Rozdział I

11 1 0
                                    

Twitter
Zaloguj się/Zarejestruj się
Klikam opcję 'zaloguj się'.
Login: Sydney_Loff
Hasło: •••••••••••

Do Luke5SOS:

Sydney_Loff: Luke ♥ Właśnie słucham She So Looks Perfect. Kocham ciebie i twój zajebisty głos. Pewnie i tak nie odpiszesz :(

Odłożyłam telefon na bok łóżka. Ruszyłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie jedzenia. Mama miała nocny dyżur, tak samo jak tata, a brat był w tej chwili na imprezie, na którą mnie zapraszał. Odmawiałam mu, ponieważ miałam już dosyć, naprawdę.

Chciał, żebym się rozerwała. Nope. Na początku zawołał mnie do swojego pokoju 'Ej sztywna, chodź tutaj!'. Nie jestem sztywna, ani trochę, po prostu miałam zły dzień, a poza tym byłam kompletnie zmęczona. Tak naprawdę, nie lubiłam kumpli mojego brata, którzy mnie niestety uwielbiali.

Zrobiłam sobie kanapkę z szynką, pomidorem i sałatą. Wróciłam do swojego pokoju, czekając na to, aż Jenny zadzwoni do mnie z wieściami, jak udała się jej randka z kapitanem drużyny koszykarskiej. Niby bad boy, ale co jak co to umie się rozpłakać, a ja się z niego śmieję.

Przyszedł dźwięk wiadomości na twitterze. Włączyłam go, pisało, że jest jedna wiadomość od... Luke5SOS. Wyplułam kanapkę i prawie się udusiłam. On, prawdziwy Luke Hemmings, z zespołu 5 Seconds Of Summer napisał do mnie, do Sydney Needle.

Luke5SOS: :) Dlaczego miałbym nie odpisać? Właściwie robisz mi spam od jakichś sześciu miesięcy :D To chyba, dlatego, do ciebie napisałem ;D Jak widzę masz na imię Sydney. Urodziłem się w Sydney :D Cóż za zbieg okoliczności ;)

Sydney_Loff: O ja pierdole. To znaczy... tak mam na imię Sydney. Też się tam urodziłam. Skaczę ze szczęścia, śpiewam 'Heartbreak Girl' i piszczę jednocześnie. OMG *.* To naprawdę ty?

Luke5SOS: To naprawdę ja! :D Jesteś jedyną osobą, do której napisałem.

- Ja pierdole! Ja pierdole! - powtarzałam patrząc na ostatnie zdanie, jakie napisał.

Sydney_Loff: Człowieku, chcesz, żebym zemdlała? :D Nawet nie wiesz jak się cieszę! Boshe. To niemożliwe, nie wierzę... nie mogę uwierzyć. Jesteś moim idolem, a zaraz po tobie Irwin, Hood i Clifford, oczywiście. Mam do ciebie tyle pytań, ale za chwilę będę musiała kończyć :( Obiecuj, że jutro napiszesz!! Proszę.

Czekam minutę, aż odpisze cokolwiek, chociażby głupią buźkę. Nic. Patrzę na zegarek, minęły dwie minuty. Nic. Dziesięć minut, do cholery napisz cokolwiek. COKOLWIEK. Nawet kropkę, przecinek, wykrzyknik, znak zapytania, daj znać, że żyjesz. Wreszcie nadszedł oczekiwany dźwięk.

Luke5SOS: Jak mógłbym się nie odezwać?! Przepraszam, że tak długo nie odpisywałem, ale Hood mnie zawołał, że wymyślił nową piosenkę. Sądzę, że jesteś fajna :D Zadam ci takie jedno pytanko :D Od kiedy nas słuchasz?

Sydney_Loff: Od zawsze :) Od 2011 roku. Uwielbiam was. Naprawdę muszę kończyć, bo przyszedł mój brat. Gra na gitarze ;) Przynajmniej próbuje. Tak serio, to jestem od niego sto razy lepsza :D Tylko ciii :* Pa.

Rzucilam telefon na łóżko, gdyż Jason, rzeczywiście przyszedł i przyprowadził Cat, jrgo dziewczynę. Najgorszą sukę w szkole, czyli moją drugą najlepszą przyjaciółkę. Podbiegłam do niej, po czym ją przytuliłam. Odwzajemniła gest, całując mnie po przyjacielsku w policzek.

- Catherine, idziesz do mnie. A ty Jase, idziesz wymyślać nową piosenkę. Muszę z nią pogadać, pokazać jej coś. - złapałam ją za rękę, prowadząc w głąb mojego pokoju. - Zaraz wrócimy. - skierowałam się do brata zamykając drzwi.

- Co jest? - zapytała szeptem dziewczyna.

- Nie uwierzysz, do cholery nie uwierzysz! Napisał do mnie Luke Hemmings, rozumiesz to? - podskoczyłam z radości.

- Masz rację nie uwierzyłam. - odparła obojętnie, podchodząc do drzwi.

- Zaczekaj. - rzuciłam na szybko, sięgając po telefon. - Popatrz. - wyciągnęłam rękę, pokazująjej wiadomości na Twittcie. - Tylko nikomu ani słowa, ok? Proszę cię, zatrzymaj to dla siebie. - co jak co, ale potrafi dotrzymywać tajemnice.

Krzyknęła z radości. Później 'zapięła' sobie usta na znak tego, że nikomu nie powie, po czym złapała mój mały palec swoim małym palcem. Uśmiechnęłam się, i ruszyłyśmy do pokoiku mojego starszego brata. Nie mógł nic skleić, więc nachalnie zabrałam od niego biedny instrument.

- Nie umiesz! - powiedziałam, marszcząc brwi i wytykając język w jego stronę. - Nie lepiej będzie tak? - zapytałam, po czym zagrałam mu moją wersję. - Podaj mi tekst na kartce. - nakazałam, co zrobił.

- Stój! - przerwał, kiedy już chciałam zagrać. - Nagram cię. Daj mi swój telefon. - podałam mu go, odblokowując wcześniej. - Miss a second... - tekst był całkiem niezły, pomijając fakt, że to ja go pisałam.

Zamknęłam oczy i patrzyłam w ciemnosć pod powiekami. Czułam jak po mojej twarzy lały się łzy, przez tą głupią piosenkę, która przypominała mi moje stare czasy. O tym, że Jason nie jest tak naprawdę moim bratem, a mama nie jest mamą, to krzywdzące.

Ból przedzierał się przez moje serce, powodując zwijanie się z bólu. Kropelki leciały na struny, ale śpiewałam dalej, nie poddawałam się. Rodzice nie chcieliby tego, na pewno. Nie zdając sobie sprawy, że tekst się skończył, śpiewałam dalej, improwizując. Aż w końcu przestałam.

- To było cudowne, Syd, wzruszające. - powiedziała Cat, przytulając mnie, fajnie mieć taką przyjaciółkę.

Kiedy już wyszła, wróciłam do swojego pokoju. Nie było mi za bardzo smutno, ale trochę było. To niewiarygodne, jak jedna piosenka może zdziałać wszystko, czasem nawet zmienić nasze dotychczasowe życie. Usnęłam patrząc na zdjęcie Annabeth i Charles'a.

Biegłam po ogrodzie, co chwilę potykając się o własne nogi. Mama mówiła, że bieganie jest zdrowe, a ja lubie zdrowie. Mama obiecała, że kiedyś mnie weźmie ze sobą do parku, że pobiegamy obydwie. Teraz robię rozgrzewkę, którą mama kazała mi robić.

Później poszłyśmy do parku. Miałam sześć lat, więc patrzyłam tylko na przechodzących ludzi. Jedni byli ogromni, a drudzy mali, jak ja. Odwróciłam się w bok, a mamy tam nie było. Rozejrzałam się, nigdzie jej nie było. Może chciała mnie zostawić.

- Mama! Mama. Mama. - krzyczałam zalana zimnymi łzami, więc ruszyłam w stronę jezdni. - Mama. Mama. Mama. - powtarzałam jeszcze bardziej płacząc. - Mama. Gdzie jesteś?

Weszłam na ulicę, stałam wśrod pędzących samochodów, gdy nagle poczułam szarpnięcie za ramię. Odwróciłam się, kucnęła tam mama. Przytuliła się do mnie, a ja mocno się w nią wtuliłam. Rozpłakałam się jeszcze bardziej, ale mama ścisnęła mnie jeszcze mocniej.

- Nigdy więcej mnie nie zostawiaj, mamusiu. - szepnęłam, już uspokojona. - Nigdy więcej mnie nie zostawiaj.

- Obiecuję, że przenigdy cię nie zostawię. - odszepnęła, biorąc mnie za rękę i prowadząc do domu.

Nerwowo się obudziłam cała zalana potem. Na rogu mojego łóżka siedzał Jason, był wyraźnie przerażony. Wdech, wydech. Nie mogłam złapać tchu, było mi gorąco, a cała pościel byłz wilgotna od potu. Zamknęłam oczy odgarniając wszystkie włosy do tyłu.

- Krzyczałaś: Nigdy więcej mnie nie zostawiaj. Wszystko okay? - spytał patrząc w moje oczy. Kiwnęłam głową. - Na pewno? Nie wyglądasz najlepiej, Sydney. Rodzice jeszcze nie wrócili, ale tata dzwonił, że mają nagly przypadek i wrócą później.

Powiedziałam mu, żeby poszedł, bo chcę spać. Wymagało to dużej cierpliwości, ponieważ na początku mój brat był nieugięty. To wspomnienie wdarło się w mój sen. Obiecała, mówiła, że nigdy mnie nie zostawi, że będzie zawsze przy mnie, a teraz jej nawet nie czuję obok.

SydneyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz