W klasie usiadłem w ławce z Jay'em, obok niego było jedyne wolne miejsce. Chciałem jakoś zacząć temat ale nie wiedziałem za bardzo jak. Wiedziałem, że podoba sie mojej siostrze, nie wiem co ona w nim takiego widziała, rudy, piegowaty i na dodatek gadatliwy. Widziałem jak go kusi aby zacząć jakoś rozmowę więc się odezwałem.
— No powiedz coś widzę przecież jak cię kusi - spojrzał się na mnie zdziwiony trochę ale się odezwał.
— Dzięki bogu. Nie ma Cole'a więc nie mam go kogo otworzyć ust, a ty się na mnie patrzysz jakbyś miał mnie zaraz zabić widelcem. To trochę śmieszne ale z drugiej strony.. - tu urwał i spojrzał się za mnie.
— Co? O co ci teraz chodzi, hm? - nie dostałem odpowiedzi bo chłopak dalej patrzył za mnie.
— Cześć Cole! - odezwał się w końcu, miałem ochotę wstać i wyjść. Odwróciłem się i spojrzałem na chłopaka, o którym tak mi mówili.
— Jay, kto siedzi na moim miejscu? - po głosie poznałem go, to ten chłopak, na którego wpadłem.
— To jest Kai.
— Jaki "Kai"?
— No brat naszej nowej przyjaciółki - urwał tu i miałem ochotę mu przywalić - Nya mówiła przecież, że jej brat już dzisiaj będzie.
— Aha - odezwał się. Myślałem że zapadnę się pod ziemię. Nabrałem odwagi i spojrzałem w jego oczy, nawiązałem krótki kontakt wzrokowy z nim. pierwsze na co zwróciłem uwagę to jego oczy, które były ciemno czekoladowe. Poczułem się jakby świat jakby się zatrzymał, Cole chyba też to poczuł bo wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
— Debile! - Jak zaczął machać nam rękoma przed twarzami.
– Sam jesteś debilem Jay - odezwał się znowu Cole - a ty wypad z mojego miejsca - kontynuował i zaczął machać mi palcem przed twarzą - obok Wyldfyre jest wolne miejsce.
Wyldfyre to dziewczyna z którą pisałem wcześniej, spojrzałem się na Jay'a który kiwnął głową na znak, żebym jednak się przesiadł. Wstałem wziąłem plecak i usiadłem obok dziewczyny.
— Cześć Kai - przywitała się ze mną rysując coś na marginesie w zeszycie.
— Cześć - rozpakowałem się i wyczekiwałem aż nauczyciel przyjdzie.
•••
— No ludzie mówię wam, że tak było! - krzyknął Jay - no wpatrywali się w siebie jakby nie było świata poza tą dwójką - kontynuował.— Jay, shut up - uciszyła go Nya gdy zobaczyła, że się zbliżam do grupy znajomych - ale co..aa dobra dobra już rozumiem - dokończył kiedy stanąłem między nim a moją siostrą, nie podoba mi się to, że ze sobą kręcą.
— Boże ty rudzielcu zasrany, jak mogłeś mi nie powiedzieć, że siedze na kogos miejscu! - krzyknąłem nagle na Jay'a.
— Bałem się do ciebie odezwać! Patrzysz się na mnie jakbym cie widelcami rzucał! - również zaczął na mnie krzyczeć.
— No ciekawe dlaczego!
— Boże, zamknijcie te jadaczki ludzie się na was lamią - ja skądś znam ten głos.. Nieeee gadajcie, że to on..
— Siema Dereth! - o boże czyli jednak to on.
— No witajcie moi przyjaciele ulubieni, będę robić domówkę, co wy na to. Wpadacie?
— No oczywiście - odezwał się rudy.
— Tylko tym razem pilnujcie Cole'a, nie chce znowu prać dywanu w salonie i łazience - zaczął się śmiać.
CZYTASZ
- Like the stars miss the sun in the mornin' sky. - Lavashipping
SonstigesCole Brookstone - jeden z najbardziej rozpoznawalnych ludzi w szkole. On, ze swoją paczką przyjaciół byli najbardziej znaną w liceum. Mimo tego, że chodzili do innych klas nie różnili się praktycznie niczym. Jednak do szkoły doszły dwie nowe osoby...