002

48 7 8
                                    

"Mh.."

Cyno mruknął pod nosem gdy poczuł jak coś go smyra po twarzy. Otworzył oczy by zobaczyć.. coś czego kompletnie się nie spodziewał. 

Na jego łóżku siedział właśnie chłopak z uszami i ogonem jakie miał lis którego wczoraj przyniósł do domu. W uchu miał nawet ten sam kolczyk, a na szyi miał obrożę. Ta jednak była teraz o wiele mocniej zaciśnieta na szyi chłopaka. Czarnowłosy miał również te same bandaże co Cyno mu zawiązał, jednak były rozluźnione, wręcz po prostu luźno na nim leżały, a wstanie mogłoby spowodować że spadną z jego bladej, nagiej skóry.

No właśnie, nagiej…

"Kim ty jesteś..?!"

Fenek obrócił głowę i spojrzał na chłopaka. Z szoku przemienił się spowrotem w lisa i zaczął uciekać z pokoju. Cyno mimo zamulenia złapał lisa zanim uciekł i usadził go sobie na kolanach.

"Mów o co chodzi." - ton głosu o wiele mu spoważniał. Lis mu pisnął w odpowiedzi, a białowłosy westchnął. - "Zamień się w człowieka skoro tak nic nie powiesz."

Tighnari chwilę milczał ale posłusznie odmienił się w człowieka. Nawiązali kontakt wzrokowy, ale tylko na chwilę, gdyż Cyno odwrócił zawstydzony wzrok. Powodem tego było że znowu zobaczył jego nagą skórę. Brązowooki odsunął się, mając nadzieję że da mu tak większy komfort. Sięgnął też kołdrę i zakrył się nią do pasa.

"Dam ci chociaż jakąś koszulkę.. poczekaj." - wstał i szybko podszedł do szafy. Wyciągając jakąś pierwszą lepszą - trafiło na czarną koszulkę z logiem Nirvany, dodatkowo jedną z jego ulubionych. Podał ją chłopakowi a on posłusznie ją ubrał. Nogi zakrywał kołdrą, chociaż koszulka była na nim tak luźna, że zakrywała co trzeba. Cyno usiadł z powrotem i popatrzył na fenka. - "A więc słucham. Głosu ci chyba nie odebrano."

"To nieważne kim jestem.. już sobie pójdę, nie będę ci przeszkadzać."

Zanim wstał, białowłosy złapał go za rękę. O dziwo skóra uszatego chłopaka była bardzo gładka.

"Poczekaj. Muszę coś sprawdzić." - Brązowooki chwilę na niego patrzył ale został na miejscu, tak jak nakazał mu Cyno. Ciemnoskóry chłopak spojrzał na niego. Zauważył teraz że rany potrzebowały dalszej opieki, bynajmniej te które nie były zakryte koszulką. - "Masz ranę na brzuchu?" 

Dostał jedynie lekkie skinienie głową w odpowiedzi.

"Rozumiem.." - puścił jego rękę i sam wstał, po czym się przeciągnął. Syknął gdy kilka kości mu strzeliło w plecach. Ah ten stary wiek. - "Zrobię coś na śniadanie, jak chcesz możesz zamienić się w lisa i iść ze mną."

Nie musiał czekać na odpowiedź gdyż czarnowłosy wręcz od razu się zamienił w zwierzaka i wyszedł z koszulki w której się znalazł, bo była teraz o wiele za duża. Cyno pogłaskał go lekko po głowie i poszedł do kuchni, by zająć się śniadaniem. Pomyślał że zrobi sobie większa porcję aby Tighnari też coś zjadł. Wiedział że to fenek i by pewnie zjadł coś typowo dla nich, ale skoro tak naprawdę jest człowiekiem…

Wszedł do kuchni i zmrużył oczy przez słońce akurat wschodzące przez okno. Zirytowany zasłonił rolety i przetarł oczy. Spojrzał w dół gdy poczuł coś miękkiego miziającego mu nogę. Bez zaskoczenia zobaczył fenka który siedział obok a puszysty ogon ocierał się o jego nogę.

Sięgnął ręką by pogłaskać Tighnariego i zaczął robić śniadanie. Nie zrobił nic trudnego, zwykle i tak jadł płatki z mlekiem ale teraz postanowił odejść od normy i zrobić tosty z serem, szynką i pieczarkami.

Spojrzał na wiszący zegar na ścianie. 

06:20

Do szkoły musiał iść na 09:00 ponieważ nie miał pierwszej lekcji. Wyjął w końcu tosty z opiekacza i położył je na talerzu, który wcześniej już wyjął. Z lodówki wziął ketchup i wrócił do pokoju. Fenka nie musiał nawet wołać by za nim podreptał. Usiadł na łóżku a talerz położył na kolanach. Tighnari wskoczył na łóżko i się położył obok niego, zwijając się w kłębek. 

"Lisy jedzą tosty czy nie za bardzo?" - Lis mu odpiszczał a chłopak o ciemniejszej karnacji się cicho zaśmiał. - "Lepiej niech jedzą bo ja wszystkich nie wcisnę. I mojego taty nie ma raczej w domu, możesz się odmienić."

Tighnari podniósł na niego na niego wzrok i się odmienił w człowieka. Sięgnął kołdrę i szybko zakrył się nią do pasa, by nie pokazywać miejsc intymnych. Niuchnął, gdy poczuł roztopiony ser z tostów oraz podpieczone pieczarki, zaczął się aż bardziej ślinić gdy poczuł grzyby.

"Bierz śmiało."

Tighnari spojrzał na niego i wziął jednego tosta do rąk. Długo nie trzeba było czekać by wziął kolejnego, kolejnego.. i jeszcze jednego. Najwidoczniej był głodny i jedzenie które dostał wczoraj nie zaspokoiło jego głodu.

Cyno większość przygotowanych tostów zostawił dla chłopaka, gdy tylko zobaczył jak one mu smakują. Nie przeszkadzało mu że wyjdzie bez śniadania, miał sporo oszczędności więc mógł sobie kupić coś by tylko zaspokoić głód.

Wstał i położył talerz bliżej fenka i zaczął się przygotowywać do szkoły. Ubrał białą koszulę, czarną marynarkę ze złotymi zdobieniami oraz spodnie do kompletu, ale krawat sobie odpuścił. Nie przeszkadzał nikomu jego brak.

No może temu jednemu dziadowi od matmy, ale nie miał z nim dzisiaj lekcji.

Cyno sięgnął szczotkę do włosów leżącą na komodzie i zaczął ogarniać swoje białe włosy. Czuł że Tighnari się mu przygląda, ale postanowił to zignorować. Związał włosy w jakiś luźny kok, byle mu nie przeszkadzały.

"Wrócę ze szkoły pewnie około 19 bo mam trening. Mój tata wróci pewnie wpół do piątej." - uzyskał w odpowiedzi skinienie głową. - "Jak chcesz coś jeść to bierz z lodówki, nie ma z tym problemu." - kolejne nieme przytaknięcie. Miał nadzieję że fenek nie będzie się krępował wzięcia sobie jakiejś przekąski, bo nie chciał by się głodził aż do jego powrotu.

Wziął z łóżka zeszyt z fizyki i spakował go do plecaka, zanim ubrał go na plecy.

"To pa.. Tighnari"

Uszy fenka się lekko wzdrygły na wypowiedziane imię. Wyglądało jakby wręcz od razu na nie reagował. Cyno postanowił zignorować ten fakt i wychodząc z pokoju lekko mu pomachał. Poszedł wolnym krokiem na korytarz i przeszukał wszystkie kieszenie w celu znalezieniu telefonu. Ostatni sprawdził plecak, i tam znalazł zgubę wraz ze słuchawkami. Ubrał jakieś w miarę czyste buty - wypadło na czarne sneakersy. Jak zawiązał sznurówki to podpiął słuchawki do telefonu i puścił jakąś playlistę na spotify'u. Wręcz mu się lepiej zrobiło gdy usłyszał Arabian Nights w wykonaniu Will'a Smith'a.

Wyszedł z domu i leniwie skierował się na przystanek autobusowy. Miał nadzieję że jakaś stara baba nie będzie go nawiedzać że mężczyzna powinien mieć krótkie włosy. To było wręcz prawie codzienne doświadczenie kiedy jeździł autobusem do szkoły.

─•~❉᯽❉~•─

"Witamy w piekle.."

Wymamrotał pod nosem, jedząc przy okazji bagietkę czosnkową. Spojrzał na szyld szkoły i zawinął resztę bagietki w woreczek foliowy. Gdy chciał ją schować do plecaka, to nagle poleciał na ziemię. Już czuł jak krew mu leci z nosa po cudownym spotkaniu z kostką brukową.

Czerwonooki podniósł się ale szybko został znowu powalony na ziemię. W tym momencie żałował że miał długie włosy, za które można było łatwo złapać.

"Nie oddam ci hajsu. A poza tym głupio z twojej strony że robisz to na dziedzińcu szkoły."

Warknął Cyno, a napastnik jedynie mocniej przycisnął mu głowę do ziemi.

"Myślisz że ktoś się tym przejmie?"

Białowłosy nikt nie odpowiedział, tylko próbował się uwolnić. Szokująco nagle usłyszał jak napastnik walnął na ziemię obok niego. Cyno podniósł się do siadu by zobaczyć znajomą twarz.

"Dzięki Xiao."

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 18, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝐀𝐜𝐜𝐢𝐝𝐞𝐧𝐭𝐬 𝐡𝐚𝐩𝐩𝐞𝐧 ; 𝗖𝗬𝗡𝗢𝗡𝗔𝗥𝗜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz