3. il mio colore preferito

190 7 2
                                    

- Skąd się znacie? - zapytałam Nicolę, gdy po złożonym zamówieniu, kobieta poszła w stronę kuchni, najprawdopodobniej przygotowywać nasz posiłek.

Nie ukrywam, że byłam ciekawa skąd się znają oraz co tak naprawdę wydarzyło się, że aktualnie mają taką relację. Bo widać było na kilometr, że chłopakowi ogromnie zależy na staruszce.

Drugim pytaniem krążącym po mojej głowie, było dlaczego teraz i dlaczego ja. Sama Hania mówiła, że to miejsce jest dla niego ważne, więc po co zabrał w nie mnie? Osobę, którą zna zaledwie trzy dni, a z którą rozmawiał jedynie kilka minut. Czy to nie za wcześnie?

- Tak jak mówiłem, poznałem ją, gdy byłem po raz pierwszy w stolicy. Nie wiedziałem gdzie jestem. Telefon mi padł, zaczął padać deszcz i było mi poprostu zimno w moich krótkich spodenkach i koszulce na ramiączkach. Szedłem przed siebie, aż natrafiłem na tę miejscówkę. Wszedłem do środka i od razu zostałem miło przywitany przez Hanię, złapaliśmy wspólny kontakt i przyrzekałem jej, że zawsze jak będę w Warszawie to ją odwiedzę chociaż na chwilę. Jak narazie moja obietnica nie została złamana - jego czekoladowe oczy błyszczały i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że w tym momencie były one najpiękniejsze spośród wszystkich, jakie kiedykolwiek widziałam.

***

Po kilku minutach dostaliśmy nasze jedzenie. Dzisiaj postawiliśmy na pierogi. Chłopak wziął z mięsem, a ja wybrałam coś na słodko, mianowicie z truskawkami. Do tego oczywiście były dodatki, jakie tylko chcieliśmy.

- Jak możesz nie lubić pierogów na słono? - zapytał Nico, mocno nie dowierzając. - Toż to jest jakieś przestępstwo! - powiedział, po czym wyrzucił ręce na boki.

- Przecież to normalne, że nie każdemu smakuje jakaś potrawa - odpowiedziałam, nie rozumiejąc jego toku rozumowania. Że niby słone pierogi to coś, co każdy musi lubieć? No sorry, ale nie tym razem.

- Zrozumiałbym, gdybyś powiedziała, że nie lubisz białego barszczu, ale nigdy nie zrozumiem osoby, która z własnej woli unika pierogów. Przecież to jest jakieś dzieło sztuki i najchętniej to całował bym stopy osobie, która je wynalazła, gdybym tylko wiedział kim jest.

- Ah tak - westchnęłam. - Białego barszczu także nienawidzę. Nie wiem kto go wymyślił, ale na samą myśl mam odruch wymiotny.

Chłopak aż zaprzestał jedzenia, położył spokojnie sztućce na talerzu, a następnie zaplótł ręce pod brodą, wpatrując się tak, jakby zobaczył jakiegoś ducha. Wyglądał przy tym komicznie, więc nie mogłam się opanować od cichego chichotu.

- Ty sobie ze mnie żartujesz, tak? - pytanie retoryczne. Jak ja tego nienawidzę, bo nigdy nie potrafię go rozpoznać. I tak też było tym razem, bo już miałam otwierać usta, gdy dodał. - To ja mieszkam od urodzenia we Włoszech, a mimo to okazuje się, że jestem bardziej polski od Polki? No nie wierzę... - złapał się za głowę, rozglądając się dookoła szukając jakiegoś ratunku. Jednak nikogo nie było. Byliśmy tylko my i Hania, która dyskretnie obserwowała nas zza lady, udając, że skupia się na czytaniu gazety. Ona jednak nie wyglądała, jakby miała się zaraz włączyć do tej dyskusji, a na potwierdzenie poprawiła, spadające jej z nosa okulary i z powrotem skierowała swój wzrok w stronę kartki papieru.

- Zaraz oszaleję tu z tobą - zrezygnowane słowa padły z jego ust. Idealne wyznanie na pierwszym spotkaniu. No poprostu 10/10, piłkarzyku.

- To dopiero początek - posłałam mu szeroki uśmiech, wiedząc, że aktualnie może jedynie oszaleć na moim punkcie. - Jeśli już teraz masz mnie dość, to ci współczuję, bo później będzie tylko gorzej.

Spojrzał na mnie podejrzliwe.

- Skąd taka pewność, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie?

- Kobieca intuicja.

Save me baby • Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz