Rozdział 20 - Luna

1.1K 122 9
                                    

Nic dzisiaj nie szło tak jak powinno. Przez sen wyłączyłam wszystkie pięć budzików, jakie zadzwoniły o poranku. Z ramion Morfeusza wyrwało mnie dopiero głośne trzaśnięcie drzwi przez jedną z przyjaciółek, które sugerowało, że mam przesrane. Akurat dzisiaj wszechświat musiał się sprzysiąc przeciwko mnie! Biegałam jak szalona w poszukiwaniu ubrań do pracy. Makijaż musiałam ograniczyć do tuszu na rzęsach, bo na podkład nie miałam szans,  jeśli chciałam zdążyć na czas. Nie zdążyłam zjeść śniadania, bo wybiegłam z mieszkania jakby się paliło. Na moje nieszczęście nawet taksówki nie mogłam dzisiaj złapać, bo wszystkie były zajęte. Udało mi się wskoczyć do autobusu jadącego w stronę biura, jednak oczywiście przez korki dojechał na miejsce opóźniony. 

Wbiegłam do klubu jak tornado. O mało nie zabiłam się na schodach. Wiedziałam, że już jestem spóźniona, jednak skrycie liczyłam, że ta menda - mój szef postanowi to przemilczeć. Moje nadzieje umarły śmiercią naturalną, w momencie gdy zauważyłam, jak stoi nonszalancko oparty o framugę drzwi do jego biura, w prawej ręce trzymając kubek z kawą i rozkoszując się widokiem mojego pustego stanowiska pracy. 

- Piętnaście minut spóźnienia - zauważył patrząc na zegarek z chytrym uśmieszkiem. Doskonale wiedziałam, gdzie właśnie podążały jego myśli, bo moje przez to biegły w tym samym kierunku. 

- To czysty przypadek - odparłam obronnie, a on aż przygryzł wargę, próbując ukryć śmiech. - Przestań tak na mnie patrzeć... 

- Jak? - zapytał zaciekawiony, jednak dalej się nie poruszył, tylko wpatrywał się we mnie zaczarowany. 

- Jakbyś chciał mnie zjeść. 

- Mój aniołek, to czasami rzeczywiście niegrzeczna dziewczynka. Jednak zainteresowana byciem moim daniem głównym?

- Przestań sobie za dużo wyobrażać! - odparłam obronnie. 

- A co sobie wyobrażam? - zaczął zaczepnie. 

- Drugi raz nie dam się nabrać na te dziecinne przepychanki słowne. 

- Szkoda, bo podobała mi się ta zabawa podtekstami. Możesz częściej podejmować rękawicę. Świetnie się wtedy bawię. 

Chce się bawić w gierki? Zobaczymy jak mu się spodoba ta rozgrywka, gdy to on zostanie poddany analizie. 

- Wyglądasz na zmęczonego. Źle się spało? - udałam zatroskaną. 

- Pewna blondynka postanowiła za bardzo pobudzić moją wyobraźnię przed snem. Dlatego miałem problem z zaśnięciem. 

- Okropna z niej kobieta. 

- Czy ja wiem? Pomimo, że mnie torturuje, to z dnia na dzień podoba mi się jeszcze bardziej. Ma w sobie dozę szaleństwa, o którą bym jej nie podejrzewał. Mam wrażenie, że będzie umiała dobrze spożytkować tę swoją energię, gdy przyjdzie na to pora. 

- Nie jest zainteresowana takim rozwiązaniem - odparłam i jak zwykle zawstydziłam się jak nastolatka.

- Lubię cię bez makijażu. Wtedy łatwiej jest mi odczytać z twojej twarzy to, czego naprawdę pragniesz. - Mrugnął do mnie oczkiem i zniknął za drzwiami do swojego gabinetu. 

Teraz żałuję, że nie założyłam tego podkładu. I tak jestem spóźniona, a on zbyt dobrze rozgryza reakcje mojego ciała. Muszę przestać to analizować, a najlepszym na to sposobem będzie zabranie się wreszcie do pracy. Skupiłam się na swoich zadaniach i zajęłam tym myśli. Mason od czasu do czasu krzątał się w pobliżu, jednak skończył swoje śmieszkowanie i sam również zajął się obowiązkami. W pewnym momencie bez słowa ruszył na miasto. Zapewne, by dopilnować reszty oddziałów. 

Igrając z playboyem [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz