Zimne Miasteczko

87 4 1
                                    

Teraz już jedyne co czułam to ból gardła, zimno i słabość. Plus był jeden, byłam blisko drogi. Liczyłam że jakieś auto może tędy przejeżdżać. I tak. Przy długim czasie siedzenia przy drodze zatrzymał się starszy pan. Kurwa, to znowu mężczyzna. Ale co ja mogłam zrobić?
-"Jezus Maria dziękuję że się pan zatrzymał."
-"Skąd żeś ty się wzięła?"
-"Jestem z małej wsi pod Bostonem. Błagam, niech mi pan pomoże."
-"Jesteś spod Bostonu? Jezu, dziecko. Wsiadaj do auta porozmawiamy."
Miły starszy pan dał mi koc. Gdy jechaliśmy do jego domu. W środku jego żona gotowała nam zupę. Była bardzo empatyczna i ciepła. Jej mąż też był miły ale trochę zimny. Nie dziwię mu się, zresztą jestem obcą kobietą w jego domu.
-"Powiesz nam w końcu jak się tu znalazłaś?"- powiedział mężczyzna a ja, skierowałam moją głowę w dół na miskę z zupą pomidorową. Bo co ja niby mam zrobić w takiej sytuacji? Powiedzieć im ze mnie porwano?
-"Posłuchaj, jestem gościnny i łaskawy ale nie będę cię tu gościć jeżeli mi nie powiesz co ty tutaj robisz?"
-"Czemu tak bardzo chcę pan wiedzieć?"
-"Bo Boston jest 500km stąd!"
-"Uspokój się..."- chciała złagodzić sytuację jego żona. Nastała chwila ciszy. Podniosłam głowę i spojrzałam na starszego pana.
-"Chyba mnie porwali."- ledwo z siebie wydusiłam te słowa gdyż zaczęłam płakać. Małżeństwo naciskało żebym powiedziała coś więcej, ale nie dałam rady. Starsza pani zabrała mnie na górę pościeliła łóżko, dała ciuchy na zmianę i ogólnie pomogła mi się ogarnąć.
-"Dziękuję proszę pani."
-"Mów mi ciociu skarbie. Wiem że już nie masz dzisiaj siły, jutro postaramy się odwieźć cię jakoś do domu."
-"Ciociu?"
-"Tak?"- zaczęłam opowiadać cioci moją historię. Jak się tu znalazłam, i że chyba jestem poszukiwana od paru miesięcy.
Porozmawiałam z nią szczerze poczym ona wszystko opowiedziała wujkowi a już rano po zjedzeniu śniadania byliśmy gotowi wyruszać w drogę. Byłam im bardzo wdzięczna, ponieważ dostałam od nich czyste ubrania, jedzenie i dach nad głową, a na dodatek mieli odwieźć mnie do domu. Jeżeli chodzi o drogę to nie ma o czym mówić, była długa nudna i mieliśmy parę przystanków na Orlenie. Dowieźli mnie do Bostonu gdzie dali mi pieniądze a stamtąd miałam się już dostać do swojej wioski. Dostałam ich  numer telefonu tak na wszelki, mówili że i tak mają zamiar zatrzymać się w Bostonie na jakiś czas więc przez następny tydzień będą tutaj w hotelu. Podziękowałam im i pojechałam autobusem do domu.
Nacisnęłam lekko dzwonek. Drzwi uchyliły się a tam. Mama! Kurwa jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam na jej widok. Rzuciłam się jej w ramiona i zaczęłam płakać.
-"Żartujesz sobie?! Gdzie ty byłeś przez parę miesięcy?"
-"Mamo błagam wytłumaczę ci to tylko wpuść mnie do domu."
-"Mówisz mi teraz albo wypad."
-"Ale ma-"
-"Mów, i tak już cię nie uważam za moją córkę."
-"Co...?"
-"Mam zamknąć drzwi?"
-"Porwali mnie"
-"Co?"
-"Porwali mnie, byłam w niewoli, nie przytomna, parę miesięcy."
-"Wejdź"
Weszłam do mojego domu. Usiadłam na kanapie i mama zrobiła mi herbaty. Gdy tak sobie siedziałam usłyszałam że ktoś schodzi po schodach. To Tommy! Widziałam że też był w szoku ale podbiegłam do niego i się przytuliłam.
'Jezu Tom tęskniłam!'- ten nie odwzajemnił mojego uścisku i popchnął mnie na ziemię.
'Zejdź mi z drogi suko'
Nieźle, dobrze mnie wszyscy witają w moim domu po porwaniu. Tylko o co im wszystkim chodzi? Nie wiem co się stało tamtego wieczoru w wesołym miasteczku, najprawdopodobniej ktoś mi czegoś dosypał, nie ma mnie parę miesięcy, a ci jeszcze mają pretensje? A co z jakimś ' jeju Lima, kochanie gdzie byłaś tak bardzo tęskniliśmy i się o ciebie martwiliśmy'? Będę musiała z nimi wszystkimi poważnie porozmawiać. Cała sytuacja jest nie jasna i stało się coś nie dobrego. Bardzo, niedobrego.



Przepraszam że tak rzadko i mało pisze ale aktualnie mam 9 kartkówek, odpowiedzi i ustne i cały czas ktoś coś zadaje :(( Serio staram się jak mogę, a z tych dobrych wieści to.... DZIEKUJE ZA 1K OBSERWUJACYCH NA TIK TOKU. KOCHAM WAS KOCHANI😻❤️

You are my starOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz