. Zaskoczyli mnie, bo to mój solowy numer, a oni mieli tylko robić chórki i tańczyć. Odwróciłem się do nich z wielkim uśmiechem na twarzy. Byliśmy jak bracia, jak jedna zwarta drużyna. Przygotowali to, aby zrobić mi niespodziankę, dzieląc piosenkę na partie, a ja idealnie wchodziłem w swoje popisowe linijki i nuty. To było odurzające i piękne. Stadion oszalał, a nasz superhit wyszedł nam jak potężny hymn miłości i oddania.

Na koronie stadionu wystrzeliły sztuczne ognie, poszczególne sektory mieniły się i skrzyły kolorami. Entuzjastyczne okrzyki podziwu niosły się w powietrzu.

Oddychałem ciężko, a serca moich kolegów z zespołu dudniły pewnie równie mocno jak moje. Padliśmy sobie wszyscy w ramiona i ukłoniliśmy się fanom. To im się należało. Dzięki nim znaleźliśmy się na szczycie i zgarnialiśmy wszystkie możliwe nagrody. Może też dzięki temu, że te najlepsze kawałki wyszły spod mojego pióra, ale ostatecznie to nie miało znaczenia – byliśmy przecież razem.

Potem światła zgasły.

Teraz czekał nas upragniony prysznic i przyjęcie zorganizowane dla całego zespołu i obsługi, dla wszystkich, którzy przez prawie pięć miesięcy towarzyszyli nam, organizując trasę koncertową.

Cieszyłem się na to spotkanie, a potem bawiłem rewelacyjnie i jak zwykle wyszedłem z imprezy jako ostatni z członków zespołu.

Kiedy trafiłem do swojego apartamentu, poprosiłem moich dwóch asystentów, aby obudzili mnie wystarczająco wcześnie, bo następnego dnia mieliśmy spotkanie z zarządem naszej wytwórni. Pewnie będą chcieli podziękować nam za udaną trasę koncertową i zrobić małe podsumowanie. Zwykle nie robili tego dzień po koncercie, pozwalając nam odpocząć, ale może to była jakaś szczególna okazja. Uśmiechnąłem się do swoich myśli i szczęśliwy zwróciłem się do chłopaków:

– To wszystko na dzisiaj, możecie odejść.

Z szacunkiem ukłonili mi się i robiąc szybkie, drobne kroczki, wyszli, zostawiając mnie samego.

Położyłem się spać, a kiedy jeden z asystentów obudził mnie już rano, miałem naprawdę dobry humor. Przeciągnąłem się na łóżku, wykonanym na wymiar, bo standardowe okazywały się dla mnie za krótkie. Jakiś czas temu przerosłem wszystkich moich kolegów z zespołu, mimo że byłem najmłodszy. Płynęła we mnie tylko jedna trzecia koreańskiej krwi. Ta odrobina sprawiała, że na co dzień musiałem poprawiać swoje rysy, aby wyglądać bardziej jak Azjata. Musiałem to robić, bo obowiązywał mnie taki zapis w kontrakcie, więc nie mogłem tego ominąć. Producenci nie tolerowali tego, by ktoś wyróżniał się aż tak bardzo, nawet jeśli byłem najbardziej produktywnym członkiem zespołu. Pilnowali, abym nie afiszował się zbytnio swoim zachodnim wyglądem.

IDOL - Light my fire  (New Adult) - Premiera 01.10.2024Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz